*Zayn*
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem jak Paulina całuję się z Mackiem. Zamknąłem oczy i się uszczypnąłem, lecz to nic nie dało. Nadal ich widziałem. Trzasnąłem drzwiami i wybiegłem z domu. Pobiegłem do tego klubu co byłem wcześniej. Chciałem się upić i zapomnieć o tym! To był najgorszy wieczór jaki mógł być.
Wszedłem do klubu i podszedłem do loży w której siedzieliśmy.
- A Ty co tu robisz? - zapytała Marta.
- Miałeś iść powiedzieć coś Paulinie, nie? - zapytała Patrycja
- Taaa, a nie wiesz co tam widziałem.. - powiedziałem z sarkazmem.
Poszedłem do baru i zacząłem pic. Nie wiem ile wypiłem, ale w pewnym momencie urwał mi się film.
*Rano*
Obudziły mnie promienie słoneczne. Otworzyłem oczy. Zobaczyłem obok siebie jakąś dziewczynę. Była naga i wyglądała na straszny plastik! Jak mogłem z kimś takim iść do łóżka? Zacząłem wychodzić, lecz ona się obudziła.
- Gdzie idziesz ogierze? - zapytała.
- Do domu
- Tak nagle? Przecież było nam dobrze.
- Jednorazowa przygoda. - powiedziałem, ubrałem się i wyszedłem z tego hotelu.
KRÓTKI, SORRY! :D / PPAM
środa, 19 grudnia 2012
środa, 14 listopada 2012
ROZDZIAŁ VIII (część II)
*Patrycja*
Gdy Louis przyniósł nam drinki rozluźniliśmy się i zaczęliśmy taniec podobny do portugalskiego. Dobrze się bawiliśmy i robiliśmy coraz śmielsze ruchy. W pewnym momencie DJ Antoni puścił wolną piosenkę. Harry złapał mnie za biodra i zaczął się powoli ruszać. Położyłam głowę na jego ramieniu i czułam jego wzrok na sobie. Podniosłam wzrok do góry.
- Coś się stało? - zapytałam.
-A co miało się stać?
- No bo się na mnie cały czas patrzysz..
- Podziwiam Twoją urodę. - odpowiedział uśmiechając się i pokazując te swoje dołeczki.
- Ooo.
- Jesteś naprawdę śliczna. Mam prośbę.
- Tak?
- Czy.. czy.. albo dobra nie ważne..
- Harry!
- No dobra no, czy zostaniesz moją dziewczyną tak oficjalnie?
- Harry..
- Tak, wiem. Możesz się nie zgodzić, dobra nie było pytania.
- Ale Harry, ja się zgadzam!
Wtedy on się nachylił i zaczął mnie całować, czułam się jak nigdy. Moje ciało wariowało i chciało coraz więcej jego.. Po chwili wziął mnie na ręce i całując się poszliśmy do stolika, przy którym siedzieli inni.
- Oooo, mamy nową parę! - wydarł się Louis.
- Taaak. Jesteśmy już oficjalnie parą. - odpowiedział Harry.
- Oooo, no to szczęścia - powiedział Nial.
Wszyscy zaczęli nam składać gratulację, tylko Pauliny nigdzie nie było.
- Ej, gdzie jest Paulina? - zapytałam.
- A nie tańczy? - zapytała Marta.
- Nie no, nie wydaję mi się. - odpowiedziała Zuza.
- Ja pójdę jej poszukać. - powiedział Maciek.
- To ja z Tobą. - powiedziałam.
Poszliśmy na salę. Jej nigdzie nie było.
- Maciek, łazienka. - powiedziałam mu na ucho, gdyż inaczej by mnie nie usłyszał.
Weszłam do łazienki. Maciek nie mógł, gdyż była to damska.
- PAULINA! - zaczęłam krzyczeć.
Usłyszałam płacz, weszłam do tej kabiny, a tam siedziała Paulina.
*Paulina*
Patrycja usiadła obok mnie i mocno mnie przytuliła.
- Co się stało? - zapytała.
- Zayn..- powiedziałam przez łzy.
- Co on Ci zrobił? - zaczęła krzyczeć Patrycja.
- Patrycja.. Csii. nic mi nie zrobił, tyle że jemu podoba się inna dziewczyna, a ja coś do niego czuję.
- Ale.. ale skąd wiesz, że podoba mu się inna?
- Bo dzisiaj się mnie zapytał, co ma zrobić aby jej wyznać miłość.
- Paulina.. Nie płacz przez niego, on nie jest tego wart.
*Po około 30 minutach*
- Chodź, idziemy, przed łazienką jest Maciek. Zaprowadzi Cię do domu i pocieszy może jakoś. - powiedziała Patrycja.
- Dobra. - odpowiedziałam.
Wyszłyśmy z łazienki, a tam siedział Maciek. Wstał i do mnie podszedł. Przytulił mnie, tego mi właśnie brakowało. Jego pocieszania.
- Maciek, zaprowadzisz ją do domu? - zapytała Patrycja.
- Dobra. - odpowiedział.
Złapał mnie za rękę i wyszliśmy.
*Marta*
Siedzieliśmy przy stoliku i czekaliśmy aż przyjdzie Maciek z Patrycją i Pauliną. Nie było ich już jakieś pół godziny. W końcu przyszła Patrycja.
- Gdzie jest Paulina i Maciek? - zapytałam.
- Maciek ją zaprowadzi do domu, bo źle się poczuła. - odpowiedziała. - Zayn, musimy pogadać. - ciągnęła dalej zwracając się do Zayna.
On wstał i poszedł z nią do jakiegoś pomieszczenia.
*Zayn*
Gdy Patrycja zamknęła drzwi zapytałem:
- Co jest?
- Ty się jeszcze pytasz co jest? Jesteś prawdziwą świnią! Skrzywdziłeś Paulinę, a teraz normalnie się zachowujesz i pytasz ,,co jest?"?!- zaczęła się wydzierać.
- Noo, ale jak to skrzywdziłem Paulinę? - zapytał.
- Debilu, ona jest w Tobie zakochana, a Ty się jej pytasz jak wyznać miłość innej. Nie mogłeś wybrać mnie lub innej osoby?
- Ale Patrycja! Nie krzycz na mnie! Daj mi to wyjaśnić!
- No to słucham.
- No bo mi się podoba Paulina, no ale ja nie wiedziałem jak jej to wyznać, więc jej się zapytałem, bo myślałem że tak będzie prościej. Ale nie sądziłem, że ją skrzywdzę.
- A teraz co masz zamiar zrobić?
- Tak, wiem. Pójdę do domu i jej to powiem.
- Noo, o to mi chodziło. To leć.
Wyszedłem z tej sali i pobiegłem do wyjścia. Wsiadłem do pierwszej lepszej taksówki i podałem adres. Przez całą drogę myślałem co jej powiedzieć. Gdy dojechałem zapłaciłem taksówkarzowi i wpadłem szybko do domu. Pobiegłem schodami do pokoju Pauliny. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem...
Hahahahhahahahahahhahahahhahahahahhahahah, dobra koniec na dziś. Chcemy Was potrzymać w niepewności. Następny rozdział pewnie będzie za jakiś tydzień, więc wiecie.. ;p / PPAM
Gdy Louis przyniósł nam drinki rozluźniliśmy się i zaczęliśmy taniec podobny do portugalskiego. Dobrze się bawiliśmy i robiliśmy coraz śmielsze ruchy. W pewnym momencie DJ Antoni puścił wolną piosenkę. Harry złapał mnie za biodra i zaczął się powoli ruszać. Położyłam głowę na jego ramieniu i czułam jego wzrok na sobie. Podniosłam wzrok do góry.
- Coś się stało? - zapytałam.
-A co miało się stać?
- No bo się na mnie cały czas patrzysz..
- Podziwiam Twoją urodę. - odpowiedział uśmiechając się i pokazując te swoje dołeczki.
- Ooo.
- Jesteś naprawdę śliczna. Mam prośbę.
- Tak?
- Czy.. czy.. albo dobra nie ważne..
- Harry!
- No dobra no, czy zostaniesz moją dziewczyną tak oficjalnie?
- Harry..
- Tak, wiem. Możesz się nie zgodzić, dobra nie było pytania.
- Ale Harry, ja się zgadzam!
Wtedy on się nachylił i zaczął mnie całować, czułam się jak nigdy. Moje ciało wariowało i chciało coraz więcej jego.. Po chwili wziął mnie na ręce i całując się poszliśmy do stolika, przy którym siedzieli inni.
- Oooo, mamy nową parę! - wydarł się Louis.
- Taaak. Jesteśmy już oficjalnie parą. - odpowiedział Harry.
- Oooo, no to szczęścia - powiedział Nial.
Wszyscy zaczęli nam składać gratulację, tylko Pauliny nigdzie nie było.
- Ej, gdzie jest Paulina? - zapytałam.
- A nie tańczy? - zapytała Marta.
- Nie no, nie wydaję mi się. - odpowiedziała Zuza.
- Ja pójdę jej poszukać. - powiedział Maciek.
- To ja z Tobą. - powiedziałam.
Poszliśmy na salę. Jej nigdzie nie było.
- Maciek, łazienka. - powiedziałam mu na ucho, gdyż inaczej by mnie nie usłyszał.
Weszłam do łazienki. Maciek nie mógł, gdyż była to damska.
- PAULINA! - zaczęłam krzyczeć.
Usłyszałam płacz, weszłam do tej kabiny, a tam siedziała Paulina.
*Paulina*
Patrycja usiadła obok mnie i mocno mnie przytuliła.
- Co się stało? - zapytała.
- Zayn..- powiedziałam przez łzy.
- Co on Ci zrobił? - zaczęła krzyczeć Patrycja.
- Patrycja.. Csii. nic mi nie zrobił, tyle że jemu podoba się inna dziewczyna, a ja coś do niego czuję.
- Ale.. ale skąd wiesz, że podoba mu się inna?
- Bo dzisiaj się mnie zapytał, co ma zrobić aby jej wyznać miłość.
- Paulina.. Nie płacz przez niego, on nie jest tego wart.
*Po około 30 minutach*
- Chodź, idziemy, przed łazienką jest Maciek. Zaprowadzi Cię do domu i pocieszy może jakoś. - powiedziała Patrycja.
- Dobra. - odpowiedziałam.
Wyszłyśmy z łazienki, a tam siedział Maciek. Wstał i do mnie podszedł. Przytulił mnie, tego mi właśnie brakowało. Jego pocieszania.
- Maciek, zaprowadzisz ją do domu? - zapytała Patrycja.
- Dobra. - odpowiedział.
Złapał mnie za rękę i wyszliśmy.
*Marta*
Siedzieliśmy przy stoliku i czekaliśmy aż przyjdzie Maciek z Patrycją i Pauliną. Nie było ich już jakieś pół godziny. W końcu przyszła Patrycja.
- Gdzie jest Paulina i Maciek? - zapytałam.
- Maciek ją zaprowadzi do domu, bo źle się poczuła. - odpowiedziała. - Zayn, musimy pogadać. - ciągnęła dalej zwracając się do Zayna.
On wstał i poszedł z nią do jakiegoś pomieszczenia.
*Zayn*
Gdy Patrycja zamknęła drzwi zapytałem:
- Co jest?
- Ty się jeszcze pytasz co jest? Jesteś prawdziwą świnią! Skrzywdziłeś Paulinę, a teraz normalnie się zachowujesz i pytasz ,,co jest?"?!- zaczęła się wydzierać.
- Noo, ale jak to skrzywdziłem Paulinę? - zapytał.
- Debilu, ona jest w Tobie zakochana, a Ty się jej pytasz jak wyznać miłość innej. Nie mogłeś wybrać mnie lub innej osoby?
- Ale Patrycja! Nie krzycz na mnie! Daj mi to wyjaśnić!
- No to słucham.
- No bo mi się podoba Paulina, no ale ja nie wiedziałem jak jej to wyznać, więc jej się zapytałem, bo myślałem że tak będzie prościej. Ale nie sądziłem, że ją skrzywdzę.
- A teraz co masz zamiar zrobić?
- Tak, wiem. Pójdę do domu i jej to powiem.
- Noo, o to mi chodziło. To leć.
Wyszedłem z tej sali i pobiegłem do wyjścia. Wsiadłem do pierwszej lepszej taksówki i podałem adres. Przez całą drogę myślałem co jej powiedzieć. Gdy dojechałem zapłaciłem taksówkarzowi i wpadłem szybko do domu. Pobiegłem schodami do pokoju Pauliny. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem...
Hahahahhahahahahahhahahahhahahahahhahahah, dobra koniec na dziś. Chcemy Was potrzymać w niepewności. Następny rozdział pewnie będzie za jakiś tydzień, więc wiecie.. ;p / PPAM
ROZDZIAŁ VIII (część I)
*Kinga*
- Ale co musiałeś?! - wydarłam się.
- No musiałem to zrobić. Pamiętasz jak mi obiecałaś, że pierwszy raz będzie ze mną?
- No pamiętam i był z Tobą!
- Ale przecież dyskoteka..
- Michał, wtedy między mną, a Kubą do niczego nie doszło..
- Ale przecież Kuba mówił, że Cię zaliczył..
- COO?! ON TO WYMYŚLIŁ! - wydarłam się.
Wtedy Michał do mnie podszedł i mnie przytulił. Czułam się tak bezpiecznie i znowu poczułam te same motylki w brzuchu co wtedy.
*Magda*
Weszliśmy do sali. Było tam pełno ludzi, a Paulina zaprosiła też Maćka. Louis poszedł po drinki. Po chwili przyszedł razem z Maćkiem. On był jak zwykle uśmiechnięty. Zaczęliśmy tańczyć i pic w pewnym momencie filmik mi się urwał.
JOŁ, JOŁ, JOŁ! Sorry za tak krótką część, ale brak weny twórczej. Postaramy się dodac drugą częśc dłuższą. A wcześniej brakowało czasu, bo a to jakieś wycieczki, a to urodziny. A tak w ogóle to Patrycja miała urodziny 12 listopada! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO MIŚ! :*
A 12 PAŹDZIERNIKA MIAŁA URODZINY MARTA, ZBIEG OKOLICZNOŚCI?! 12 i 12 :>
A TERAZ CHCEMY Z TEGO MIEJSCA POWIEDZIEĆ, ŻE U NAS W SZKOLE NIE MA RÓWNOUPRAWNIENIA! CHŁOPAKI JADĄ NA STADION NARODOWY A DZIEWCZYNY ZOSTAŁY ZDYSKWALIFIKOWANE I NIE MOGĄ JECHAĆ! CZY TO JEST NORMALNE?! CHAAAAAAAAAMSTWO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!/ PPAM
+ POZDRAWIAMY DZIEWCZYNY, KTÓRE ZA SPAMOWAŁY NAM POPRZEDNI ROZDZIAŁ! POZDRO :)
- Ale co musiałeś?! - wydarłam się.
- No musiałem to zrobić. Pamiętasz jak mi obiecałaś, że pierwszy raz będzie ze mną?
- No pamiętam i był z Tobą!
- Ale przecież dyskoteka..
- Michał, wtedy między mną, a Kubą do niczego nie doszło..
- Ale przecież Kuba mówił, że Cię zaliczył..
- COO?! ON TO WYMYŚLIŁ! - wydarłam się.
Wtedy Michał do mnie podszedł i mnie przytulił. Czułam się tak bezpiecznie i znowu poczułam te same motylki w brzuchu co wtedy.
*Magda*
Weszliśmy do sali. Było tam pełno ludzi, a Paulina zaprosiła też Maćka. Louis poszedł po drinki. Po chwili przyszedł razem z Maćkiem. On był jak zwykle uśmiechnięty. Zaczęliśmy tańczyć i pic w pewnym momencie filmik mi się urwał.
JOŁ, JOŁ, JOŁ! Sorry za tak krótką część, ale brak weny twórczej. Postaramy się dodac drugą częśc dłuższą. A wcześniej brakowało czasu, bo a to jakieś wycieczki, a to urodziny. A tak w ogóle to Patrycja miała urodziny 12 listopada! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO MIŚ! :*
A 12 PAŹDZIERNIKA MIAŁA URODZINY MARTA, ZBIEG OKOLICZNOŚCI?! 12 i 12 :>
A TERAZ CHCEMY Z TEGO MIEJSCA POWIEDZIEĆ, ŻE U NAS W SZKOLE NIE MA RÓWNOUPRAWNIENIA! CHŁOPAKI JADĄ NA STADION NARODOWY A DZIEWCZYNY ZOSTAŁY ZDYSKWALIFIKOWANE I NIE MOGĄ JECHAĆ! CZY TO JEST NORMALNE?! CHAAAAAAAAAMSTWO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!/ PPAM
+ POZDRAWIAMY DZIEWCZYNY, KTÓRE ZA SPAMOWAŁY NAM POPRZEDNI ROZDZIAŁ! POZDRO :)
piątek, 2 listopada 2012
ROZDZIAŁ VII (cześć II)
*Paulina*
Zeszłam na dół. Stała tam już Marta, Zuza, Patrycja i Aneta. Nie było z nami jeszcze Magdy, no i oczywiście Kingi. Jutro będą już trzy dni jak jej nie ma.
- I co, przekonałaś się do naszego pomysłu? - zapytał Liam posyłając mi uśmiech i przytulając się do Marty.
- Taaak, doszłam do wniosku, ze trzeba się rozerwać i się tym nie przejmować. - odpowiedziałam podkreślając słowo ,,tym".
- I bardzo dobrze robisz.
- AAAAAA! - zaczęła się wydzierać Magda zbiegając po schodach. Gdybym jej nie znała pomyślałabym, że jest jakaś psychiczna.
- Jezu, Magda! Co się tak wydzierasz? - zapytał Harry.
- Tam.. tam.. na.. górze.. - wydukała.
- Co na górze? - zapytałam.
- Na.. górze..
- Ale co na górze?! - zapytał już wkurzony Zayn.
- Ktoś jest..
- Gdzie ktoś jest? - pytał Niall.
- W.. pokoju..
- Jeju! Magda! Przecież się tak bardzo nie zmęczyłaś gadaj normalnie! - wydarłam się.
Magda wzięła głęboki wdech i powiedziała.
- Poszłam do pokoju Kingi po naszyjnik, a tam na łóżku leżała jakaś dziewczyna. W jakiś bardzo drogich ciuchach.
Gdy to usłyszeliśmy szybko pobiegliśmy do pokoju zaginionej. Pewnie krzyk Magdy już ją obudził. Weszliśmy, a na łóżku leżał nie kto inny jak Kinga.
- KINGA!- Wydarliśmy się.
- Co jest? - zapytała.
- Ty się pytasz co jest? Zostawiasz otwarte drzwi w nocy, nigdzie Cię nie można znaleźć, a tu nagle znajdujemy Cię w łóżku, w bardzo drogich ciuchach. A Ty się po prostu pytasz co jest?! - wydarła się Zuza.
- Gdzie Ty byłaś? - zaczęła się pytać Magda.
- Miałam parę spraw do przemyślenia no i poleciałam do Hiszpanii.
- Tak po prostu poleciałaś do Hiszpanii i nic nam nie powiedziałaś?
- No bo wiedziałam, ze jak Was poinformuje to do mnie przyjedziecie, a tego nie chciałam. Ale widzę, że za bardzo się mną nie przejmowaliście. - powiedziała i się uśmiechnęła.
- No bo chcieliśmy iść na imprezę. Idziesz z nami? - zapytała Marta.
- Niee, dzięki chcę odpocząć i muszę się z kimś spotkać.
- Jak chcesz. - powiedziałam.
- Dobra, nie będziemy Ci przeszkadzać. Odpoczywaj po odpoczynku. - powiedział Louis i zaczął się śmiać.
- Dobrze się bawcie. - powiedziała Kinga, gdy już schodziliśmy po schodach.
*Kinga*
- Jak ja kocham tych wariatów. Dobrze, że mi uwierzyli. - powiedziałam sama do siebie. - więc mówią, ze te ciuchy są bardzo drogę. To kto chciałby kupować dziewczynie dla ,,zabawy" takie ciuchy. Dobra, będzie trzeba się dowiedzieć. Przebrałam się w coś swojego, wzięłam klucze z półki i wyszłam z domu.
*Po jakimś czasie*
- Heej. Poszukuje takiego chłopaka, który był tutaj dzisiaj rano, a potem pojechał do domu. Powiedział mi, że go tutaj znajdę, wiesz może kto to i gdzie go teraz mogę znaleźć? - zapytałam jakiejś dziewczyny, która stała obok drzwi, którymi rano uciekałam.
- Taak. Wiem kto to, ale teraz go tu jeszcze nie ma. Jeżeli chcesz na niego zaczekać to usiądź na ławce, a ja do niego zadzwonię. - powiedziała, nawet ładna dziewczyna. Skądś mi się kojarzyła, ale nie wiem, czemu trzymała z tym chłopakiem.
Teraz mogłam się porozglądać po okolicy i zobaczyć co jak wygląda. Był to jakiś opuszczony domek. Nawet ładny. Obok niego była ławka, na której właśnie siedziałam. Z tyłu były jakieś huśtawki. Gdyby trochę posprzątać oraz zadbać o niego to dobry do zamieszkania.
- Nazywam się Karina. - wyrwała mnie z rozmyśleń dziewczyna.
- Kinga. - powiedziałam podając jej rękę.
- Wiem.
- Skąd?
- Ten chłopak, który.. który Cię skrzywdził, a Ty nadal go odwiedzasz to mój przyjaciel.
- Ty.. Czemu z nim się trzymasz?
- A Ty czemu tu przyszłaś?
- Chcę się dowiedzieć kto mnie skrzywdził, jak wygląda i czemu to zrobił A Ty czemu się z nim przyjaźnisz?
- On.. on..
- Co on?
- Poznałam Go gdy mieliśmy po jakieś 11 lat. To było około 7 lat temu. Mieszkaliśmy tutaj. W tym domku. Nasi rodzice się przyjaźnili. My też się dobrze dogadywaliśmy, dopóki nie wprowadziła się tu jeszcze jedna dziewczyna. Miała na imię Jennifer. Pochodziła stąd. Londyn był jej domem. My się tu przeprowadziliśmy z Polski. On zapomniał o mnie. Zainteresował się tą Jennifer. Byli ze sobą, a ja się w nim kochałam od początku. Skrzywdził mnie. Nie chciałam na to patrzeć. Wyjechałam... Gdy on się o tym dowiedział podobno próbował mnie szukać. Jednak bezskutecznie. Wyjechałam do Polski, a potem do Hiszpanii. W tamtym roku w Hiszpanii wpadłam na tę Jennifer. Była ładna. Zaczęłyśmy rozmawiać. Dowiedziałam się, że oni już ze sobą nie są. Wróciłam tu. Jednak jego tu nie spotkałam, lecz jego matkę. Powiedziała mi, że gdy tylko wyjechałam z rodzicami on zerwał z Jennifer. Zaczął mnie szukać. Wyjechał do Polski... Postanowiłam, ze mu pomogę. Dostałam jego adres od jego matki i pojechałam do niego. On wtedy wyznał mi, że mnie kocha ponad życie. Jednak moje serce było już złamane przez niego. Nie chciałam, aby mnie więcej krzywdził. Zaproponowałam mu, abyśmy byli przyjaciółmi. Zgodził się. Jednak po jakimś czasie znalazł sobie dziewczynę. Ty nią byłaś.. Podobno podczas imprezy przespałaś się z kimś, a on czekał tylko na Ciebie. Gdy się dowiedział, że wakacje spędzisz w Londynie przyleciał tu. Jego matka już tu nie mieszkała. Przeprowadziła się gdzieś. Stworzył tu taki swój mały kąt. Postanowił, ze Cię porwie i chociaż on będzie miał z Tobą pierwszy raz. Nie potrzebował uczuć...
- Czy.. czy.. ten chłopak... to.. Michał?
- Tak. To on.
- Ale.. ale przecież ja z nikim nie spałam na żadnej imprezie. Mój pierwszy raz był tutaj.. Z nim..
- Zaraz sobie z nim to wyjaśnisz..
- Ale jak to?
- Już przyjechał..
- Jak sądzisz założył kominiarkę czy pokaże mi się bez?
- Sądzę, że bez
Chłopak wyszedł z samochodu i na jego głowie nie było kominiarki. Podchodził coraz bliżej, a ja rozpoznawałam jego twarz...
- Michał?! - wydarłam się.
- Kinga. Ja musiałem!
JEJU! MAMY 1002 WYŚWIETLEŃ! DZIĘKUJEMY! DZIĘKUJEMY! DZIĘKUJEMY!DZIĘKUJEMY!
A oto nowe postacie:
Karina:
Wiek : 18 lat
Wzrost : 170 cm
Kolor oczu : brązowe
Znak zodiaku : Baran
Miejsce zamieszkania : Warszawa - Londyn - Otwock - Madryt - Barcelona - Londyn - Otwock - Londyn
Rodzina:
- mama (projektantka mody) : Katarzyna
- tata (sędzia) : Tomasz
Opis:
Brunetka. Uwielbia modę. Projektuje różne ciuchy. Ma swój niepowtarzalny styl. Ma jedynego przyjaciela, który ją już kilka razy skrzywdził, jednak ona mu nadal we wszystkim pomaga.
Michał:
Wiek: 18 lat
Wzrost: 175 cm
Kolor oczu : błękitne
Znak zodiaku : Waga
Miejsce zamieszkania : Warszawa - Londyn - Otwock - Londyn
Rodzina :
- mama (sekretarka) : Marika
- tata (adwokat) : Jacek
Opis:
Były chłopak Kingi. Był z nią rok. Zerwali z powodu tego, że Michał sądził, ze Kinga miała swój pierwszy raz na dyskotece i to nie z nim. Lubi jeździć na desce, tańczyć hip-hop oraz grac w piłkę nożną.
Zeszłam na dół. Stała tam już Marta, Zuza, Patrycja i Aneta. Nie było z nami jeszcze Magdy, no i oczywiście Kingi. Jutro będą już trzy dni jak jej nie ma.
- I co, przekonałaś się do naszego pomysłu? - zapytał Liam posyłając mi uśmiech i przytulając się do Marty.
- Taaak, doszłam do wniosku, ze trzeba się rozerwać i się tym nie przejmować. - odpowiedziałam podkreślając słowo ,,tym".
- I bardzo dobrze robisz.
- AAAAAA! - zaczęła się wydzierać Magda zbiegając po schodach. Gdybym jej nie znała pomyślałabym, że jest jakaś psychiczna.
- Jezu, Magda! Co się tak wydzierasz? - zapytał Harry.
- Tam.. tam.. na.. górze.. - wydukała.
- Co na górze? - zapytałam.
- Na.. górze..
- Ale co na górze?! - zapytał już wkurzony Zayn.
- Ktoś jest..
- Gdzie ktoś jest? - pytał Niall.
- W.. pokoju..
- Jeju! Magda! Przecież się tak bardzo nie zmęczyłaś gadaj normalnie! - wydarłam się.
Magda wzięła głęboki wdech i powiedziała.
- Poszłam do pokoju Kingi po naszyjnik, a tam na łóżku leżała jakaś dziewczyna. W jakiś bardzo drogich ciuchach.
Gdy to usłyszeliśmy szybko pobiegliśmy do pokoju zaginionej. Pewnie krzyk Magdy już ją obudził. Weszliśmy, a na łóżku leżał nie kto inny jak Kinga.
- KINGA!- Wydarliśmy się.
- Co jest? - zapytała.
- Ty się pytasz co jest? Zostawiasz otwarte drzwi w nocy, nigdzie Cię nie można znaleźć, a tu nagle znajdujemy Cię w łóżku, w bardzo drogich ciuchach. A Ty się po prostu pytasz co jest?! - wydarła się Zuza.
- Gdzie Ty byłaś? - zaczęła się pytać Magda.
- Miałam parę spraw do przemyślenia no i poleciałam do Hiszpanii.
- Tak po prostu poleciałaś do Hiszpanii i nic nam nie powiedziałaś?
- No bo wiedziałam, ze jak Was poinformuje to do mnie przyjedziecie, a tego nie chciałam. Ale widzę, że za bardzo się mną nie przejmowaliście. - powiedziała i się uśmiechnęła.
- No bo chcieliśmy iść na imprezę. Idziesz z nami? - zapytała Marta.
- Niee, dzięki chcę odpocząć i muszę się z kimś spotkać.
- Jak chcesz. - powiedziałam.
- Dobra, nie będziemy Ci przeszkadzać. Odpoczywaj po odpoczynku. - powiedział Louis i zaczął się śmiać.
- Dobrze się bawcie. - powiedziała Kinga, gdy już schodziliśmy po schodach.
*Kinga*
- Jak ja kocham tych wariatów. Dobrze, że mi uwierzyli. - powiedziałam sama do siebie. - więc mówią, ze te ciuchy są bardzo drogę. To kto chciałby kupować dziewczynie dla ,,zabawy" takie ciuchy. Dobra, będzie trzeba się dowiedzieć. Przebrałam się w coś swojego, wzięłam klucze z półki i wyszłam z domu.
*Po jakimś czasie*
- Heej. Poszukuje takiego chłopaka, który był tutaj dzisiaj rano, a potem pojechał do domu. Powiedział mi, że go tutaj znajdę, wiesz może kto to i gdzie go teraz mogę znaleźć? - zapytałam jakiejś dziewczyny, która stała obok drzwi, którymi rano uciekałam.
- Taak. Wiem kto to, ale teraz go tu jeszcze nie ma. Jeżeli chcesz na niego zaczekać to usiądź na ławce, a ja do niego zadzwonię. - powiedziała, nawet ładna dziewczyna. Skądś mi się kojarzyła, ale nie wiem, czemu trzymała z tym chłopakiem.
Teraz mogłam się porozglądać po okolicy i zobaczyć co jak wygląda. Był to jakiś opuszczony domek. Nawet ładny. Obok niego była ławka, na której właśnie siedziałam. Z tyłu były jakieś huśtawki. Gdyby trochę posprzątać oraz zadbać o niego to dobry do zamieszkania.
- Nazywam się Karina. - wyrwała mnie z rozmyśleń dziewczyna.
- Kinga. - powiedziałam podając jej rękę.
- Wiem.
- Skąd?
- Ten chłopak, który.. który Cię skrzywdził, a Ty nadal go odwiedzasz to mój przyjaciel.
- Ty.. Czemu z nim się trzymasz?
- A Ty czemu tu przyszłaś?
- Chcę się dowiedzieć kto mnie skrzywdził, jak wygląda i czemu to zrobił A Ty czemu się z nim przyjaźnisz?
- On.. on..
- Co on?
- Poznałam Go gdy mieliśmy po jakieś 11 lat. To było około 7 lat temu. Mieszkaliśmy tutaj. W tym domku. Nasi rodzice się przyjaźnili. My też się dobrze dogadywaliśmy, dopóki nie wprowadziła się tu jeszcze jedna dziewczyna. Miała na imię Jennifer. Pochodziła stąd. Londyn był jej domem. My się tu przeprowadziliśmy z Polski. On zapomniał o mnie. Zainteresował się tą Jennifer. Byli ze sobą, a ja się w nim kochałam od początku. Skrzywdził mnie. Nie chciałam na to patrzeć. Wyjechałam... Gdy on się o tym dowiedział podobno próbował mnie szukać. Jednak bezskutecznie. Wyjechałam do Polski, a potem do Hiszpanii. W tamtym roku w Hiszpanii wpadłam na tę Jennifer. Była ładna. Zaczęłyśmy rozmawiać. Dowiedziałam się, że oni już ze sobą nie są. Wróciłam tu. Jednak jego tu nie spotkałam, lecz jego matkę. Powiedziała mi, że gdy tylko wyjechałam z rodzicami on zerwał z Jennifer. Zaczął mnie szukać. Wyjechał do Polski... Postanowiłam, ze mu pomogę. Dostałam jego adres od jego matki i pojechałam do niego. On wtedy wyznał mi, że mnie kocha ponad życie. Jednak moje serce było już złamane przez niego. Nie chciałam, aby mnie więcej krzywdził. Zaproponowałam mu, abyśmy byli przyjaciółmi. Zgodził się. Jednak po jakimś czasie znalazł sobie dziewczynę. Ty nią byłaś.. Podobno podczas imprezy przespałaś się z kimś, a on czekał tylko na Ciebie. Gdy się dowiedział, że wakacje spędzisz w Londynie przyleciał tu. Jego matka już tu nie mieszkała. Przeprowadziła się gdzieś. Stworzył tu taki swój mały kąt. Postanowił, ze Cię porwie i chociaż on będzie miał z Tobą pierwszy raz. Nie potrzebował uczuć...
- Czy.. czy.. ten chłopak... to.. Michał?
- Tak. To on.
- Ale.. ale przecież ja z nikim nie spałam na żadnej imprezie. Mój pierwszy raz był tutaj.. Z nim..
- Zaraz sobie z nim to wyjaśnisz..
- Ale jak to?
- Już przyjechał..
- Jak sądzisz założył kominiarkę czy pokaże mi się bez?
- Sądzę, że bez
Chłopak wyszedł z samochodu i na jego głowie nie było kominiarki. Podchodził coraz bliżej, a ja rozpoznawałam jego twarz...
- Michał?! - wydarłam się.
- Kinga. Ja musiałem!
A oto nowe postacie:
Karina:
Wiek : 18 lat
Wzrost : 170 cm
Kolor oczu : brązowe
Znak zodiaku : Baran
Miejsce zamieszkania : Warszawa - Londyn - Otwock - Madryt - Barcelona - Londyn - Otwock - Londyn
Rodzina:
- mama (projektantka mody) : Katarzyna
- tata (sędzia) : Tomasz
Opis:
Brunetka. Uwielbia modę. Projektuje różne ciuchy. Ma swój niepowtarzalny styl. Ma jedynego przyjaciela, który ją już kilka razy skrzywdził, jednak ona mu nadal we wszystkim pomaga.
Michał:
Wiek: 18 lat
Wzrost: 175 cm
Kolor oczu : błękitne
Znak zodiaku : Waga
Miejsce zamieszkania : Warszawa - Londyn - Otwock - Londyn
Rodzina :
- mama (sekretarka) : Marika
- tata (adwokat) : Jacek
Opis:
Były chłopak Kingi. Był z nią rok. Zerwali z powodu tego, że Michał sądził, ze Kinga miała swój pierwszy raz na dyskotece i to nie z nim. Lubi jeździć na desce, tańczyć hip-hop oraz grac w piłkę nożną.
środa, 31 października 2012
ROZDZIAŁ VII (CZĘŚĆ I)
*Paulina*
Wyszliśmy, aby zobaczyć czy coś wiadomo w sprawie Kingi. Gdy wróciliśmy dom był otwarty.
-ZAYYYN! - wydarłam się.
- Co jest?
- Dlaczego nie zamknąłeś drzwi?!
- Upss. Zapomniałem. Przepraszam. - podszedł do mnie i mnie przytulił.
Chciałam szybko wyrwać się z jego ramion, bo znowu nogi by mi się uginały. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Harry znowu liże się z Patrycją.
- JEJU! LUDZIE ILE MOŻNA?! - zaczęłam krzyczeć.
- A Ty Paulina, co Ty dzisiaj taka wkurzona? - zapytał Niall.
- Nie ważne. - powiedziałam i pobiegłam do pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Czemu? Ponieważ tak bardzo podoba mi się Zayn, a ja jemu nie.. Traktował mnie tylko jak koleżankę, no dobra może i przyjaciółkę, ale nic więcej. Nie miałam u niego szans. No tak, zwykła Paulina nie mogła spodobać się takiej osobie jak on. Usłyszałam ciche pukanie.
- Proszę! - powiedziałam i w drzwiach ujrzałam twarz Zayna.
- Możemy porozmawiać? - zapytał.
- Jasne, siadaj. - powiedziałam wysilając się na uśmiech- o co chodzi?
- Chyba o kogo.. - powiedział Zayn.
- No to o kogo?
- O dziewczynę.
-Mmm. - powiedziałam i spuściłam twarz. Po chwili znowu postanowiłam z nim normalnie porozmawiać. - To o co chodzi?
- No bo.. No ten. Podoba mi się pewna dziewczyna, no i nie wiem czy ona odwzajemnia moje uczucie. No i nie wiem co mam zrobić, żeby się dowiedzieć co do mnie czuję i jak jej powiedzieć co do niej czuję. To co mam zrobić?
- Może powinieneś jej się zapytać co do Ciebie czuję, lub zacząć rozmowę od tego, że Ty jej powiesz co do niej czujesz..
- To chyba dobry pomysł. Jesteś kochana. - powiedział i mnie przytulił.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - powiedziałam lecz coś pękło mi tam w środku.
Po chwili milczenia wyszedł z pokoju, a ja znowu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.
*Po jakiejś godzinie*
- Mogę? - zapytał Liam wchodząc do pokoju.
- Wydaje mi się, że tak, bo już wszedłeś.
- Oj tam. To jak powiesz mi o co chodzi z Twoim humorkiem i tymi sprawami?
- Ehh, nie ważne.
- Paulina! Wiesz, że traktuję Cię jak przyjaciółkę i zawsze jestem gotów Ci pomóc! Więc mów!
- No dobra. No bo chodzi o to, ze podoba mi się Zayn. Ale jemu podoba się inna dziewczyna.
- Coo? Skąd to wiesz?
- No bo dzisiaj do mnie przyszedł i mi powiedział, ze podoba mu się jakaś dziewczyna i żebym mu pomogła w sprawie jak ma jej o tym powiedzieć. - powiedziałam i się rozpłakałam.
- Ej, nie płacz. - powiedział i mnie przytulił.- Ogarnij się i idziemy na imprezę z okazji Hallowen.
- Wiesz, że chrześcijanie nie obchodzą Hallowen?
- Tak, no ale trzeba wymyślić jakiś pomysł, aby iść na imprezę, to jak?
- No dobra.
- Za 20 minut na dole.
- Okej. - powiedziałam, a Liam wtedy wyszedł z pokoju.
Poszłam do łazienki. Umyłam się i przebrałam.
Wyszliśmy, aby zobaczyć czy coś wiadomo w sprawie Kingi. Gdy wróciliśmy dom był otwarty.
-ZAYYYN! - wydarłam się.
- Co jest?
- Dlaczego nie zamknąłeś drzwi?!
- Upss. Zapomniałem. Przepraszam. - podszedł do mnie i mnie przytulił.
Chciałam szybko wyrwać się z jego ramion, bo znowu nogi by mi się uginały. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Harry znowu liże się z Patrycją.
- JEJU! LUDZIE ILE MOŻNA?! - zaczęłam krzyczeć.
- A Ty Paulina, co Ty dzisiaj taka wkurzona? - zapytał Niall.
- Nie ważne. - powiedziałam i pobiegłam do pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Czemu? Ponieważ tak bardzo podoba mi się Zayn, a ja jemu nie.. Traktował mnie tylko jak koleżankę, no dobra może i przyjaciółkę, ale nic więcej. Nie miałam u niego szans. No tak, zwykła Paulina nie mogła spodobać się takiej osobie jak on. Usłyszałam ciche pukanie.
- Proszę! - powiedziałam i w drzwiach ujrzałam twarz Zayna.
- Możemy porozmawiać? - zapytał.
- Jasne, siadaj. - powiedziałam wysilając się na uśmiech- o co chodzi?
- Chyba o kogo.. - powiedział Zayn.
- No to o kogo?
- O dziewczynę.
-Mmm. - powiedziałam i spuściłam twarz. Po chwili znowu postanowiłam z nim normalnie porozmawiać. - To o co chodzi?
- No bo.. No ten. Podoba mi się pewna dziewczyna, no i nie wiem czy ona odwzajemnia moje uczucie. No i nie wiem co mam zrobić, żeby się dowiedzieć co do mnie czuję i jak jej powiedzieć co do niej czuję. To co mam zrobić?
- Może powinieneś jej się zapytać co do Ciebie czuję, lub zacząć rozmowę od tego, że Ty jej powiesz co do niej czujesz..
- To chyba dobry pomysł. Jesteś kochana. - powiedział i mnie przytulił.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - powiedziałam lecz coś pękło mi tam w środku.
Po chwili milczenia wyszedł z pokoju, a ja znowu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.
*Po jakiejś godzinie*
- Mogę? - zapytał Liam wchodząc do pokoju.
- Wydaje mi się, że tak, bo już wszedłeś.
- Oj tam. To jak powiesz mi o co chodzi z Twoim humorkiem i tymi sprawami?
- Ehh, nie ważne.
- Paulina! Wiesz, że traktuję Cię jak przyjaciółkę i zawsze jestem gotów Ci pomóc! Więc mów!
- No dobra. No bo chodzi o to, ze podoba mi się Zayn. Ale jemu podoba się inna dziewczyna.
- Coo? Skąd to wiesz?
- No bo dzisiaj do mnie przyszedł i mi powiedział, ze podoba mu się jakaś dziewczyna i żebym mu pomogła w sprawie jak ma jej o tym powiedzieć. - powiedziałam i się rozpłakałam.
- Ej, nie płacz. - powiedział i mnie przytulił.- Ogarnij się i idziemy na imprezę z okazji Hallowen.
- Wiesz, że chrześcijanie nie obchodzą Hallowen?
- Tak, no ale trzeba wymyślić jakiś pomysł, aby iść na imprezę, to jak?
- No dobra.
- Za 20 minut na dole.
- Okej. - powiedziałam, a Liam wtedy wyszedł z pokoju.
Poszłam do łazienki. Umyłam się i przebrałam.
ROZDZIAŁ VI
*Kinga*
Obudziłam się. Leżałam na jakiejś podłodze przywiązana do stołu. Nade mną stał mężczyzna w kominiarce.
- Czego ode mnie chcesz?! - zaczęłam się wydzierać.
- Chce się odwdzięczyć za przeszłość.
- A co ja takiego Ci zrobiłam?
- Pod koniec naszego ,,spotkania" się dowiesz.- powiedział i zaczął zbliżać się do mnie.
Podszedł i zaczął jeździć palcem po moich nogach i jechał coraz wyżej. W pewnym momencie złapał za moją koszulkę i zerwał ją ze mnie. Nie powiem, ale siły to dużo musiał mieć. Po tym ruchu zaczął jeździć ręką po moim brzuchu i piersiach. Po chwili zaczął mi zdejmować spodnie. Nie chciałam tego, więc zaczęłam krzyczeć.
- ZOSTAW MNIE! CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?! - wtedy poczułam mocne ukłucie w ramie i znowu zasnęłam.
Obudziłam się nie wiem po jakim czasie, ale leżałam już nago. Sądzę, że była to krótka chwila, bo on dopiero zaczął zdejmować spodnie. Gdy już jego spodnie leżały w drugim końcu ,,pokoju" znowu zaczął do mnie podchodzić.
-Śpiąca Królewna się już obudziła? - zapytał zdejmując swoje bokserki i zbliżając do mnie.
- Nie nazywaj tak mnie i nie waż się mnie dotykać!
- Oooo, żebyś się śliczna nie zdziwiła. - powiedział.
W tej chwili podbiegł szybko do mnie wziął mnie na ręce i wszedł we mnie swoim narządem. Zaczęłam krzyczeć i próbować mu się wyrywać lecz byłam cała związana. Mężczyzna robił ruchy do przodu i tyłu. Czułam ból. Był to mój pierwszy raz. Chciałam to przeżyć z tym wyjątkowym i jedynym. Chciałam, aby ten pierwszy raz był inny niż ten. Zamaskowany wykonywał coraz szybsze ruchy, a mnie to coraz bardziej bolało. W pewnym momencie wyszedł ze mnie i położył mnie na ziemi. Wtedy zaczął się do mnie dziwnie zbliżać. Otworzył mi usta i włożył tam swojego penisa. Złapał mnie za tył głowy i szybko nią poruszał. W pewnym momencie miał już wytrysk. Połknęłam to, lecz on nie przerywał. Dalej robił zwinne ruchy moją głową. Po pewnym czasie znowu miał wytrysk. Tym razem już nie połknęłam, lecz zaczęłam się dusić. Chłopak nie wiedział co się dzieje, więc podniósł mnie do góry i zaczął poklepywać mnie po plecach. W końcu przeszło. Chłopak był wkurzony na maksa, ale też przestraszony. Szybko się ubrał. Wziął nóż i rozciął sznurki, którymi byłam związana. Rzucił w moją stronę nowe ubrania. Ej, skąd on wziął damskie ubrania. Ehh, to nie ważne. Otworzył drzwi i wyszedł. Po chwili pod drzwiami przecisnął jakąś kartkę. Wzięłam ją. ,,Dziękuję za te cudowne chwile. Mam nadzieję, ze Tobie też było tak dobrze jak mi. Polecam się na przyszłość. Jeżeli zgłosisz to na policję, Ty lub Twoje koleżanki to wiedz, że wszystkie tak skończycie. Ja teraz jadę do domu. Drzwi zostały otwarte. Możesz wyjść. Jak będzie Ci smutno to tu przyjdź, na pewno mnie znajdziesz." Szybko się ubrałam i wyszłam. Drzwi naprawdę zostawił otwarte. Szybko wybiegłam z budynku i skierowałam się do pierwszego lepszego telefonu. Zadzwoniłam po taksówkę i podałam adres mojego, znaczy mojego, dziewczyn i chłopaków tymczasowego domu. Taksówkarz widział moją zakłopotaną minę. Nie wiedziałam co powiedzieć gdy wejdę do domu. ,,Witajcie, stęskniłam się!" Niee to jest banalne. Ale nie mogę im powiedzieć o tym zdarzeniu, bo je też to spotka, a ja tego nie chcę. Samochód się zatrzymał. Kurdę, zapomniałam że nie mam kasy! Zaczęłam grzebać w kieszeniach spodenek. I znalazłam ponad 100 zł. Czy on mnie uważał za jakąś dziwkę? Weszłam do domu.
- Haloo! Jest tu ktoś?!
Nikt się nie odezwał. Czyli dom został pusty. Skierowałam się mojego pokoju, w którym mieszkałam przed wypadkiem i zasnęłam.
HEEEEEJKA! Następny rozdział! Jednak wena nas tak bardzo nie opuściła! Sądzimy, że się spodoba. TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJEMY DLA MATEUSZA I ADRI (ADRIANNY) ZA TO, ŻE ZECHCIELI TEJ SPECJALNEJ SCENY! :D Pozdrawiamy, PPAM :D
Obudziłam się. Leżałam na jakiejś podłodze przywiązana do stołu. Nade mną stał mężczyzna w kominiarce.
- Czego ode mnie chcesz?! - zaczęłam się wydzierać.
- Chce się odwdzięczyć za przeszłość.
- A co ja takiego Ci zrobiłam?
- Pod koniec naszego ,,spotkania" się dowiesz.- powiedział i zaczął zbliżać się do mnie.
Podszedł i zaczął jeździć palcem po moich nogach i jechał coraz wyżej. W pewnym momencie złapał za moją koszulkę i zerwał ją ze mnie. Nie powiem, ale siły to dużo musiał mieć. Po tym ruchu zaczął jeździć ręką po moim brzuchu i piersiach. Po chwili zaczął mi zdejmować spodnie. Nie chciałam tego, więc zaczęłam krzyczeć.
- ZOSTAW MNIE! CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?! - wtedy poczułam mocne ukłucie w ramie i znowu zasnęłam.
Obudziłam się nie wiem po jakim czasie, ale leżałam już nago. Sądzę, że była to krótka chwila, bo on dopiero zaczął zdejmować spodnie. Gdy już jego spodnie leżały w drugim końcu ,,pokoju" znowu zaczął do mnie podchodzić.
-Śpiąca Królewna się już obudziła? - zapytał zdejmując swoje bokserki i zbliżając do mnie.
- Nie nazywaj tak mnie i nie waż się mnie dotykać!
- Oooo, żebyś się śliczna nie zdziwiła. - powiedział.
W tej chwili podbiegł szybko do mnie wziął mnie na ręce i wszedł we mnie swoim narządem. Zaczęłam krzyczeć i próbować mu się wyrywać lecz byłam cała związana. Mężczyzna robił ruchy do przodu i tyłu. Czułam ból. Był to mój pierwszy raz. Chciałam to przeżyć z tym wyjątkowym i jedynym. Chciałam, aby ten pierwszy raz był inny niż ten. Zamaskowany wykonywał coraz szybsze ruchy, a mnie to coraz bardziej bolało. W pewnym momencie wyszedł ze mnie i położył mnie na ziemi. Wtedy zaczął się do mnie dziwnie zbliżać. Otworzył mi usta i włożył tam swojego penisa. Złapał mnie za tył głowy i szybko nią poruszał. W pewnym momencie miał już wytrysk. Połknęłam to, lecz on nie przerywał. Dalej robił zwinne ruchy moją głową. Po pewnym czasie znowu miał wytrysk. Tym razem już nie połknęłam, lecz zaczęłam się dusić. Chłopak nie wiedział co się dzieje, więc podniósł mnie do góry i zaczął poklepywać mnie po plecach. W końcu przeszło. Chłopak był wkurzony na maksa, ale też przestraszony. Szybko się ubrał. Wziął nóż i rozciął sznurki, którymi byłam związana. Rzucił w moją stronę nowe ubrania. Ej, skąd on wziął damskie ubrania. Ehh, to nie ważne. Otworzył drzwi i wyszedł. Po chwili pod drzwiami przecisnął jakąś kartkę. Wzięłam ją. ,,Dziękuję za te cudowne chwile. Mam nadzieję, ze Tobie też było tak dobrze jak mi. Polecam się na przyszłość. Jeżeli zgłosisz to na policję, Ty lub Twoje koleżanki to wiedz, że wszystkie tak skończycie. Ja teraz jadę do domu. Drzwi zostały otwarte. Możesz wyjść. Jak będzie Ci smutno to tu przyjdź, na pewno mnie znajdziesz." Szybko się ubrałam i wyszłam. Drzwi naprawdę zostawił otwarte. Szybko wybiegłam z budynku i skierowałam się do pierwszego lepszego telefonu. Zadzwoniłam po taksówkę i podałam adres mojego, znaczy mojego, dziewczyn i chłopaków tymczasowego domu. Taksówkarz widział moją zakłopotaną minę. Nie wiedziałam co powiedzieć gdy wejdę do domu. ,,Witajcie, stęskniłam się!" Niee to jest banalne. Ale nie mogę im powiedzieć o tym zdarzeniu, bo je też to spotka, a ja tego nie chcę. Samochód się zatrzymał. Kurdę, zapomniałam że nie mam kasy! Zaczęłam grzebać w kieszeniach spodenek. I znalazłam ponad 100 zł. Czy on mnie uważał za jakąś dziwkę? Weszłam do domu.
- Haloo! Jest tu ktoś?!
Nikt się nie odezwał. Czyli dom został pusty. Skierowałam się mojego pokoju, w którym mieszkałam przed wypadkiem i zasnęłam.
HEEEEEJKA! Następny rozdział! Jednak wena nas tak bardzo nie opuściła! Sądzimy, że się spodoba. TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJEMY DLA MATEUSZA I ADRI (ADRIANNY) ZA TO, ŻE ZECHCIELI TEJ SPECJALNEJ SCENY! :D Pozdrawiamy, PPAM :D
piątek, 26 października 2012
INFORMACJA
Teraz kilka słów. Rozdział jakoś się nie może napisać. Na początku lekkie komplikacje, później brak czasu, a na koniec pomysł który nie został do końca zaakceptowany. Mamy nadzieję, że czekacie na następny rozdział. Postaramy się go dodać jak najszybciej. W czwartek byliśmy na wycieczce, a wcześniej zostaliśmy poproszeni o parę zdjęć więc oto i one:
Na zdjęciu są trzy dziewczyny, które piszą to opowiadanie. Od prawej Marta, Patrycja i Paulina.
Od prawej Zuza (Zuza naprawdę ma na imię Marta, ale nie chciałyśmy się powtarzać więc została ochrzczona jako Zuza), Patrycja, Paulina, Marta.
Od prawej Magda i Zuza.
Od prawej Marta, Zuza, Paulina, Patrycja, Magda.
My robiące titanica.
Ale SPAM zdjęciowy. Chciałybyśmy przeprosić osoby, którym się te zdjęcia nie będą podobały, bo sądzimy, że takie osoby się tu znajdą, także sorry. Następny rozdział POSTARAMY SIĘ dodać jakoś w tym tygodniu. Mamy nadzieję, że się nie wystraszycie naszych zdjęc i nie odejdziecie stąd. Pozdrawiam :D / PPAM
Na zdjęciu są trzy dziewczyny, które piszą to opowiadanie. Od prawej Marta, Patrycja i Paulina.
Od prawej Zuza (Zuza naprawdę ma na imię Marta, ale nie chciałyśmy się powtarzać więc została ochrzczona jako Zuza), Patrycja, Paulina, Marta.
Od prawej Magda i Zuza.
Od prawej Marta, Zuza, Paulina, Patrycja, Magda.
My robiące titanica.
Ale SPAM zdjęciowy. Chciałybyśmy przeprosić osoby, którym się te zdjęcia nie będą podobały, bo sądzimy, że takie osoby się tu znajdą, także sorry. Następny rozdział POSTARAMY SIĘ dodać jakoś w tym tygodniu. Mamy nadzieję, że się nie wystraszycie naszych zdjęc i nie odejdziecie stąd. Pozdrawiam :D / PPAM
środa, 10 października 2012
ROZDZIAŁ V
*Louis*
Obudziłem się i zszedłem na dół.
- Hej Josh.
- Hej Louis.- odpowiedział Josh i poszedłem dalej do kuchni.
Ej, ej czekaj co Josh robi w naszym salonie o tej godzinie! Wróciłem do pokoju.
- Josh, co Ty robisz u NAS w salonie o tej godzinie? - zapytałem.
- No jak to co, siedzę. - odpowiedział.
- Ale o tej godzinie jak wszedłeś?
- Drzwi były otwarte, i to nie tak, że nie zamknęliście na klucz, ale tak szeeroko otwarte.
- Co jak to?
- Też się dziwiłem.
- No, jestem ciekaw kto tak rano wstał i poszedł na zakupy.
- Nie mam pojęcia.
- Dobra idę zrobić coś do jedzenia, bo gdy Niall się obudzi to mi wszystko zeżre..
- Hhahah, możesz zrobić i mi..
- Spoko.
Poszedłem do kuchni i zrobiłem naleśniki. Postanowiłem, że dzisiaj wszystkich zaskoczę i oni też będą jedli razem ze mną.
*Patrycja*
Obudziłam się obok Harrego. Hehe, w nocy leżałam na jego GOŁYM torsie. Jejciu, gdyby parę tygodni temu jakaś osoba powiedziała mi, że zdobędę autograf Harrego, to bym Go wyśmiała, a jak by powiedział, ze leżałabym tak jak teraz to bym go stuknęła w czoło. Patrzyłam się na niego i uśmiechałam.
- O czym tak myślisz? - zapytał Harry wyrywając mnie z rozmyśleń.
- O nas..
- Mmm, piękni to brzmi. Co powiesz na to, aby się oficjalnie już ujawnić?
- Emm, no nie wiem..
- Czemu?
- Te fanki..
- Na pewno Cię zaakceptują. Prawdziwe nasze fanki zaakceptują każdą naszą decyzję.. To jak?
- No dobra.
Pocałował mnie, oczywiście musiał ktoś nam przeszkodzić.
- Wstawać gołąbeczki nasze kochane! - wydarł się Louis skacząc nam po łóżku.
- Niee! Czemu akurat teraz wleciałeś?!- wydarł się na niego Harry i szybko wstał z łóżka.
Louis się wystraszył i zaczął uciekać. Harry wziął poduszkę i zaczął Go gonić po całym domu.
- Zdradzałeś mnie w tej chwili!- wydzierał się Louis.
- A ile razy Ty mnie zdradziłeś?- pytał Harry.
- Ale Ty mnie zdradziłeś z tak piękną kobietą, że aż się boję o nasz związek!
- A Zuza to co? Ty mnie z nią zdradziłeś! Ty zacząłeś!
- Wcale, że nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Chłopaki zamknijcie te swoje mordy! Kingi nie ma w pokoju! - wydarła się Zuza.
- Pewnie poszła na zakupy..- powiedział Louis.
- W pidżamie?
- Aaa, to może nie..
*Po około 3 h*
Zaczęliśmy szukać jej w sklepach. Nigdzie jej nie było. Byliśmy na policji, ale powiedzieli nam, że nie mogą zacząć poszukiwań, jeżeli od zaginięcia Kingi nie minęła doba.
- Ej może chodźmy do sklepu, kupić coś do jedzenia?- zapytała Magda.
No tak, ona modeleczka, chudziutka, ale jeść to potrafi. Nie mam pojęcia gdzie to wszystko się jej mieści.
- No dobra. To kto idzie?- zapytała Paulina.
Nikt się nie zgłosił. Paulina i Magda postanowiły, że pójdą same. Poszły się przebrać i po chwili wyszły z domu.
*Zuza*
Wyszłyśmy z domu i kierowałyśmy się do sklepu. Po około 5 minutach doszłyśmy. Zaczęłyśmy do koszyka pakować wszystkie potrzebne rzeczy.
- Magda, myślisz, że Kindze coś się stało?
- Niee. Kinga jest dzielna i twarda. Nie da się tak łatwo.
- Miejmy nadzieję. - oczywiście Paulina musiała na kogoś wpaść, jak to bywa w jej rodzaju.
Chłopak odwrócił się i naszym oczom ukazał się przystojny brunet. W oczy rzucił mi się jego zacny uśmiech. - Jejciu, przepraszam. Nie chciałam na Ciebie wpaść. - tłumaczyła się Paulina.
Chłopak cały czas się uśmiechał i pewnie myślał, że jesteśmy jakieś nienormalne.
- He, he nic się nie stało. - powiedział chłopak.
- Tak w ogóle to jestem Paulina, a to jest Zuza.
- Ja jestem Karol.
- Jesteś z Polski czy się mylę?
- Taak. Mój akcent tak bardzo rzuca się w oczy?
- Niee. Poznałam po imieniu. Też jesteśmy z Polski. Przyjechałeś na wakacje?
- Niee. Moi rodzice znaleźli tu pracę i się tu przeprowadziliśmy.
Po długich rozmowach Pauliny z Karolem skończyłyśmy zakupy. Wróciłyśmy do domu. Nikogo tam nie było..
Heeeeeej. Mamy rozdział V. Ostatnio doszły nowe osoby, oto kilka informacji na ich temat:
Maciej :
Wiek : 19 lat
Wzrost: 178 cm
Kolor oczu : piwne
Opis: Brunet, dłuższe włosy. Jest aktorem. W wolnym czasie lubi grać w piłkę i spotykać z przyjaciółmi.
Karol:
Wiek: 18 lat
Wzrost: 175 cm
Kolor oczu: błękitne
Opis: Brunet. W wolnym czasie jeździ na desce, spotyka się z przyjaciółmi, pisze wiersze.
Obudziłem się i zszedłem na dół.
- Hej Josh.
- Hej Louis.- odpowiedział Josh i poszedłem dalej do kuchni.
Ej, ej czekaj co Josh robi w naszym salonie o tej godzinie! Wróciłem do pokoju.
- Josh, co Ty robisz u NAS w salonie o tej godzinie? - zapytałem.
- No jak to co, siedzę. - odpowiedział.
- Ale o tej godzinie jak wszedłeś?
- Drzwi były otwarte, i to nie tak, że nie zamknęliście na klucz, ale tak szeeroko otwarte.
- Co jak to?
- Też się dziwiłem.
- No, jestem ciekaw kto tak rano wstał i poszedł na zakupy.
- Nie mam pojęcia.
- Dobra idę zrobić coś do jedzenia, bo gdy Niall się obudzi to mi wszystko zeżre..
- Hhahah, możesz zrobić i mi..
- Spoko.
Poszedłem do kuchni i zrobiłem naleśniki. Postanowiłem, że dzisiaj wszystkich zaskoczę i oni też będą jedli razem ze mną.
*Patrycja*
Obudziłam się obok Harrego. Hehe, w nocy leżałam na jego GOŁYM torsie. Jejciu, gdyby parę tygodni temu jakaś osoba powiedziała mi, że zdobędę autograf Harrego, to bym Go wyśmiała, a jak by powiedział, ze leżałabym tak jak teraz to bym go stuknęła w czoło. Patrzyłam się na niego i uśmiechałam.
- O czym tak myślisz? - zapytał Harry wyrywając mnie z rozmyśleń.
- O nas..
- Mmm, piękni to brzmi. Co powiesz na to, aby się oficjalnie już ujawnić?
- Emm, no nie wiem..
- Czemu?
- Te fanki..
- Na pewno Cię zaakceptują. Prawdziwe nasze fanki zaakceptują każdą naszą decyzję.. To jak?
- No dobra.
Pocałował mnie, oczywiście musiał ktoś nam przeszkodzić.
- Wstawać gołąbeczki nasze kochane! - wydarł się Louis skacząc nam po łóżku.
- Niee! Czemu akurat teraz wleciałeś?!- wydarł się na niego Harry i szybko wstał z łóżka.
Louis się wystraszył i zaczął uciekać. Harry wziął poduszkę i zaczął Go gonić po całym domu.
- Zdradzałeś mnie w tej chwili!- wydzierał się Louis.
- A ile razy Ty mnie zdradziłeś?- pytał Harry.
- Ale Ty mnie zdradziłeś z tak piękną kobietą, że aż się boję o nasz związek!
- A Zuza to co? Ty mnie z nią zdradziłeś! Ty zacząłeś!
- Wcale, że nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Chłopaki zamknijcie te swoje mordy! Kingi nie ma w pokoju! - wydarła się Zuza.
- Pewnie poszła na zakupy..- powiedział Louis.
- W pidżamie?
- Aaa, to może nie..
*Po około 3 h*
Zaczęliśmy szukać jej w sklepach. Nigdzie jej nie było. Byliśmy na policji, ale powiedzieli nam, że nie mogą zacząć poszukiwań, jeżeli od zaginięcia Kingi nie minęła doba.
- Ej może chodźmy do sklepu, kupić coś do jedzenia?- zapytała Magda.
No tak, ona modeleczka, chudziutka, ale jeść to potrafi. Nie mam pojęcia gdzie to wszystko się jej mieści.
- No dobra. To kto idzie?- zapytała Paulina.
Nikt się nie zgłosił. Paulina i Magda postanowiły, że pójdą same. Poszły się przebrać i po chwili wyszły z domu.
*Zuza*
Wyszłyśmy z domu i kierowałyśmy się do sklepu. Po około 5 minutach doszłyśmy. Zaczęłyśmy do koszyka pakować wszystkie potrzebne rzeczy.
- Magda, myślisz, że Kindze coś się stało?
- Niee. Kinga jest dzielna i twarda. Nie da się tak łatwo.
- Miejmy nadzieję. - oczywiście Paulina musiała na kogoś wpaść, jak to bywa w jej rodzaju.
Chłopak odwrócił się i naszym oczom ukazał się przystojny brunet. W oczy rzucił mi się jego zacny uśmiech. - Jejciu, przepraszam. Nie chciałam na Ciebie wpaść. - tłumaczyła się Paulina.
Chłopak cały czas się uśmiechał i pewnie myślał, że jesteśmy jakieś nienormalne.
- He, he nic się nie stało. - powiedział chłopak.
- Tak w ogóle to jestem Paulina, a to jest Zuza.
- Ja jestem Karol.
- Jesteś z Polski czy się mylę?
- Taak. Mój akcent tak bardzo rzuca się w oczy?
- Niee. Poznałam po imieniu. Też jesteśmy z Polski. Przyjechałeś na wakacje?
- Niee. Moi rodzice znaleźli tu pracę i się tu przeprowadziliśmy.
Po długich rozmowach Pauliny z Karolem skończyłyśmy zakupy. Wróciłyśmy do domu. Nikogo tam nie było..
Heeeeeej. Mamy rozdział V. Ostatnio doszły nowe osoby, oto kilka informacji na ich temat:
Maciej :
Wiek : 19 lat
Wzrost: 178 cm
Kolor oczu : piwne
Opis: Brunet, dłuższe włosy. Jest aktorem. W wolnym czasie lubi grać w piłkę i spotykać z przyjaciółmi.
Karol:
Wiek: 18 lat
Wzrost: 175 cm
Kolor oczu: błękitne
Opis: Brunet. W wolnym czasie jeździ na desce, spotyka się z przyjaciółmi, pisze wiersze.
czwartek, 4 października 2012
ROZDZIAŁ IV (część III)
*Harry*
Taaa, impreza bezalkoholowe z nami. Założę się, że nikt nie wytrzyma, nawet sam Liam. Gdy weszliśmy do domu Liam zapytał:
- No dobra to kto idzie kupić dużo jedzenia?
- My!- powiedziałem pokazując na mnie i Louisa.
- No dobra, ale pamiętajcie, że bezalkoholowa.
- No dobra.
Wyszliśmy, a dziewczyny poszły znowu się przebrać, kurde ile można, no ale gdy patrzę na te stroje Patrycji to mi się ryjek cieszy.
- To co kupujemy?- zapytał Louis.
- No coś do jedzenia oraz na dół torb trunek bez, którego imprezy się nie odbywają.
- Czemu na dół torb?
- Aby Liam się nie skapnął, że kupiliśmy też alkohol.
- Czemu na dół torb?
- Aby Liam się nie skapnął, że kupiliśmy też alkohol.
- Hhahahahha, no tak.
Weszliśmy do sklepu i zaczęliśmy do wózka wrzucać wszystko po kolei, a potem ,,większy" trunek. Po jakimś czasie wyszliśmy cali obładowani torbami. Oczywiście musiały nas zobaczyć fanki. Rzuciły się na nas jak nigdy. Długo rozdawaliśmy autografy, w końcu udało się uwolnić od nich i uciec do domu.
- Co kupiliście? - zapytała nas Patrycja, gdy weszliśmy już do domu.
- Hmm, parę potrzebnych rzeczy. Kto robi dzisiaj jedzenie?- powiedział Louis.
- Hmm, patrząc na rozpiskę to Zuza i Marta, ale Zuza robiła śniadanie, więc Marta i Liam.
- Ooo, sądzę, ze się nie najemy jak Liam będzie gotował. - powiedział Louis.
- Nie bój się. Marta umie jeszcze gotować.- powiedziała Patrycja.
- Hhaha, powiedzmy, że wierzę.
*Marta*
Ubrałam się i zeszłam na dół, bo dzisiaj kolację miałam przygotować z Zuzą. No, ale musieli dodać nam kłopotu dając pomysł tej imprezy bezalkoholowej, chociaż nie sądzę, aby Louis i Harry dali radę nie kupić alkoholu. Wchodząc do kuchni zobaczyłam, że siedzi tam dwójka naszych rozrabiaków i wkłada rzeczy do lodówki.
- Gdzie jest Zuza?- zapytałam.
- A po co Ci Zuza?- zapytał Louis.
- Ponieważ dzisiaj robię z nią kolację.
- Aaaa. Właśnie plan się trochę zmienił, z powodu tego, że Zuza robiła dzisiaj śniadanie, kolację robisz z Liamem..
- Co?
- No to co słyszałaś.
- Przecież on gotować nie umie.
- Hhahahah, szczerość. Dacie radę. - powiedział Louis i poszedł na górę.
- To co kupiliście?- zapytałam patrząc na Harrego.
- Coś do jedzenia.
- No co Ty kurde nie powiesz..
Wtedy do kuchni wszedł Liam. Usiadł na krześle i patrzył na Harrego.
- Co chcesz?- wreszcie zapytał Harry.
- Wyjdź! - powiedział Liam.
- Ehh, no dobra.
- Wyjdź! - powiedział Liam.
- Ehh, no dobra.
*Po około 40 minutach*
- No kurde, chyba lepiej wiem jak gotować niż Ty!- krzyczałam.
- Skąd wiesz? Może ja też umiem gotować..
- Taa, jasne.. Sądzę, że na Twój temat wiem więcej niż Ci się wydaje..
- I słyszałaś, ze nie umiem gotować?!
- A bo to raz?!
- Coo?! Na serio?!
- A czy ja kłamie?!
- No nie wiem, wszystko możliwe.
- Wiesz co kurde, jesteś prawdziwym dupkiem tak jak każdy chłopak!
- O nie! Mnie obrażać możesz, ale nie innych chłopaków!
- Okej, sam chciałeś! Jesteś dupkiem! Takim wielkim jakiego na świecie nie ma!
- Na prawdę?
- Tak!
Po tych słowach Liam zaczął do mnie podchodzić. Już chciałam mu coś znowu powiedzieć, ale zaczął mnie całować. Spodobało mi się i odwzajemniłam jego pocałunek.
- Już, już gołąbeczki, nie całować się! O nie! I to przy jedzeniu!- zaczął krzyczeć na cały dom Niall.
Wszyscy oczywiście się zbiegli, a my szybko się od siebie odsunęliśmy.
*Po około trzech godzinach*
- No dobra to teraz kto kręci?- zapytał Louis.
- Jaa!- krzyczał Harry.
- Okej!
Cisza, cisza..
- Marta!- zaczął wrzeszczeć Loczek.- Prawda czy Wyzwanie?
- No dobra niech będzie to wyzwanie.
- Pocałuj Liama jeszcze raz! Tak samo jak wtedy gdy Wam przeszkodził Niall! - ostatnie zdanie powiedział Harry z wzrokiem zabójcy zwróconym na Nialla.
- Dajesz Marta! - krzyczały dziewczyny.
- Ale Liam nie chce- tłumaczyłam się.
- Liam? - zapytał Harry.
- Hmm, no nie wiem.- Liam.
- Oj Liam nie marudź! Całujcie się- Louis.
Podeszłam do Liama i dałam mu buziaka w policzek.
- Ej to nie jest to samo co wtedy!- krzyknął Zayn. Łoł, wreszcie się odezwał.
Wtedy Liam złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i zaczął mnie całować. Odwzajemniłam jego pocałunek.
*W nocy*
*Kinga*
Dzwonek do drzwi. Kurde, chyba mi się to przyśniło, ale dla pewności zeszłam na dół. Znowu dzwonek, więc to nie sen. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Było ciemno więc nic nie widziałam, ale nagle poczułam ból prawej ręki i.. zasnęłam.
Tak, rozpisałyśmy się w tym rozdziale IV. Aż trzy części! ;o Sami się zadziwiamy. No, ale sądzimy, że się podoba, skoro mamy aż 407 wyświetleń. Chcielibyśmy podziękować za tyle komentarzy i parę uwag, których staramy się przestrzegać. Pozdrawiamy. :)/ PPAM
środa, 3 października 2012
ROZDZIAŁ IV (część II)
*Magda*
Maciek po krótkiej rozmowie poszedł, a wtedy do pokoju wkroczyła nasza piękna piątka chłopców.
- Dzieeewczyny, co powiecie na szybki spacer po łące? - powiedział Harry
- Co? Dlaczego szybki? - zapytała Patrycja
- Szybki, ponieważ mamy zamiar tam pograć w piłkę.- powiedział Zayn.
- Po cóż? - zapytałam.
- Bo chcemy Wam się pochwalić naszymi zdolnościami. - powiedział Liam pokazując język.
- Ja jestem za!- powiedziała Paulina.
- Ja też!- powiedziały równocześnie Zuza, Kinga, Aneta i Marta.
- A Wy?- zapytał Niall pokazując na mnie i Patrycje.
- Ehh, no niech będzie.. - powiedziała Patrycja.
- Magda?- zapytała Paulina.
- Ehh, no dobra..
- Yeaa! To za dziesięć minut wychodzimy! - krzyknął Liam.
Na czas przyjazdu dziewczyn przeprowadziłam się i ja do chłopaków, więc postanowiłam, że pójdę się przebrać. Wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki się przebrać. Po 10 minutach byłam już gotowa i zeszłam na dół. Wszyscy już na mnie czekali.
- No dobra to idziemy- powiedział radośnie Louis.
Zauważyłam, że Zayn w ogóle się wcześniej nie odzywał, a teraz tym bardziej. Podeszłam do niego.
-Zayn co się dzieje?
- Nic.
- No przecież widzę.
- No na serio nic, a co u Ciebie? Może jakaś miłość?
- Coo? Skąd Ci się to wzięło?
- Hmm, od kiedy chodzisz taka szczęśliwa?
- Od zawsze.
- Noo zawsze chodziłaś szczęśliwa, ale nie tak. Kto Ci się podoba?
- Ehh, no ten przyjaciel Pauliny.
- Musiał?
- Taaa, a skąd Ty go znasz?
- Kiedyś grałem z nim w jakimś filmie i się tak poznaliśmy..
- Ty grałeś w filmie?!
- Noo, a jest w tym coś dziwnego?
- Nie no co Ty nic.
- No mam nadzieję. To jak między Tobą, a Musiałem?
- Dopiero dzisiaj się poznaliśmy..
- Wiem, że po takim czasie można się zakochać..
- A skąd Ty to niby możesz wiedzieć?
- Doświadczyłem tego ostatnio..
- Oooo, i ja o tym nic nie wiem?
- Oj potem Ci opowiem co i jak.
- No dobra.
Po jakimś czasie doszliśmy na polanę i zaczęliśmy grać, no tak w drużynie miałyśmy doskonałego gracza Paulinę, więc wygrywałyśmy wielką różnicą.
- Ej, czemu Paulina tak dobrze gra?- zapytał się mnie Liam.
- Jest tak jakby ,,piłkarzem"..
- O kurdę, nic o tym nie wiedziałem.
- Hhahahah, domyśliłam się.
Potem leżeliśmy na jakimś kocu, który chłopcy przynieśli z domu.
- Co powiecie na imprezę bezalkoholową w domu? - zapytał Liam.
- Bezalkoholowa?- zapytał Louis.
- No tak.
- No dobra niech będzie. - zgodził się Louis za nas i posłał uśmiech porozumiewawczy do Harrego.
Jest część druga, postanowiłyśmy że dodamy też III. Postaramy się do jutra. Dziękujemy za 381 wyświetleń, jesteście wielcy! <3 / PPAM
Maciek po krótkiej rozmowie poszedł, a wtedy do pokoju wkroczyła nasza piękna piątka chłopców.
- Dzieeewczyny, co powiecie na szybki spacer po łące? - powiedział Harry
- Co? Dlaczego szybki? - zapytała Patrycja
- Szybki, ponieważ mamy zamiar tam pograć w piłkę.- powiedział Zayn.
- Po cóż? - zapytałam.
- Bo chcemy Wam się pochwalić naszymi zdolnościami. - powiedział Liam pokazując język.
- Ja jestem za!- powiedziała Paulina.
- Ja też!- powiedziały równocześnie Zuza, Kinga, Aneta i Marta.
- A Wy?- zapytał Niall pokazując na mnie i Patrycje.
- Ehh, no niech będzie.. - powiedziała Patrycja.
- Magda?- zapytała Paulina.
- Ehh, no dobra..
- Yeaa! To za dziesięć minut wychodzimy! - krzyknął Liam.
Na czas przyjazdu dziewczyn przeprowadziłam się i ja do chłopaków, więc postanowiłam, że pójdę się przebrać. Wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki się przebrać. Po 10 minutach byłam już gotowa i zeszłam na dół. Wszyscy już na mnie czekali.
- No dobra to idziemy- powiedział radośnie Louis.
Zauważyłam, że Zayn w ogóle się wcześniej nie odzywał, a teraz tym bardziej. Podeszłam do niego.
-Zayn co się dzieje?
- Nic.
- No przecież widzę.
- No na serio nic, a co u Ciebie? Może jakaś miłość?
- Coo? Skąd Ci się to wzięło?
- Hmm, od kiedy chodzisz taka szczęśliwa?
- Od zawsze.
- Noo zawsze chodziłaś szczęśliwa, ale nie tak. Kto Ci się podoba?
- Ehh, no ten przyjaciel Pauliny.
- Musiał?
- Taaa, a skąd Ty go znasz?
- Kiedyś grałem z nim w jakimś filmie i się tak poznaliśmy..
- Ty grałeś w filmie?!
- Noo, a jest w tym coś dziwnego?
- Nie no co Ty nic.
- No mam nadzieję. To jak między Tobą, a Musiałem?
- Dopiero dzisiaj się poznaliśmy..
- Wiem, że po takim czasie można się zakochać..
- A skąd Ty to niby możesz wiedzieć?
- Doświadczyłem tego ostatnio..
- Oooo, i ja o tym nic nie wiem?
- Oj potem Ci opowiem co i jak.
- No dobra.
Po jakimś czasie doszliśmy na polanę i zaczęliśmy grać, no tak w drużynie miałyśmy doskonałego gracza Paulinę, więc wygrywałyśmy wielką różnicą.
- Ej, czemu Paulina tak dobrze gra?- zapytał się mnie Liam.
- Jest tak jakby ,,piłkarzem"..
- O kurdę, nic o tym nie wiedziałem.
- Hhahahah, domyśliłam się.
Potem leżeliśmy na jakimś kocu, który chłopcy przynieśli z domu.
- Co powiecie na imprezę bezalkoholową w domu? - zapytał Liam.
- Bezalkoholowa?- zapytał Louis.
- No tak.
- No dobra niech będzie. - zgodził się Louis za nas i posłał uśmiech porozumiewawczy do Harrego.
Jest część druga, postanowiłyśmy że dodamy też III. Postaramy się do jutra. Dziękujemy za 381 wyświetleń, jesteście wielcy! <3 / PPAM
poniedziałek, 1 października 2012
ROZDZIAŁ IV (cześć I)
*Paulina*
Obudziłam się w pokoju, gdzie miałam zamieszkać na te dwa miesiące. Kurde, wczoraj przecież zasnęłam na dachu obok Zayna, to co ja teraz do jasnej ciasnej tu robię? Dobra, nie ważne. Teraz czuję głód, więc należy zejść na dół coś przekąsić. Kurde, coś jest nie tak, bo jest po 11, a tu nadal cisza.. Uuu, czyżby chłopcy wczoraj zabalowali? Ubrałam się w coś normalnego i zeszłam na dół. Przed telewizorem oczywiście leżała nasza kochana Zuza.
- Hejka Zuzuś. - powiedziałam wchodząc do salonu.
- Hej Paulina. - odpowiedziała dziewczyna.
- Ej czemu jest tak dziwnie cicho? - zapytałam.
- Ty dopiero wstałaś? - popatrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Tak, a co w tym dziwnego?
- Chłopaki wszystkim pobudkę zrobili około 7.
- Coo? Na serio?
- Hhahahahah, nie wierzę, śpiąca królewna z Ciebie.
- Oj tam, oj tam, a gdzie jest reszta?
- Patrycja i Harry ZNOWU pojechali po jedzenie, zabrali ze sobą Nialla, bo on powiedział, że nie wiedzą ile trzeba brać zapasów, aby codziennie nie jeździć do sklepu.
- A Kinga, Marta, Magda, Aneta, Liam, Louis i Zayn?
- Aneta dostała na stronie jakieś zamówienie w Londynie i tam pojechała, Magda zabrała Martę i Kingę na jakąś sesje zdjęciową, Liam i Louis poszli na basen popływać, a Zayn wyszedł gdzieś rano i do tej pory nie wrócił.
- A Ty czemu nie poszłaś na sesje z dziewczynami? - zapytałam.
- Po pierwsze nie jestem fotogeniczna, po drugie nie lubię gdy ktoś zabiera mi pracę, po trzecie muszę odpocząć i coś przemyśleć, a po czwarte co byś teraz Ty robiła?
- Ahh, no tak Ty jesteś taka kochana, że o mnie pamiętałaś.
- Noo, co chcesz do jedzenia?
- Hmm, co proponujesz?
- Jeżeli ładnie poprosisz to zrobię Ci naleśniki.
- Zuuuzuś, kochaaam Cię, jesteś wyjątkową osóbką i jeżeli zechcesz to dzisiaj pójdę z Tobą na sesję!
- Awww, kocham Twoje proszenie o jedzenie.
- To jak zrobisz mi?
- Za takie coś tak, ale wiedz że chce iść z Tobą na sesję, bo uwielbiam Ci robić zdjęcia, gdy grasz w piłkę.
- Hhahahha, wierzę.
- Dobra idź na górę, bo słyszę, że telefon Ci dzwoni. Ja Ci zrobię jedzenie.
- Aaaaa, masz lepszy słuch niż ja.
Telefon dzwonił. Szybko pobiegłam na górę. No tak Maciek już się stęsknił.
- Paulina? - usłyszałam tak dobrze znany mi głos przyjaciela.
- Słucham Cię Musiałek. - powiedziałam uśmiechając się.
- Czy Ty, Marta, Zuza, Kinga, Aneta i Patrycja jesteście w Londynie?
- Tak, a cóż się stało?
- Ehh, no tak zawszę mogę na Ciebie liczyć.
- Ej, Maciek coś się stało?
- Taaak!
- Co jest?
- To nie jest rozmowa na telefon.
- Ale ja jestem w Londynie przecież.
- Wieeem, ja również już od jakiegoś tygodnia, bo przecież kręcę ten jakiś głupi film.
- Aaaa, przepraszam, zapomniałam!
- No tak, wiedziałem, wybaczam.
- Hhahahah, kochany, no dobra to gdzie i za ile?
- Co powiesz na park za 30 minut?
- No dobra, postaram się nie spóźnić ale wezmę Zuzę, bo potem pójdę z nią na zdjęcia i chętnie Cię zabiorę, chętny?
- Hhahahah, zastanowię się.
- Bądź wspaniałym przyjacielem, proooszę.
- Ehh, no dobra.
- Aaaa, jesteś wielki. Dobra kończę idę jeść.
- Okej, do zobaczenia.
- Ppapapap.
Czułam już zapach wybornych naleśników Zuzy. Zeszłam na dół.
- Któż to taki? - zapytała Zuza, nakładając naleśniki.
- Musiałek.- odpowiedziałam uśmiechając się.
- Ahh, no tak zapomniałam, że się z nim znasz. - powiedziała Zuza.
- Nie tylko, bo i przyjaźnię.
- Eeee, no właśnie lala, Ty mi opowiadaj co między Wami jest.
- Słucham? - zapytałam zdziwiona.
- No przecież widać, że się w sobie bujacie. - powiedziałam, a ja wybuchłam śmiechem.
- Niee, tylko przyjaciele.
- Ehh, nie wierzę, ale spoko. A gdzie Wy się poznaliście ogólnie, bo nigdy nie opowiadałaś.
- No na tym meczu jakimś charytatywnym.
- Ahh, no tak.
- Zaproponowałam mu, aby poszedł potem z nami na sesję.
- Przecież on jest w Polsce bejbe.
- Niee, kręci film w Londynie i jest, a potem zostaje na miesiąc, w sierpniu jakoś wyjeżdża.
- Ooo, no to dobrze, że mu zaproponowałaś, bo chętnie Go poznam.
- Hhahahah, wiedziałam.
- Dobra lala, już zjadłaś to idź się przebrać na te sesję.
- Okej.
Poszłam na górę i zaczęłam szukać jakiś wygodnych ciuchów. Jak zwykle nic.
- ZUUUUZA!
- Co jest? - mówiąc weszła do mojego pokoju.
- Ciuchy.
- Ehh, tak jak zawsze. Dobra idź brać prysznic, wybiorę Ci coś zarazem ładnego i coś żebyś mogła grac w tym w piłkę.
- Okej.
Poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi, jakoś tak z przyzwyczajenia. Weszłam pod prysznic, woda była gorąca. Rozgrzała mnie, chociaż i tak na zewnątrz było gorąco, co podobno w Londynie rzadko kiedy się zdarza. Po jakiś pięciu minutach wyszłam. Wysuszyłam włosy i poszłam do Zuzy.
- I jak masz coś?
- Hmm, co powiesz na to ?
- Hmm, wszytko by było dobrze, ale..
- Ale?
- Zamias tych butów, wezmę tę.
- Okej, może być. Idź się przebierać.
Po jakiś pięciu minutach byłam gotowa. Poszłyśmy do pokoju Zuzy, wzięłyśmy te wielką jej torbę z potrzebnymi rzeczami do jej aparatu. No tak zawodowa dziewczyna potrzebuje tylu rzeczy. Gdy wychodziłyśmy natknęłyśmy się na Liama i Louisa.
- Dokąd idziecie? - zapytał Liam..
- Spotkać się z kolegą, a potem na sesję. - odpowiedziałam.
- Ej, na sesję bez nas?
- Nooo, ej chłopaki jest jeszcze jedna sprawa..- powiedziała Zuza.
- Jaka? - zapytał zaciekawiony Louis.
- No bo zdjęcia chcę zrobić jak Paulina gra w piłkę, a z tego pośpiechu zapomniałyśmy wziąć z domu z Polski piłki, i chciałybyśmy prosić o jakąś piłkę jeżeli macie..
- Mamy.. Chodź. - powiedział Louis łapiąc za rękę Zuzę i ciągnąc na górę.
Po chwili Zuza miała piłkę, oczywiście ,,TANGO".
- Hmm, bardzo ciekawa jestem co taka piłka robi u Was w domu.. - powiedziałam.
- Lubimy nieraz pograć. - powiedział Liam.
- Ooo.
- A co powiecie na to, że jak wszyscy już wrócą do domu, to pójdziemy gdzieś na jakieś boisko lub łąkę pograć Chłopaki na dziewczyny?
- Ja jestem za, ale reszty się zapytaj.- powiedziałam.
- Zuza?
- No jasne!- krzyknęła.
- Okej, to my załatwimy wszystko z resztą, a Wy szybko wracajcie.
*Po około dwóch godzinach*
- No dobra jeszcze jedno, ostatnie zdjęcie! - krzyczała Zuza.
- Jasne! I znowu będę leciała po piłkę, bo Musiałek krzywo kopnie. - powiedziałam.
- Oj nie marudź! Masz dobrą kondycję, dzięki moim dobrym podaniom! - powiedział Maciek uśmiechając się.
- No dobra, zrobię ostatni trik, ale to JA, nie Maciek, a Ty będziesz z tego robiła zdjęcia, a potem idziemy do domu, bo nie mam siły! - powiedziałam do Zuzy.
- OKEEEJ!- krzyknęła uradowana Zuza.
Napstrykała ponad tysiąc zdjęć, jestem tego pewna. Wreszcie skończyła. Zaczęła zbierać wszystkie rzeczy, a ja usiadłam obok Macka.
- Co jest? - zapytał.
- Nie, nic.- odpowiedziałam.
- No przecież widzę, mów co jest.
- Ehh, wszystko wyczujesz.
- Taa, wiem, a teraz mów.
- No bo czuje, ze coś jest nie tak. No i dzisiaj miałam taki dziwny sen.
- Jaki?
- Śniło mi się, ze jechałam w pociągu, razem z Tobą, Zuzą i Patrycją. No i nie wiadomo czemu w coś walnęliśmy. No i potem budzę się w szpitalu i leże tam przez około 2 miesiące i nikt mnie nie odwiedził, a najlepsze jest to, że tylko ja wylądowałam po tym wypadku w szpitalu, nikt więcej. - powiedziałam. - I teraz mam takie odczucie, że to może być prawdą. - powiedziałam ostatnie zdanie prawie płacząc.
- Ej, nie płacz! Na pewno tak nie jest! Dla mnie jesteś ważna i ja będę Cię odwiedzał zawsze w szpitalu! No oczywiście, liczę że taka okazja się nie nadarzy, no ale jak coś, to zawsze będę! - powiedział uśmiechając się.
- Mm.
- Na prawdę! Zawsze!
- Wierzę. Kochany jesteś.
- No to teraz poproszę uśmiech specjalnie dla mnie. - powiedział, a ja posłałam mu uśmiech.
- Dobra idziemy!- krzyknęła Zuza.
- Okeej. Paulina, bolą Cię nogi? - zapytał Maciek.
- Ooo, od kiedy Ty tak się o mnie troszczysz?
- Od zawsze! - powiedział i wziął mnie na ręce.
- Aaaa, Maciek puść mnie!
- Ale przecież bolą Cię nogi po tym bieganiu, to się nie wierć.
- Hhahahah, patrz Paulina jaki gentlemen. - powiedziała Zuza.
- Hhahah, no tak, Zuza daj mi coś, to będzie mu ciężej. - powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- Hhahahah, spoko- powiedziała i dała mi torbę z tymi najcięższymi rzeczami.
Po jakiś dwudziestu minutach dotarłyśmy do domu.
- Dobra Maciek, pość mnie, Już mnie nogi nie bolą. - powiedziałam śmiejąc się cały czas.
- Niee, ja będę do końca gentlemenem i puszczę Cię dopiero na kanapie w salonie.
- Ooo, patrz no. Zuza wskakuj na mnie, zobaczymy czy da radę.
- Hhahahahahaha, może lepiej nie..- powiedziała Zuza.
- Dajesz, najwyżej razem zlecimy.
- Hhahhahaha, spoko.- powiedziała i skoczyła na mnie.
Dobry to on jest bo nawet mu ręce nie zadrżały. Weszliśmy do domu, było dość cicho. Doszliśmy do salonu i położył nas na kanapie.
- Mmm, dobry jesteś- powiedziała Zuza.
- Niestety już zajęty!- powiedziałam.
- Taaak?- zapytał Maciek.
- Noo.
- Przez kogo?
- Prze ze mnie.
- A mówiłaś, że nic was nie łączy.
- Ehh, no dobra.. Łączy nas miłość..
- Hhahahhaha, wiedziałam. - powiedziała Zuza.
- Ale braterska.- dokończył Musiał.
- Dokładnie.- powiedziałam i przybiłam z nim żółwika.
- Noo to on jest w takim razie wolny..
- No nie do końca.
- Bo jestem z nią..- powiedział Maciek.
- Nie rozumiem..
- Hhahaha, dobra powiedzmy prawdę. Kochamy się jak brat i siostra i niestety na razie Maciek nie poszukuje dziewczyny, ale jak coś to Cię poinformuje. - powiedziałam.
- Okeej, to czekam na informacje.
- Dobra ja się zmywam już.- powiedział Maciek.
- JEEEEESTEŚMY! - krzyknęła Magda już od progu.
- Ciszej, nie zapominaj, ze nie jesteś u nas w domu. - powiedziała Marta.
- Hhahahah, spoko.
- Magda, Marta, Kinga! To jest Maciek Musiał.- powiedziałam. One wskoczyły do salonu całe uśmiechnięte od ucha do ucha i zaczęły się do niego przytulać.
- Ehh, no tak dziewczyny się nam speszyły. - powiedziała Zuza.
- To jest Marta, to Kinga, a to Magda.- powiedziałam wskazując na dziewczyny.
Widziałam, że Maćkowi oczy błyszczały jak patrzył na Magdę. Coś czuję, że mój kochany braciszek się zakochał!
Ehh, miało być w tym rozdziale coś innego, no ale jakoś wyszło że się rozpisałyśmy i podzieliłyśmy rozdział na dwie części. Następną częśc postaramy się dodać jutro. Mamy nadzieję, że się podoba! Dziękujemy za 353 wyświetleń, 18 komentarzy pod rozdziałem III w części II. DZIĘKUJEMY/ PPAM
P.S. Alexsia, dziękuję za cudowny list oraz prezent do niego dołączony. Jesteś cudowna. Teraz czekam na chata z Tobą, oraz dziewczynami, bo trafić na Was ostatnio nie mogę. Rysunek i wiersz jest cudowny, odwdzięczę Ci się za to! DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ!/ pyzia :)
Obudziłam się w pokoju, gdzie miałam zamieszkać na te dwa miesiące. Kurde, wczoraj przecież zasnęłam na dachu obok Zayna, to co ja teraz do jasnej ciasnej tu robię? Dobra, nie ważne. Teraz czuję głód, więc należy zejść na dół coś przekąsić. Kurde, coś jest nie tak, bo jest po 11, a tu nadal cisza.. Uuu, czyżby chłopcy wczoraj zabalowali? Ubrałam się w coś normalnego i zeszłam na dół. Przed telewizorem oczywiście leżała nasza kochana Zuza.
- Hejka Zuzuś. - powiedziałam wchodząc do salonu.
- Hej Paulina. - odpowiedziała dziewczyna.
- Ej czemu jest tak dziwnie cicho? - zapytałam.
- Ty dopiero wstałaś? - popatrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Tak, a co w tym dziwnego?
- Chłopaki wszystkim pobudkę zrobili około 7.
- Coo? Na serio?
- Hhahahahah, nie wierzę, śpiąca królewna z Ciebie.
- Oj tam, oj tam, a gdzie jest reszta?
- Patrycja i Harry ZNOWU pojechali po jedzenie, zabrali ze sobą Nialla, bo on powiedział, że nie wiedzą ile trzeba brać zapasów, aby codziennie nie jeździć do sklepu.
- A Kinga, Marta, Magda, Aneta, Liam, Louis i Zayn?
- Aneta dostała na stronie jakieś zamówienie w Londynie i tam pojechała, Magda zabrała Martę i Kingę na jakąś sesje zdjęciową, Liam i Louis poszli na basen popływać, a Zayn wyszedł gdzieś rano i do tej pory nie wrócił.
- A Ty czemu nie poszłaś na sesje z dziewczynami? - zapytałam.
- Po pierwsze nie jestem fotogeniczna, po drugie nie lubię gdy ktoś zabiera mi pracę, po trzecie muszę odpocząć i coś przemyśleć, a po czwarte co byś teraz Ty robiła?
- Ahh, no tak Ty jesteś taka kochana, że o mnie pamiętałaś.
- Noo, co chcesz do jedzenia?
- Hmm, co proponujesz?
- Jeżeli ładnie poprosisz to zrobię Ci naleśniki.
- Zuuuzuś, kochaaam Cię, jesteś wyjątkową osóbką i jeżeli zechcesz to dzisiaj pójdę z Tobą na sesję!
- Awww, kocham Twoje proszenie o jedzenie.
- To jak zrobisz mi?
- Za takie coś tak, ale wiedz że chce iść z Tobą na sesję, bo uwielbiam Ci robić zdjęcia, gdy grasz w piłkę.
- Hhahahha, wierzę.
- Dobra idź na górę, bo słyszę, że telefon Ci dzwoni. Ja Ci zrobię jedzenie.
- Aaaaa, masz lepszy słuch niż ja.
Telefon dzwonił. Szybko pobiegłam na górę. No tak Maciek już się stęsknił.
- Paulina? - usłyszałam tak dobrze znany mi głos przyjaciela.
- Słucham Cię Musiałek. - powiedziałam uśmiechając się.
- Czy Ty, Marta, Zuza, Kinga, Aneta i Patrycja jesteście w Londynie?
- Tak, a cóż się stało?
- Ehh, no tak zawszę mogę na Ciebie liczyć.
- Ej, Maciek coś się stało?
- Taaak!
- Co jest?
- To nie jest rozmowa na telefon.
- Ale ja jestem w Londynie przecież.
- Wieeem, ja również już od jakiegoś tygodnia, bo przecież kręcę ten jakiś głupi film.
- Aaaa, przepraszam, zapomniałam!
- No tak, wiedziałem, wybaczam.
- Hhahahah, kochany, no dobra to gdzie i za ile?
- Co powiesz na park za 30 minut?
- No dobra, postaram się nie spóźnić ale wezmę Zuzę, bo potem pójdę z nią na zdjęcia i chętnie Cię zabiorę, chętny?
- Hhahahah, zastanowię się.
- Bądź wspaniałym przyjacielem, proooszę.
- Ehh, no dobra.
- Aaaa, jesteś wielki. Dobra kończę idę jeść.
- Okej, do zobaczenia.
- Ppapapap.
Czułam już zapach wybornych naleśników Zuzy. Zeszłam na dół.
- Któż to taki? - zapytała Zuza, nakładając naleśniki.
- Musiałek.- odpowiedziałam uśmiechając się.
- Ahh, no tak zapomniałam, że się z nim znasz. - powiedziała Zuza.
- Nie tylko, bo i przyjaźnię.
- Eeee, no właśnie lala, Ty mi opowiadaj co między Wami jest.
- Słucham? - zapytałam zdziwiona.
- No przecież widać, że się w sobie bujacie. - powiedziałam, a ja wybuchłam śmiechem.
- Niee, tylko przyjaciele.
- Ehh, nie wierzę, ale spoko. A gdzie Wy się poznaliście ogólnie, bo nigdy nie opowiadałaś.
- No na tym meczu jakimś charytatywnym.
- Ahh, no tak.
- Zaproponowałam mu, aby poszedł potem z nami na sesję.
- Przecież on jest w Polsce bejbe.
- Niee, kręci film w Londynie i jest, a potem zostaje na miesiąc, w sierpniu jakoś wyjeżdża.
- Ooo, no to dobrze, że mu zaproponowałaś, bo chętnie Go poznam.
- Hhahahah, wiedziałam.
- Dobra lala, już zjadłaś to idź się przebrać na te sesję.
- Okej.
Poszłam na górę i zaczęłam szukać jakiś wygodnych ciuchów. Jak zwykle nic.
- ZUUUUZA!
- Co jest? - mówiąc weszła do mojego pokoju.
- Ciuchy.
- Ehh, tak jak zawsze. Dobra idź brać prysznic, wybiorę Ci coś zarazem ładnego i coś żebyś mogła grac w tym w piłkę.
- Okej.
Poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi, jakoś tak z przyzwyczajenia. Weszłam pod prysznic, woda była gorąca. Rozgrzała mnie, chociaż i tak na zewnątrz było gorąco, co podobno w Londynie rzadko kiedy się zdarza. Po jakiś pięciu minutach wyszłam. Wysuszyłam włosy i poszłam do Zuzy.
- I jak masz coś?
- Hmm, co powiesz na to ?
- Hmm, wszytko by było dobrze, ale..
- Ale?
- Zamias tych butów, wezmę tę.
- Okej, może być. Idź się przebierać.
Po jakiś pięciu minutach byłam gotowa. Poszłyśmy do pokoju Zuzy, wzięłyśmy te wielką jej torbę z potrzebnymi rzeczami do jej aparatu. No tak zawodowa dziewczyna potrzebuje tylu rzeczy. Gdy wychodziłyśmy natknęłyśmy się na Liama i Louisa.
- Dokąd idziecie? - zapytał Liam..
- Spotkać się z kolegą, a potem na sesję. - odpowiedziałam.
- Ej, na sesję bez nas?
- Nooo, ej chłopaki jest jeszcze jedna sprawa..- powiedziała Zuza.
- Jaka? - zapytał zaciekawiony Louis.
- No bo zdjęcia chcę zrobić jak Paulina gra w piłkę, a z tego pośpiechu zapomniałyśmy wziąć z domu z Polski piłki, i chciałybyśmy prosić o jakąś piłkę jeżeli macie..
- Mamy.. Chodź. - powiedział Louis łapiąc za rękę Zuzę i ciągnąc na górę.
Po chwili Zuza miała piłkę, oczywiście ,,TANGO".
- Hmm, bardzo ciekawa jestem co taka piłka robi u Was w domu.. - powiedziałam.
- Lubimy nieraz pograć. - powiedział Liam.
- Ooo.
- A co powiecie na to, że jak wszyscy już wrócą do domu, to pójdziemy gdzieś na jakieś boisko lub łąkę pograć Chłopaki na dziewczyny?
- Ja jestem za, ale reszty się zapytaj.- powiedziałam.
- Zuza?
- No jasne!- krzyknęła.
- Okej, to my załatwimy wszystko z resztą, a Wy szybko wracajcie.
*Po około dwóch godzinach*
- No dobra jeszcze jedno, ostatnie zdjęcie! - krzyczała Zuza.
- Jasne! I znowu będę leciała po piłkę, bo Musiałek krzywo kopnie. - powiedziałam.
- Oj nie marudź! Masz dobrą kondycję, dzięki moim dobrym podaniom! - powiedział Maciek uśmiechając się.
- No dobra, zrobię ostatni trik, ale to JA, nie Maciek, a Ty będziesz z tego robiła zdjęcia, a potem idziemy do domu, bo nie mam siły! - powiedziałam do Zuzy.
- OKEEEJ!- krzyknęła uradowana Zuza.
Napstrykała ponad tysiąc zdjęć, jestem tego pewna. Wreszcie skończyła. Zaczęła zbierać wszystkie rzeczy, a ja usiadłam obok Macka.
- Co jest? - zapytał.
- Nie, nic.- odpowiedziałam.
- No przecież widzę, mów co jest.
- Ehh, wszystko wyczujesz.
- Taa, wiem, a teraz mów.
- No bo czuje, ze coś jest nie tak. No i dzisiaj miałam taki dziwny sen.
- Jaki?
- Śniło mi się, ze jechałam w pociągu, razem z Tobą, Zuzą i Patrycją. No i nie wiadomo czemu w coś walnęliśmy. No i potem budzę się w szpitalu i leże tam przez około 2 miesiące i nikt mnie nie odwiedził, a najlepsze jest to, że tylko ja wylądowałam po tym wypadku w szpitalu, nikt więcej. - powiedziałam. - I teraz mam takie odczucie, że to może być prawdą. - powiedziałam ostatnie zdanie prawie płacząc.
- Ej, nie płacz! Na pewno tak nie jest! Dla mnie jesteś ważna i ja będę Cię odwiedzał zawsze w szpitalu! No oczywiście, liczę że taka okazja się nie nadarzy, no ale jak coś, to zawsze będę! - powiedział uśmiechając się.
- Mm.
- Na prawdę! Zawsze!
- Wierzę. Kochany jesteś.
- No to teraz poproszę uśmiech specjalnie dla mnie. - powiedział, a ja posłałam mu uśmiech.
- Dobra idziemy!- krzyknęła Zuza.
- Okeej. Paulina, bolą Cię nogi? - zapytał Maciek.
- Ooo, od kiedy Ty tak się o mnie troszczysz?
- Od zawsze! - powiedział i wziął mnie na ręce.
- Aaaa, Maciek puść mnie!
- Ale przecież bolą Cię nogi po tym bieganiu, to się nie wierć.
- Hhahahah, patrz Paulina jaki gentlemen. - powiedziała Zuza.
- Hhahah, no tak, Zuza daj mi coś, to będzie mu ciężej. - powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- Hhahahah, spoko- powiedziała i dała mi torbę z tymi najcięższymi rzeczami.
Po jakiś dwudziestu minutach dotarłyśmy do domu.
- Dobra Maciek, pość mnie, Już mnie nogi nie bolą. - powiedziałam śmiejąc się cały czas.
- Niee, ja będę do końca gentlemenem i puszczę Cię dopiero na kanapie w salonie.
- Ooo, patrz no. Zuza wskakuj na mnie, zobaczymy czy da radę.
- Hhahahahahaha, może lepiej nie..- powiedziała Zuza.
- Dajesz, najwyżej razem zlecimy.
- Hhahhahaha, spoko.- powiedziała i skoczyła na mnie.
Dobry to on jest bo nawet mu ręce nie zadrżały. Weszliśmy do domu, było dość cicho. Doszliśmy do salonu i położył nas na kanapie.
- Mmm, dobry jesteś- powiedziała Zuza.
- Niestety już zajęty!- powiedziałam.
- Taaak?- zapytał Maciek.
- Noo.
- Przez kogo?
- Prze ze mnie.
- A mówiłaś, że nic was nie łączy.
- Ehh, no dobra.. Łączy nas miłość..
- Hhahahhaha, wiedziałam. - powiedziała Zuza.
- Ale braterska.- dokończył Musiał.
- Dokładnie.- powiedziałam i przybiłam z nim żółwika.
- Noo to on jest w takim razie wolny..
- No nie do końca.
- Bo jestem z nią..- powiedział Maciek.
- Nie rozumiem..
- Hhahaha, dobra powiedzmy prawdę. Kochamy się jak brat i siostra i niestety na razie Maciek nie poszukuje dziewczyny, ale jak coś to Cię poinformuje. - powiedziałam.
- Okeej, to czekam na informacje.
- Dobra ja się zmywam już.- powiedział Maciek.
- JEEEEESTEŚMY! - krzyknęła Magda już od progu.
- Ciszej, nie zapominaj, ze nie jesteś u nas w domu. - powiedziała Marta.
- Hhahahah, spoko.
- Magda, Marta, Kinga! To jest Maciek Musiał.- powiedziałam. One wskoczyły do salonu całe uśmiechnięte od ucha do ucha i zaczęły się do niego przytulać.
- Ehh, no tak dziewczyny się nam speszyły. - powiedziała Zuza.
- To jest Marta, to Kinga, a to Magda.- powiedziałam wskazując na dziewczyny.
Widziałam, że Maćkowi oczy błyszczały jak patrzył na Magdę. Coś czuję, że mój kochany braciszek się zakochał!
Ehh, miało być w tym rozdziale coś innego, no ale jakoś wyszło że się rozpisałyśmy i podzieliłyśmy rozdział na dwie części. Następną częśc postaramy się dodać jutro. Mamy nadzieję, że się podoba! Dziękujemy za 353 wyświetleń, 18 komentarzy pod rozdziałem III w części II. DZIĘKUJEMY/ PPAM
P.S. Alexsia, dziękuję za cudowny list oraz prezent do niego dołączony. Jesteś cudowna. Teraz czekam na chata z Tobą, oraz dziewczynami, bo trafić na Was ostatnio nie mogę. Rysunek i wiersz jest cudowny, odwdzięczę Ci się za to! DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ!/ pyzia :)
środa, 26 września 2012
ROZDZIAŁ III (część II)
*Patrycja*
Zjadłam śniadanie i poszłam się przebrać. Podczas jedzenia zauważyłam, że mamy pustą lodówkę, więc postanowiłam, że pójdę na zakupy. Gdy wychodziłam zauważyłam Loczka.
- Dokąd idziesz? - zapytał.
- Na zakupy, bo mamy pustą lodówkę.
- Ej, to poczekaj pójdę z Tobą, bo będziesz miała na pewno dużo torb, bo nas wykarmić to wielki problem.
- No dobra.
- Będę za jakieś 10 minut.
- Co? Tak długo?
- No dobra, dla Ciebie będę za 2 minuty.
- Okej.
Po chwili na dół zszedł Harry. Jejciu, jaki on cudowny.
- No dobra to chodźmy do tego samochodu. - powiedział Harold.
*Podczas zakupów*
- Weź jeszcze te nutelle, marchewki, mnóstwo soków i te cukierki.
- Harry, już starczy, my tego nie zjemy przez dwa miesiące!
- Żebyś się nie zdziwiła.
- Co?
- Nie słyszałaś jak my dużo jemy?
- Jakoś nie rzuciło mi się w oczy.
- No to jeszcze te cukierki. - powiedział wrzucając do naszego CZWARTEGO wózka pięć paczek cukierków.
- Ale to nam się nie zmieści.
- Chodź to Ci coś pokażę. - złapał mnie za rękę i pociągnął do sprzętów AGD.
- Co my tu robimy?
- Musimy coś kupić.
- A niby co?
- Dodatkową lodówkę.
- Hazza, nie dość, że kupujemy tyle jedzenia, to jeszcze lodówkę?
- Oj nie marudź.
- Ehh.
Zamówił lodówkę, miała do nas dojechać już za około 20 minut. A my zapłaciliśmy za jedzenie i pojechaliśmy do domu.
W drodze powrotnej patrzyłam na Harrego, on to zauważył.
- Co się tak na mnie patrzysz? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Ładny jesteś.
- Ej, a wiesz, że ładny jest pedał? Dziękuję. - powiedział ze smutną miną.
- Oj no przepraszam, jesteś baardzo przystojny.
- Ehh, no cóż, wiem, dlatego mam tak dużo fanek.
- Ooo, własnie dziwie się, że w sklepie Cie nie zaatakowały fanki.
- Noo, bo zauważyły piękną dziewczynę przy moim boku i się bały.
- Hhahahahahahah, już już, nie oszukuj.
- Cicho bądź, nie oszukuję. - mówiąc to zatrzymał sie na środku drogi.
- Głupku! Co Ty robisz?!
- Przeproś za to słowo, które przed chwilą powiedziałaś. - powiedział z uśmiechem.
- Głupku?
- Dokładnie.
- Głupi jesteś, głupi jesteś!- zaczęłam krzyczeć i śmiać się jednocześnie.
- Nie mów tak o mnie!
- Ehh, no dobra, przepraszam.
- Wybaczam. - powiedział i jednocześnie zaczął mnie całować.
Odwzajemniła jego pocałunek i tak staliśmy na środku drogi, a inni na nas trąbili.
- Czy to oznacza, że Ty też mnie kochasz?- zapytał Harry.
- Taak. - powiedziałam z uśmiechem całując Go.
*W tym samym czasie w domu*
- Naill! Oddawaj Marcie to jedzenie, ona jest głodna! - usłyszałam Liama
- Liam, nie drzyj się tak, ja też jestem głodny. - od krzyczał Niall.
- Oddawaj!
- Nieee!
- W tej chwili to oddaj!
- A jak nie to co?
- Naślę na Ciebie Harrego, gdy wróci ze sklepu.
- Aaaa, no dobra oddaję.. - powiedział i podszedł dając Marcie to jedzenie.
- Ej, chłopaki a gdzie jest Zuza z Louisem i Paulina z Zaynem, bo Kinga poszła pozwiedzać Londyn, a oni? - zapytała Marta.
- Hhahahha, pewnie się całują. - powiedziała Magda.
- Co beze mnie?! - zapytał z krzykiem Niall.
- Ej, masz tu chyba towarzyszkę, no nie? - zapytał Liam.
- Eee, chyba nie. - powiedział Niall lekko się krzywiąc.
- To ja idę ich poszukać. - powiedziała Magda i poszła na górę.
- Zayn, Paulina, Louis, Zuza, gdzie jesteście?
- Ja i Zuza, jesteśmy w pokoju u mnie!- krzyknął Louis.
- Co robicie?
- Nic takiego.
- Moge wejść?
- No nie wiem..
- Wchodzę!- powiedziała i weszła do pokoju.
*Zuza*
- A Ty tu po co? - zapytałam.
- Chciałam zobaczyć, czy żyjecie.
- Żyjemy, więc możesz już wyjść.
- Ehh, no dobra. A gdzie Zayn i Paulina?
- Pewnie na dachu.. - powiedział Louis.
- Coo?
- No bo tam Zayn lubi siedzieć i pewnie ją tam zabrał.
- Idę im poprzeszkadzać. - powiedziała Magda i wyszła z pokoju.
*Paulina*
Siedzieliśmy i rozmyślaliśmy nad życiem.
- Paulina.
- Tak?
- Albo nie. Nie ważne.
- Jak chcesz.
Wtedy przyszła Magda, popatrzyła na nas, zaczęła się śmiać i poszła do domu.
Dodałyśmy już drygą część i się cieszymy, mamy już 229 wyświetleń stron, 2 obserwatorów oraz 19 komentarzy! Jesteście wielcy! Najwięcej zyskałyśmy 7 komentarzy, czy pod którymś z nowych rozdziałów, uda nam się zdobyć więcej? :D / PPAM
Zjadłam śniadanie i poszłam się przebrać. Podczas jedzenia zauważyłam, że mamy pustą lodówkę, więc postanowiłam, że pójdę na zakupy. Gdy wychodziłam zauważyłam Loczka.
- Dokąd idziesz? - zapytał.
- Na zakupy, bo mamy pustą lodówkę.
- Ej, to poczekaj pójdę z Tobą, bo będziesz miała na pewno dużo torb, bo nas wykarmić to wielki problem.
- No dobra.
- Będę za jakieś 10 minut.
- Co? Tak długo?
- No dobra, dla Ciebie będę za 2 minuty.
- Okej.
Po chwili na dół zszedł Harry. Jejciu, jaki on cudowny.
- No dobra to chodźmy do tego samochodu. - powiedział Harold.
*Podczas zakupów*
- Weź jeszcze te nutelle, marchewki, mnóstwo soków i te cukierki.
- Harry, już starczy, my tego nie zjemy przez dwa miesiące!
- Żebyś się nie zdziwiła.
- Co?
- Nie słyszałaś jak my dużo jemy?
- Jakoś nie rzuciło mi się w oczy.
- No to jeszcze te cukierki. - powiedział wrzucając do naszego CZWARTEGO wózka pięć paczek cukierków.
- Ale to nam się nie zmieści.
- Chodź to Ci coś pokażę. - złapał mnie za rękę i pociągnął do sprzętów AGD.
- Co my tu robimy?
- Musimy coś kupić.
- A niby co?
- Dodatkową lodówkę.
- Hazza, nie dość, że kupujemy tyle jedzenia, to jeszcze lodówkę?
- Oj nie marudź.
- Ehh.
Zamówił lodówkę, miała do nas dojechać już za około 20 minut. A my zapłaciliśmy za jedzenie i pojechaliśmy do domu.
W drodze powrotnej patrzyłam na Harrego, on to zauważył.
- Co się tak na mnie patrzysz? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Ładny jesteś.
- Ej, a wiesz, że ładny jest pedał? Dziękuję. - powiedział ze smutną miną.
- Oj no przepraszam, jesteś baardzo przystojny.
- Ehh, no cóż, wiem, dlatego mam tak dużo fanek.
- Ooo, własnie dziwie się, że w sklepie Cie nie zaatakowały fanki.
- Noo, bo zauważyły piękną dziewczynę przy moim boku i się bały.
- Hhahahahahahah, już już, nie oszukuj.
- Cicho bądź, nie oszukuję. - mówiąc to zatrzymał sie na środku drogi.
- Głupku! Co Ty robisz?!
- Przeproś za to słowo, które przed chwilą powiedziałaś. - powiedział z uśmiechem.
- Głupku?
- Dokładnie.
- Głupi jesteś, głupi jesteś!- zaczęłam krzyczeć i śmiać się jednocześnie.
- Nie mów tak o mnie!
- Ehh, no dobra, przepraszam.
- Wybaczam. - powiedział i jednocześnie zaczął mnie całować.
Odwzajemniła jego pocałunek i tak staliśmy na środku drogi, a inni na nas trąbili.
- Czy to oznacza, że Ty też mnie kochasz?- zapytał Harry.
- Taak. - powiedziałam z uśmiechem całując Go.
*W tym samym czasie w domu*
- Naill! Oddawaj Marcie to jedzenie, ona jest głodna! - usłyszałam Liama
- Liam, nie drzyj się tak, ja też jestem głodny. - od krzyczał Niall.
- Oddawaj!
- Nieee!
- W tej chwili to oddaj!
- A jak nie to co?
- Naślę na Ciebie Harrego, gdy wróci ze sklepu.
- Aaaa, no dobra oddaję.. - powiedział i podszedł dając Marcie to jedzenie.
- Ej, chłopaki a gdzie jest Zuza z Louisem i Paulina z Zaynem, bo Kinga poszła pozwiedzać Londyn, a oni? - zapytała Marta.
- Hhahahha, pewnie się całują. - powiedziała Magda.
- Co beze mnie?! - zapytał z krzykiem Niall.
- Ej, masz tu chyba towarzyszkę, no nie? - zapytał Liam.
- Eee, chyba nie. - powiedział Niall lekko się krzywiąc.
- To ja idę ich poszukać. - powiedziała Magda i poszła na górę.
- Zayn, Paulina, Louis, Zuza, gdzie jesteście?
- Ja i Zuza, jesteśmy w pokoju u mnie!- krzyknął Louis.
- Co robicie?
- Nic takiego.
- Moge wejść?
- No nie wiem..
- Wchodzę!- powiedziała i weszła do pokoju.
*Zuza*
- A Ty tu po co? - zapytałam.
- Chciałam zobaczyć, czy żyjecie.
- Żyjemy, więc możesz już wyjść.
- Ehh, no dobra. A gdzie Zayn i Paulina?
- Pewnie na dachu.. - powiedział Louis.
- Coo?
- No bo tam Zayn lubi siedzieć i pewnie ją tam zabrał.
- Idę im poprzeszkadzać. - powiedziała Magda i wyszła z pokoju.
*Paulina*
Siedzieliśmy i rozmyślaliśmy nad życiem.
- Paulina.
- Tak?
- Albo nie. Nie ważne.
- Jak chcesz.
Wtedy przyszła Magda, popatrzyła na nas, zaczęła się śmiać i poszła do domu.
Dodałyśmy już drygą część i się cieszymy, mamy już 229 wyświetleń stron, 2 obserwatorów oraz 19 komentarzy! Jesteście wielcy! Najwięcej zyskałyśmy 7 komentarzy, czy pod którymś z nowych rozdziałów, uda nam się zdobyć więcej? :D / PPAM
ROZDZIAŁ III (część I)
*Liam*
Jest jakaś późna godzina w nocy, a ja nie mogę zasnąć. Ciągle moje myśli są związane z Martą, ta jej twarz, cudowna figura. Kurwa! Liam przestań myśleć o niej, po spędzonych kilku godzinach z nią nie mogłem się zakochać. Ja nie jestem taki! Kurwa! Nie myśl o niej! Nie możesz! Ona nie jest dla Ciebie, ona jest z Polski, a Ty z Londynu! Ona przyjechała tu tylko na wakacje, na nic więcej.. Oczekuje dobrej zabawy, ale bez żadnych zobowiązań. Dobra Liam idź spać!
*Rano*
- Czego Ty kurwa, ode mnie chcesz? - krzyczał Harry.
- Oddaj mi jedzenie!- krzyczał Niall.
- Nie! Sam sobie zrób!
- Ale to przecież ja zrobiłem !
- No to zrobisz jeszcze raz!
- Liaaaam! On mi zabrał jedzenie!
- Kurwa! Dziękuję za cudowną pobudkę! - wykrzyczałem im prosto w twarz.
- Jezu, czemu się tak drzecie rano? - zapytała Marta, wchodząc do pokoju. Jeju, czemu to ona? - pomyślałem.
- To oni, kłócą się o żarcie, jak zawsze, musisz się przyzwyczaić. - odpowiedziałem.
- A która jest godzina?
Wtedy spojrzałem na zegarek. Godzina 8:23.
- Nooo, 8:23!
- Co?! Wy chyba jacyś pojebani jesteście! Dajcie mi spać!
- Eee, Marta, spokojnie. A wy co tu jeszcze robicie? Idźcie robić to jedzenie! - powiedziałem do chłopaków.
- Ale tak ładnie się to zapowiada- powiedział Harry.
- Idź do Patrycji Harry! Słyszałem wczoraj Wasze odgłosy, wiecie macie pokój obok mnie, więc wszystko słychać!
- Coo? My nic nie robiliśmy, tylko gadaliśmy. - tłumaczył się Loczek.
- Taaa, wiemy swoje.
Wtedy Harry i Niall poszli do kuchni, a u mnie została Marta.
- Na prawdę oni coś wczoraj robili? - zapytała z tym pięknym uśmiechem Marta.
- Nie, ale wiesz, trzeba było ich stąd jakoś wyprosić.
- Hhahahah, no tak. Dobra idę się przebrać.
- Okej.
Zszedłem na dół, a tam Patrycja kłóciła się z Harrym.
- Ty debilu! Jest godzina 8:36, a Ty mnie już obudziłeś!
- Oj nie marudź, nie jest tak wcześnie.
- Jaki Ty głupi jesteś!
- Hhahahahha, wiem, że mnie lubisz. - powiedział i posłał jej swój zacny uśmiech.
Patrycja tylko wywróciła oczami i odwróciła się.
No tak nasz Loczek jest flirciarzem. Po chwili weszła Marta. Jejciu ona jest piękna.
* Harry*
Patrycja, nie tylko piękne imię, ale i piękna dziewczyna. Nie wiem czemu nie znalazła swojej miłości. Może to ja jestem tą miłością.. Hmm, byłoby cudownie, może trzeba jej powiedzieć co do niej czuję. No, ale kurde zakochać się w jeden dzień?! To niemożliwe! Tylko Hazza tak potrafi!
- Patrycja, słuchaj muszę Ci coś powiedzieć. - powiedziałem do dziewczyny.
- No słucham Cię. - odpowiedziała uśmiechając się.
- No bo, wiesz, ehh, albo nie ważne.
- Mów, zacząłeś to dokończ.
- Noo, bo ten no i ten noo i zakochałem się w Tobie.
- Czekaj, czekaj bo nie załapałam, powtórz to.
- No bo ten noo i teen nooo i noo.
- No, ale co dalej?
- Noo, bo tenn noo, zakochałem się w Tobie.
- Słucham?
- Oj mówiłem, że nie ważne. - powiedziałem i wyszedłem z kuchni.
No tak, jak zwykle zacny Harold musiał coś zchrzanić.
*Patrycja*
Co? On powiedział, że się we mnie zakochał. Ja chyba śnię. Uszczypnęłam się, ale to było realistyczne. Chciałam już za nim pobiec, lecz poczułam mocny ból brzucha. Taa, jestem głodna jak to zwykle ja. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie coś do jedzenie.
No dobra jest rozdział III, może dodamy następną część, jeszcze dziś. Dziękujemy Rosali, za małą reklamę naszej książki, jesteśmy wdzięczne. / PPAM
Jest jakaś późna godzina w nocy, a ja nie mogę zasnąć. Ciągle moje myśli są związane z Martą, ta jej twarz, cudowna figura. Kurwa! Liam przestań myśleć o niej, po spędzonych kilku godzinach z nią nie mogłem się zakochać. Ja nie jestem taki! Kurwa! Nie myśl o niej! Nie możesz! Ona nie jest dla Ciebie, ona jest z Polski, a Ty z Londynu! Ona przyjechała tu tylko na wakacje, na nic więcej.. Oczekuje dobrej zabawy, ale bez żadnych zobowiązań. Dobra Liam idź spać!
*Rano*
- Czego Ty kurwa, ode mnie chcesz? - krzyczał Harry.
- Oddaj mi jedzenie!- krzyczał Niall.
- Nie! Sam sobie zrób!
- Ale to przecież ja zrobiłem !
- No to zrobisz jeszcze raz!
- Liaaaam! On mi zabrał jedzenie!
- Kurwa! Dziękuję za cudowną pobudkę! - wykrzyczałem im prosto w twarz.
- Jezu, czemu się tak drzecie rano? - zapytała Marta, wchodząc do pokoju. Jeju, czemu to ona? - pomyślałem.
- To oni, kłócą się o żarcie, jak zawsze, musisz się przyzwyczaić. - odpowiedziałem.
- A która jest godzina?
Wtedy spojrzałem na zegarek. Godzina 8:23.
- Nooo, 8:23!
- Co?! Wy chyba jacyś pojebani jesteście! Dajcie mi spać!
- Eee, Marta, spokojnie. A wy co tu jeszcze robicie? Idźcie robić to jedzenie! - powiedziałem do chłopaków.
- Ale tak ładnie się to zapowiada- powiedział Harry.
- Idź do Patrycji Harry! Słyszałem wczoraj Wasze odgłosy, wiecie macie pokój obok mnie, więc wszystko słychać!
- Coo? My nic nie robiliśmy, tylko gadaliśmy. - tłumaczył się Loczek.
- Taaa, wiemy swoje.
Wtedy Harry i Niall poszli do kuchni, a u mnie została Marta.
- Na prawdę oni coś wczoraj robili? - zapytała z tym pięknym uśmiechem Marta.
- Nie, ale wiesz, trzeba było ich stąd jakoś wyprosić.
- Hhahahah, no tak. Dobra idę się przebrać.
- Okej.
Zszedłem na dół, a tam Patrycja kłóciła się z Harrym.
- Ty debilu! Jest godzina 8:36, a Ty mnie już obudziłeś!
- Oj nie marudź, nie jest tak wcześnie.
- Jaki Ty głupi jesteś!
- Hhahahahha, wiem, że mnie lubisz. - powiedział i posłał jej swój zacny uśmiech.
Patrycja tylko wywróciła oczami i odwróciła się.
No tak nasz Loczek jest flirciarzem. Po chwili weszła Marta. Jejciu ona jest piękna.
* Harry*
Patrycja, nie tylko piękne imię, ale i piękna dziewczyna. Nie wiem czemu nie znalazła swojej miłości. Może to ja jestem tą miłością.. Hmm, byłoby cudownie, może trzeba jej powiedzieć co do niej czuję. No, ale kurde zakochać się w jeden dzień?! To niemożliwe! Tylko Hazza tak potrafi!
- Patrycja, słuchaj muszę Ci coś powiedzieć. - powiedziałem do dziewczyny.
- No słucham Cię. - odpowiedziała uśmiechając się.
- No bo, wiesz, ehh, albo nie ważne.
- Mów, zacząłeś to dokończ.
- Noo, bo ten no i ten noo i zakochałem się w Tobie.
- Czekaj, czekaj bo nie załapałam, powtórz to.
- No bo ten noo i teen nooo i noo.
- No, ale co dalej?
- Noo, bo tenn noo, zakochałem się w Tobie.
- Słucham?
- Oj mówiłem, że nie ważne. - powiedziałem i wyszedłem z kuchni.
No tak, jak zwykle zacny Harold musiał coś zchrzanić.
*Patrycja*
Co? On powiedział, że się we mnie zakochał. Ja chyba śnię. Uszczypnęłam się, ale to było realistyczne. Chciałam już za nim pobiec, lecz poczułam mocny ból brzucha. Taa, jestem głodna jak to zwykle ja. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie coś do jedzenie.
No dobra jest rozdział III, może dodamy następną część, jeszcze dziś. Dziękujemy Rosali, za małą reklamę naszej książki, jesteśmy wdzięczne. / PPAM
poniedziałek, 24 września 2012
ROZDZIAŁ II
*Paulina*
Obudził mnie dźwięk sms'u od mamy.
,,Tata po Ciebie przyjedzie o 19:00, chociaż macie lot później, no ale nic. Ja niestety nie wyrobię się, mam nadzieję, że miło Wam upłyną te dwa miesiące. :)"
Spojrzałam na zegarek i się trochę przeraziłam była godzina 13:58. Szybko zeskoczyłam z łóżka i rozpoczęłam pakowanie. Po baaardzo długim czasie pakowania zakończyłam to męczące zadanie. Byłam strasznie głodna, ale niestety okazało się, że nie zapakowałam pidżamy oraz stroju kąpielowego. No tak, moje inteligencja. Miejsca już nie było w żadnej walizce, więc postanowiłam, że wezmę jeszcze torbę, może mi się przydać. Wrzuciłam ostatnie rzeczy i zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Oglądając telewizor usłyszałam mój dzwonek. Pobiegłam do pokoju i odebrałam.
- Paulina, za 10 minut przed domem Zuzy i Kingi.- powiedziała Marta.
- Co? Jak to?
- Chcemy spotkać się jeszcze przed wylotem.
- Ehh, no dobra to się ogarnę i idę.
Szybko wzięłam prysznic, założyłam ciuchy i ułożyłam włosy w niechlujnego koka. Wzięłam telefon i zorientowałam się, że jestem spóźniona już 10 minut. Szybko założyłam buty i pobiegłam przed dom bliźniaczek. Na szczęście nie byłam ostatnia, bo Patrycji jeszcze nie było. Po jakimś czasie nasza spóźnialska przyjaciółka się pojawiła. Była godzina 19:02 kiedy zadzwonił Ptysi telefon.
- Tak mamuś, co jest?
- Wasz lot został odwołany.
- Co jak to? Nie lecimy?!
Wszystkie stałyśmy przerażone.
- Nieee. Lecicie, ale macie bilety na 20:00, więc macie niecałą godzinę, poinformuj tam dziewczyny, ale sądzę, ze jestem na głośniku i wszystkie mnie słyszą.
- Jak zwykle masz rację. Dobra zaraz będę w domu, pa.
- Pa.
Patrycja rozłączyła się i włożyła telefon do kieszeni.
- No to jest tak jak słyszałyście, na lotnisku mamy być najpóźniej o 19:45. Ja spadam się ogarnąć i pakować do samochodu, do zobaczenia na lotnisku- powiedziała Ptysia.
-Paa. - krzyknęłyśmy wszystkie i zrobiłyśmy to samo co nasza przyjaciółka, czyli poszłyśmy do domu.
Gdy weszłam poczułam zapach jagodzianek, czyżby moja babcia przyjechała? Weszłam do kuchni i zobaczyłam tam babcię oraz tatę.
- Już jesteś? - zapytał tata.
- Tak, bo mamy jednak wylot o 20:00, a teraz jest już.. - zerknęłam na zegarek - 19:05.
- No dobra to chodź pójdziemy po rzeczy, a Ty mamo wyjmuj już jagodzianki.
Poszłam z tatą na górę i wzięłam walizkę oraz torbę, tata wziął jeszcze trzy walizki i zeszliśmy na dół. W tym czasie babcia pakowała jagodzianki do jakiegoś opakowania. Zaniosłam rzeczy do samochodu i poszłam do kuchni.
- I jak masz już jakiegoś chłopaka?- zapytała babcia.
-Baaabciu! Nie, jeszcze nie mam. - odpowiedziałam.
- To masz to, w ten sposób poderwiesz niejednego, bo przez żołądek do serca- odpowiedział mi i wręczyła wielkie opakowanie z jagodziankami.
Założę się, że jest tam ich powyżej dwudziestu, ale jak usiądziemy do nich w siódemkę to pójdą w mniej niż 10 minut. Po długim pożegnaniu z babcią weszłam do samochodu i pojechałam na lotnisko. Byłam tam o 19:34 po jakimś czasie dołączyła do mnie reszta i postanowiłyśmy, że powiadomimy Madzie o naszym wcześniejszym wylocie.
- Madziuś, kochaniee.. - zaczęła Patrycja.
- Co jest?
- Lot jednak mamy o 20:00, więc wiesz..
- Taaa, mam być wcześniej na lotnisku.
- Dokładnie, dobra kończymy, bo nam jeszcze samolot ucieknie, pa.
- Patrycja czekaj!
- Hę?
- Pozdrów dziewczyny, nie mogę się doczekać waszego przyjazdu. Pa.
- Hhahahahha, spoko, pa.
Po wszelkich przejściach przy ochronie weszłyśmy do samolotu, Założyłam słuchawki i odpłynęłam w sen. Śniło mi się, że już dzisiaj spotkamy się z chłopakami.
*Po paru godzinach*
- Paula, wstawaj, zaraz lądujemy!- krzyczała mi do ucha Aneta, pełna radości jestem ciekawa co ją tak rozweseliło.
- Już, już, za chwilkę.
- Już! Zaraz poznamy chłopców!
- Co? Jak to?!
- Madzia dzwoniła i powiedziała, że mamy mieszkać u jej wujka, bo on wyjeżdża, a tam chłopcy mieszkają.
- Co? Na serio?
- Tak!
- YEAA! Jednak sny się spełniają!
Aneta wybuchła śmiechem. Po chwili usłyszałyśmy głos, aby zapiać pasy. Wylądowałyśmy. Jak najszybciej pobiegłyśmy po bagaże i zaczęłyśmy szukać Magdy. Po chwili usłyszałyśmy dość głośny pisk naszej poszukiwanej, wpadłyśmy sobie w ramiona jakbyśmy się całe życie nie widziały, chociaż dla nas tak było.
- Jejciu, jak Ty wyładniałaś! - krzyknęła Zuza, gdy witałyśmy się z modeleczką.
- Hhahahah, wy też strasznie się zmieniłyście. Stęskniłam się za Wami!
I zaczęłyśmy się jeszcze bardziej przytulać.
*Po 30 minutach*
Wyszłyśmy z naszego powozu.
- Ja Wam dziewczynki wezmę bagaże, a wy lećcie się sobą nacieszyć i poznać chłopców. - powiedział tata Magdy.
- DZIĘKUJEMY!- krzyknęłyśmy wszystkie jednocześnie. Podeszłyśmy pod drzwi domu. W oknach było widać chłopców.
- Dziewczyny, ja się boję. - zakomunikowałam reszcie.
- Ja też. - powiedziała Zuza.
- I ja. - powiedziały jednocześnie Kinga i Aneta, po tych słowach wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Gdy się już ogarnęłyśmy przemówiła do nas Magda.
- Nie ma czego, nie bójcie się, oni nie gryzą.
- My się nie boimy!- powiedziała Patrycja, pokazując na siebie i Martę.
- Dobra wchodzimy! - powiedziała Magda.
Madzia naciskneła na klamkę i weszłyśmy do środka. Nagle usłyszałyśmy jakby pędzące stado słoni, które zlatuje po schodach.
- Ej, można trochę ciszej?!- krzyknęła Magda.
-Ehh, no skoro chcesz- odpowiedział jej jeden z chłopaków, sądząc po głosie obstawiam, że to Louis.
Zeszli i stanęli w równym rządku.
- Dziewczyny, wy wiecie który jak się nazywa, więc nie będę Wam ich przedstawiała, ale Wy chłopaki teraz słuchajcie, bo nie będę powtarzać tego. Ta pierwsza od lewej to Kinga, potem są Zuza, Marta, Patrycja, Paulina i Aneta. - przedstawiła nas Magda.
- No hej!- powiedzieli jednocześnie chłopcy.
- A teraz tak, Liam pokaż Marcie jej pokój. Harry, Ty Patrycji. Louis Ty Zuzie i Kindze. Niall Ty Anecie. A Ty Zayn Paulinie. Ja idę pomóc tacie znosić Wasze walizki.
- Dlaczego ja Anecie? - zamruczał cicho Niall, co tylko ja usłyszałam i zaczęłam się cicho śmiać.
Zayn złapał mnie za rękę i pociągnął na schody. Szliśmy bardzo długo tymi schodami. W końcu doszliśmy.
- Twój pokój jest na samej górze. Wiesz że mieszkacie w domu wujka Magdy, no nie?
- Taaa.
- No właśnie, bo jej wujka nie ma. A tak w ogóle to pokój masz obok mnie. Tam na samym końcu jest łazienka, obok jest mój pokój, tutaj Twój, a tam jest druga łazienka. Noo, to wchodź do pokoju, a ja zaraz przyniosę Twoje torby.
- Nie musisz, dam sobie radę.
- Ale ja chcę!
- Ehh, no niech będzie.
Zayn zszedł na dół a po chwili przyszedł z moimi WSZYSTKIMI torbami. Silny chłopak.
*Około 23:34*
Leżałam w łóżku i rozmyślałam, czy to się naprawdę zdarzyło, jednak podczas moich rozmyśleń usnęłam, bo byłam bardzo zmęczona.
JEJCIU! 7 komentarzy! DZIĘKUJEMY! + dwóch obserwatorów. Jesteśmy wdzięczne za to. Nie wiecie ile daje nam to radości. No i dzisiaj jest rozdział II, miejmy nadzieję, że się podoba. Miałyśmy skończyć ten rozdział w innym momęcie, ale postanowiłyśmy, że jednak w tym. Mamy nadzieje, że się podoba. Rozdział III postaramy się dodać w środę. :) /PPMA
Obudził mnie dźwięk sms'u od mamy.
,,Tata po Ciebie przyjedzie o 19:00, chociaż macie lot później, no ale nic. Ja niestety nie wyrobię się, mam nadzieję, że miło Wam upłyną te dwa miesiące. :)"
Spojrzałam na zegarek i się trochę przeraziłam była godzina 13:58. Szybko zeskoczyłam z łóżka i rozpoczęłam pakowanie. Po baaardzo długim czasie pakowania zakończyłam to męczące zadanie. Byłam strasznie głodna, ale niestety okazało się, że nie zapakowałam pidżamy oraz stroju kąpielowego. No tak, moje inteligencja. Miejsca już nie było w żadnej walizce, więc postanowiłam, że wezmę jeszcze torbę, może mi się przydać. Wrzuciłam ostatnie rzeczy i zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Oglądając telewizor usłyszałam mój dzwonek. Pobiegłam do pokoju i odebrałam.
- Paulina, za 10 minut przed domem Zuzy i Kingi.- powiedziała Marta.
- Co? Jak to?
- Chcemy spotkać się jeszcze przed wylotem.
- Ehh, no dobra to się ogarnę i idę.
Szybko wzięłam prysznic, założyłam ciuchy i ułożyłam włosy w niechlujnego koka. Wzięłam telefon i zorientowałam się, że jestem spóźniona już 10 minut. Szybko założyłam buty i pobiegłam przed dom bliźniaczek. Na szczęście nie byłam ostatnia, bo Patrycji jeszcze nie było. Po jakimś czasie nasza spóźnialska przyjaciółka się pojawiła. Była godzina 19:02 kiedy zadzwonił Ptysi telefon.
- Tak mamuś, co jest?
- Wasz lot został odwołany.
- Co jak to? Nie lecimy?!
Wszystkie stałyśmy przerażone.
- Nieee. Lecicie, ale macie bilety na 20:00, więc macie niecałą godzinę, poinformuj tam dziewczyny, ale sądzę, ze jestem na głośniku i wszystkie mnie słyszą.
- Jak zwykle masz rację. Dobra zaraz będę w domu, pa.
- Pa.
Patrycja rozłączyła się i włożyła telefon do kieszeni.
- No to jest tak jak słyszałyście, na lotnisku mamy być najpóźniej o 19:45. Ja spadam się ogarnąć i pakować do samochodu, do zobaczenia na lotnisku- powiedziała Ptysia.
-Paa. - krzyknęłyśmy wszystkie i zrobiłyśmy to samo co nasza przyjaciółka, czyli poszłyśmy do domu.
Gdy weszłam poczułam zapach jagodzianek, czyżby moja babcia przyjechała? Weszłam do kuchni i zobaczyłam tam babcię oraz tatę.
- Już jesteś? - zapytał tata.
- Tak, bo mamy jednak wylot o 20:00, a teraz jest już.. - zerknęłam na zegarek - 19:05.
- No dobra to chodź pójdziemy po rzeczy, a Ty mamo wyjmuj już jagodzianki.
Poszłam z tatą na górę i wzięłam walizkę oraz torbę, tata wziął jeszcze trzy walizki i zeszliśmy na dół. W tym czasie babcia pakowała jagodzianki do jakiegoś opakowania. Zaniosłam rzeczy do samochodu i poszłam do kuchni.
- I jak masz już jakiegoś chłopaka?- zapytała babcia.
-Baaabciu! Nie, jeszcze nie mam. - odpowiedziałam.
- To masz to, w ten sposób poderwiesz niejednego, bo przez żołądek do serca- odpowiedział mi i wręczyła wielkie opakowanie z jagodziankami.
Założę się, że jest tam ich powyżej dwudziestu, ale jak usiądziemy do nich w siódemkę to pójdą w mniej niż 10 minut. Po długim pożegnaniu z babcią weszłam do samochodu i pojechałam na lotnisko. Byłam tam o 19:34 po jakimś czasie dołączyła do mnie reszta i postanowiłyśmy, że powiadomimy Madzie o naszym wcześniejszym wylocie.
- Madziuś, kochaniee.. - zaczęła Patrycja.
- Co jest?
- Lot jednak mamy o 20:00, więc wiesz..
- Taaa, mam być wcześniej na lotnisku.
- Dokładnie, dobra kończymy, bo nam jeszcze samolot ucieknie, pa.
- Patrycja czekaj!
- Hę?
- Pozdrów dziewczyny, nie mogę się doczekać waszego przyjazdu. Pa.
- Hhahahahha, spoko, pa.
Po wszelkich przejściach przy ochronie weszłyśmy do samolotu, Założyłam słuchawki i odpłynęłam w sen. Śniło mi się, że już dzisiaj spotkamy się z chłopakami.
*Po paru godzinach*
- Paula, wstawaj, zaraz lądujemy!- krzyczała mi do ucha Aneta, pełna radości jestem ciekawa co ją tak rozweseliło.
- Już, już, za chwilkę.
- Już! Zaraz poznamy chłopców!
- Co? Jak to?!
- Madzia dzwoniła i powiedziała, że mamy mieszkać u jej wujka, bo on wyjeżdża, a tam chłopcy mieszkają.
- Co? Na serio?
- Tak!
- YEAA! Jednak sny się spełniają!
Aneta wybuchła śmiechem. Po chwili usłyszałyśmy głos, aby zapiać pasy. Wylądowałyśmy. Jak najszybciej pobiegłyśmy po bagaże i zaczęłyśmy szukać Magdy. Po chwili usłyszałyśmy dość głośny pisk naszej poszukiwanej, wpadłyśmy sobie w ramiona jakbyśmy się całe życie nie widziały, chociaż dla nas tak było.
- Jejciu, jak Ty wyładniałaś! - krzyknęła Zuza, gdy witałyśmy się z modeleczką.
- Hhahahah, wy też strasznie się zmieniłyście. Stęskniłam się za Wami!
I zaczęłyśmy się jeszcze bardziej przytulać.
*Po 30 minutach*
Wyszłyśmy z naszego powozu.
- Ja Wam dziewczynki wezmę bagaże, a wy lećcie się sobą nacieszyć i poznać chłopców. - powiedział tata Magdy.
- DZIĘKUJEMY!- krzyknęłyśmy wszystkie jednocześnie. Podeszłyśmy pod drzwi domu. W oknach było widać chłopców.
- Dziewczyny, ja się boję. - zakomunikowałam reszcie.
- Ja też. - powiedziała Zuza.
- I ja. - powiedziały jednocześnie Kinga i Aneta, po tych słowach wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Gdy się już ogarnęłyśmy przemówiła do nas Magda.
- Nie ma czego, nie bójcie się, oni nie gryzą.
- My się nie boimy!- powiedziała Patrycja, pokazując na siebie i Martę.
- Dobra wchodzimy! - powiedziała Magda.
Madzia naciskneła na klamkę i weszłyśmy do środka. Nagle usłyszałyśmy jakby pędzące stado słoni, które zlatuje po schodach.
- Ej, można trochę ciszej?!- krzyknęła Magda.
-Ehh, no skoro chcesz- odpowiedział jej jeden z chłopaków, sądząc po głosie obstawiam, że to Louis.
Zeszli i stanęli w równym rządku.
- Dziewczyny, wy wiecie który jak się nazywa, więc nie będę Wam ich przedstawiała, ale Wy chłopaki teraz słuchajcie, bo nie będę powtarzać tego. Ta pierwsza od lewej to Kinga, potem są Zuza, Marta, Patrycja, Paulina i Aneta. - przedstawiła nas Magda.
- No hej!- powiedzieli jednocześnie chłopcy.
- A teraz tak, Liam pokaż Marcie jej pokój. Harry, Ty Patrycji. Louis Ty Zuzie i Kindze. Niall Ty Anecie. A Ty Zayn Paulinie. Ja idę pomóc tacie znosić Wasze walizki.
- Dlaczego ja Anecie? - zamruczał cicho Niall, co tylko ja usłyszałam i zaczęłam się cicho śmiać.
Zayn złapał mnie za rękę i pociągnął na schody. Szliśmy bardzo długo tymi schodami. W końcu doszliśmy.
- Twój pokój jest na samej górze. Wiesz że mieszkacie w domu wujka Magdy, no nie?
- Taaa.
- No właśnie, bo jej wujka nie ma. A tak w ogóle to pokój masz obok mnie. Tam na samym końcu jest łazienka, obok jest mój pokój, tutaj Twój, a tam jest druga łazienka. Noo, to wchodź do pokoju, a ja zaraz przyniosę Twoje torby.
- Nie musisz, dam sobie radę.
- Ale ja chcę!
- Ehh, no niech będzie.
Zayn zszedł na dół a po chwili przyszedł z moimi WSZYSTKIMI torbami. Silny chłopak.
*Około 23:34*
Leżałam w łóżku i rozmyślałam, czy to się naprawdę zdarzyło, jednak podczas moich rozmyśleń usnęłam, bo byłam bardzo zmęczona.
JEJCIU! 7 komentarzy! DZIĘKUJEMY! + dwóch obserwatorów. Jesteśmy wdzięczne za to. Nie wiecie ile daje nam to radości. No i dzisiaj jest rozdział II, miejmy nadzieję, że się podoba. Miałyśmy skończyć ten rozdział w innym momęcie, ale postanowiłyśmy, że jednak w tym. Mamy nadzieje, że się podoba. Rozdział III postaramy się dodać w środę. :) /PPMA
czwartek, 20 września 2012
ROZDZIAŁ I
*Marta*
- Mamoo, tatoooo mogę jechać do Londynu, nie będę sama bo pojadą też Patrycja, Paulina, Aneta, Kinga i Zuza. Będziemy mieszkały u Magdy, już z nią rozmawiałyśmy. Przez cały rok szkolny ciężko się uczyłam, a mam jeszcze kasę z tamtych wakacji. Obiecuję, że będę grzeczna i nic nie zbroję, proszę Was. - powiedziałam, gdy moi rodzice wrócili z pracy.
- Ehh, ma już osiemnaście lat, a co roku z dziewczynami wyjeżdżały gdzieś już od dwóch lat, więc.. - zaczęła mama.
-Ale zawsze mieli jakąś opiekę i byli w Polsce, a teraz Londyn i bez opieki. - powiedział tata.
- Ale zauważ, że będą mieszkały u Magdy, więc jej rodzice się nimi zaopiekują i nic głupiego nie zrobią, a po za tym one są już duże, za kilka miesięcy będą miały dziewiętnaście lat, a niektóre już mają. Ja bym im zaufała..
-Kilka miesięcy? Jeszcze mają ponad 7 miesięcy!
- Ja tam się zgadzam, Marta się uczyła pilnie w roku szkolnym, pieniądze ma, sądzę, ze jest odpowiedzialna, a przede wszystkim same będą tylko w samolocie, a tam nic nie zrobią..
-Ehh, no może i masz rację.
- To co mogę jechać ? - zapytałam.
-Jedź. - powiedziała mama.
- Ehh, no dobra, możesz - odpowiedział tata.
- Jest! Dziękuję, kocham Was! - krzyknęłam wchodząc po schodach.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam, że jest godzina 19:30 a o 20:00 miałyśmy się spotkać pod domem Patrycji. Poszłam do garderoby i zaczęłam wybierać jakieś ciuchy na ten wieczór. Po długich rozmyśleniach w końcu się zdecydowałam. Wyszłam z domu bez niczego, bo dzisiaj wszystkie rzeczy brała Aneta. Podeszłam pod dom Patrycji, gdzie były wszystkie oprócz Kingi i Zuzy, bardzo głośno rozmawiały i przekrzykiwały się, więc mogłam się domyśleć, że wszystkie polecimy do Londynu. Gdy do nich doszłam poinformowałam je o decyzji moich rodziców i zaczęłyśmy skakać ze szczęście. Po chwili Patrycja powiedziała, że zadzwoni do Kingi.
- Halo, Kinia, gdzie wy jesteście? - zapytała.
- No już zaraz będziemy, bo Zuza kończy rozmowę z rodzicami na temat naszego wyjazdu.
- A Tobie pozwolili?
- Tak, tylko, że ja wcześniej się zapytałam, a Zuza dopiero teraz poszła.
- Aaa, to coś czuję, że wszystkie polecimy. No dobra, to czekamy na Was, pa.
- Okej, pa.
Za jakieś dziesięć minut przyszły do nas już dziewczyny i Zuza powiedziała, że wszystkie jedziemy do Londynu. Zaczęłyśmy skakać z radości,a przechodni patrzyli się na nas, jakbyśmy były psychicznie chore.
Po około pół godziny drogi, dotarłyśmy na łąkę, na której zawsze robiłyśmy pikniki. Zaczęłyśmy wyjmować rzeczy z koszyka, ale zanim to skończyłyśmy, Kinga zaczęła mówić.
- To kto dzwoni do Magdy, aby ją poinformować, że będzie miała nas na głowie, przez dwa miesiące? - po tych słowach wszystkie usiadłyśmy i nie kończąc rozkładania słodyczy, zaczęłyśmy wyjmować telefony.
-Ja to zrobię!- powiedziałam i nacisnęłam zieloną słuchawkę, nikt już mi nie mógł zaprzeczyć. Jest połączenie, jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty, cisza, piąty, szósty i jest odebrała.
- Magda, możemy przyjechać- krzyczałyśmy wszystkie razem tak, że nasze słowa nie były zrozumiane.
- Ejj, ciszej, spokojniej i pojedynczo, proszę mówić. - odpowiedziała nam na te krzyki.
- No właśnie - zaczęłam mówić - no to tak, możemy do Ciebie przylecieć, bilety mamy już zamówione przez mamę Kingi i Zuzy, lot mamy na 23:30, czyli w Londynie będziemy tak około pierwszej. Czekaj na nas na lotnisku. - powiedziałam.
- No dobra będę czekała, ale dziewczyny zapomniałam Wam coś powiedzieć..
- Masz brata, lub siostrę?
- Hhahahah, nie ale bardzo bym chciała.
- To co to takiego?
- Moim nowym wujkiem jest Paul. - powiedziała i można było domyślić się, że na słowo wujkiem zrobiła cudzysłów rękoma.
- Ten od One Direction? - zapytała z krzykiem Aneta.
- Taak, ciszej.
- Czyli znasz chłopców? - zapytała Paulina.
- No można tak powiedzieć.
- Można tak powiedzieć? - zapytałam.
- No bo przedstawiliśmy się sobie, ale nie gadaliśmy.
- CUDOWNIE!- wykrzyczałyśmy wszystkie w słuchawkę telefonu.
- Zapoznasz nas z nimi? - zapytała Patrycja.
- Jeżeli oni znajdą czas, a wy bardzo byście chciały, to się jakoś postaram załatwić spotkanie z nimi.
- To ja mam cudowny pretekst!- powiedziała Zuza.
- Tak, jaki?
- 4 lipca masz urodziny, to je wyprawisz i ich zaprosisz.
- Hhahhahaha, dobry plan, ale czy oni przyjdą..
- Na pewno, jak się dowiedzą kto będzie - dodała Paulina.
-No dobra to ich już poinformuje, żeby znaleźli czas, a teraz muszę kończyć, bo mnie mama woła. Pa.
- Pa, Madziuś- krzyknęłyśmy wszystkie.
Po rozmowie wróciłyśmy do dalszego rozpakowania koszyka.
*Po kilku godzinach*
Na łące siedziałyśmy, grałyśmy w piłkę, rozmawiałyśmy, wygłupiałyśmy się i nasz stały punkt robiłyśmy zdjęcia. Gdy przypadkowo nagle spojrzałam na zegarek zobaczyłam, że jest 1:23, poinformowałam o tym dziewczyny i postanowiłyśmy, ze będziemy się zbierały. Powoli lecz w bardzo śmieszny sposób posprzątałyśmy pozostawione rzeczy i ruszyłyśmy w drogę powrotną. Po około 20 minutach rozstałyśmy się idąc do swoich domów. Następnego dnia czekało nas duuże pakowanie, Na lotnisku miałyśmy być o 23:00, wcześniej się nie będziemy widziały. Czuję, że ten wyjazd będzie inny niż zawsze i coś się zmieni w naszym życiu.
No to mamy i rozdział pierwszy, postanowiłyśmy, że go wymyślimy w szkole i tak się stało, z tego powodu, że trzy administratorki chodzą do jednej klasy, było nam jeszcze łatwiej. Trochę lekcji było, no ale zawsze się znajdzie czas na to, żeby coś napisać. Dostałyśmy bardzo miłego komentarza pod ostatnim rozdziałem i zostałyśmy poproszone o kilka informacji na temat administratorek i bohaterów, więc tak administratorki są również bohaterami tego opowiadania. A informacje na nasz temat dodamy gdy będzie trochę więcej osób, które będą to czytały, miejmy nadzieję, że grupa osób czytających będzie się powiększała. No to chyba tyle z tego co miałyśmy napisać. / PPMA
- Mamoo, tatoooo mogę jechać do Londynu, nie będę sama bo pojadą też Patrycja, Paulina, Aneta, Kinga i Zuza. Będziemy mieszkały u Magdy, już z nią rozmawiałyśmy. Przez cały rok szkolny ciężko się uczyłam, a mam jeszcze kasę z tamtych wakacji. Obiecuję, że będę grzeczna i nic nie zbroję, proszę Was. - powiedziałam, gdy moi rodzice wrócili z pracy.
- Ehh, ma już osiemnaście lat, a co roku z dziewczynami wyjeżdżały gdzieś już od dwóch lat, więc.. - zaczęła mama.
-Ale zawsze mieli jakąś opiekę i byli w Polsce, a teraz Londyn i bez opieki. - powiedział tata.
- Ale zauważ, że będą mieszkały u Magdy, więc jej rodzice się nimi zaopiekują i nic głupiego nie zrobią, a po za tym one są już duże, za kilka miesięcy będą miały dziewiętnaście lat, a niektóre już mają. Ja bym im zaufała..
-Kilka miesięcy? Jeszcze mają ponad 7 miesięcy!
- Ja tam się zgadzam, Marta się uczyła pilnie w roku szkolnym, pieniądze ma, sądzę, ze jest odpowiedzialna, a przede wszystkim same będą tylko w samolocie, a tam nic nie zrobią..
-Ehh, no może i masz rację.
- To co mogę jechać ? - zapytałam.
-Jedź. - powiedziała mama.
- Ehh, no dobra, możesz - odpowiedział tata.
- Jest! Dziękuję, kocham Was! - krzyknęłam wchodząc po schodach.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam, że jest godzina 19:30 a o 20:00 miałyśmy się spotkać pod domem Patrycji. Poszłam do garderoby i zaczęłam wybierać jakieś ciuchy na ten wieczór. Po długich rozmyśleniach w końcu się zdecydowałam. Wyszłam z domu bez niczego, bo dzisiaj wszystkie rzeczy brała Aneta. Podeszłam pod dom Patrycji, gdzie były wszystkie oprócz Kingi i Zuzy, bardzo głośno rozmawiały i przekrzykiwały się, więc mogłam się domyśleć, że wszystkie polecimy do Londynu. Gdy do nich doszłam poinformowałam je o decyzji moich rodziców i zaczęłyśmy skakać ze szczęście. Po chwili Patrycja powiedziała, że zadzwoni do Kingi.
- Halo, Kinia, gdzie wy jesteście? - zapytała.
- No już zaraz będziemy, bo Zuza kończy rozmowę z rodzicami na temat naszego wyjazdu.
- A Tobie pozwolili?
- Tak, tylko, że ja wcześniej się zapytałam, a Zuza dopiero teraz poszła.
- Aaa, to coś czuję, że wszystkie polecimy. No dobra, to czekamy na Was, pa.
- Okej, pa.
Za jakieś dziesięć minut przyszły do nas już dziewczyny i Zuza powiedziała, że wszystkie jedziemy do Londynu. Zaczęłyśmy skakać z radości,a przechodni patrzyli się na nas, jakbyśmy były psychicznie chore.
Po około pół godziny drogi, dotarłyśmy na łąkę, na której zawsze robiłyśmy pikniki. Zaczęłyśmy wyjmować rzeczy z koszyka, ale zanim to skończyłyśmy, Kinga zaczęła mówić.
- To kto dzwoni do Magdy, aby ją poinformować, że będzie miała nas na głowie, przez dwa miesiące? - po tych słowach wszystkie usiadłyśmy i nie kończąc rozkładania słodyczy, zaczęłyśmy wyjmować telefony.
-Ja to zrobię!- powiedziałam i nacisnęłam zieloną słuchawkę, nikt już mi nie mógł zaprzeczyć. Jest połączenie, jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty, cisza, piąty, szósty i jest odebrała.
- Magda, możemy przyjechać- krzyczałyśmy wszystkie razem tak, że nasze słowa nie były zrozumiane.
- Ejj, ciszej, spokojniej i pojedynczo, proszę mówić. - odpowiedziała nam na te krzyki.
- No właśnie - zaczęłam mówić - no to tak, możemy do Ciebie przylecieć, bilety mamy już zamówione przez mamę Kingi i Zuzy, lot mamy na 23:30, czyli w Londynie będziemy tak około pierwszej. Czekaj na nas na lotnisku. - powiedziałam.
- No dobra będę czekała, ale dziewczyny zapomniałam Wam coś powiedzieć..
- Masz brata, lub siostrę?
- Hhahahah, nie ale bardzo bym chciała.
- To co to takiego?
- Moim nowym wujkiem jest Paul. - powiedziała i można było domyślić się, że na słowo wujkiem zrobiła cudzysłów rękoma.
- Ten od One Direction? - zapytała z krzykiem Aneta.
- Taak, ciszej.
- Czyli znasz chłopców? - zapytała Paulina.
- No można tak powiedzieć.
- Można tak powiedzieć? - zapytałam.
- No bo przedstawiliśmy się sobie, ale nie gadaliśmy.
- CUDOWNIE!- wykrzyczałyśmy wszystkie w słuchawkę telefonu.
- Zapoznasz nas z nimi? - zapytała Patrycja.
- Jeżeli oni znajdą czas, a wy bardzo byście chciały, to się jakoś postaram załatwić spotkanie z nimi.
- To ja mam cudowny pretekst!- powiedziała Zuza.
- Tak, jaki?
- 4 lipca masz urodziny, to je wyprawisz i ich zaprosisz.
- Hhahhahaha, dobry plan, ale czy oni przyjdą..
- Na pewno, jak się dowiedzą kto będzie - dodała Paulina.
-No dobra to ich już poinformuje, żeby znaleźli czas, a teraz muszę kończyć, bo mnie mama woła. Pa.
- Pa, Madziuś- krzyknęłyśmy wszystkie.
Po rozmowie wróciłyśmy do dalszego rozpakowania koszyka.
*Po kilku godzinach*
Na łące siedziałyśmy, grałyśmy w piłkę, rozmawiałyśmy, wygłupiałyśmy się i nasz stały punkt robiłyśmy zdjęcia. Gdy przypadkowo nagle spojrzałam na zegarek zobaczyłam, że jest 1:23, poinformowałam o tym dziewczyny i postanowiłyśmy, ze będziemy się zbierały. Powoli lecz w bardzo śmieszny sposób posprzątałyśmy pozostawione rzeczy i ruszyłyśmy w drogę powrotną. Po około 20 minutach rozstałyśmy się idąc do swoich domów. Następnego dnia czekało nas duuże pakowanie, Na lotnisku miałyśmy być o 23:00, wcześniej się nie będziemy widziały. Czuję, że ten wyjazd będzie inny niż zawsze i coś się zmieni w naszym życiu.
No to mamy i rozdział pierwszy, postanowiłyśmy, że go wymyślimy w szkole i tak się stało, z tego powodu, że trzy administratorki chodzą do jednej klasy, było nam jeszcze łatwiej. Trochę lekcji było, no ale zawsze się znajdzie czas na to, żeby coś napisać. Dostałyśmy bardzo miłego komentarza pod ostatnim rozdziałem i zostałyśmy poproszone o kilka informacji na temat administratorek i bohaterów, więc tak administratorki są również bohaterami tego opowiadania. A informacje na nasz temat dodamy gdy będzie trochę więcej osób, które będą to czytały, miejmy nadzieję, że grupa osób czytających będzie się powiększała. No to chyba tyle z tego co miałyśmy napisać. / PPMA
środa, 19 września 2012
PROLOG
*Patrycja*
Ostatnia lekcja matematyki, a potem do domu i wakacje. Siedząc w ławce z Martą rozmyślałam dokąd w tym roku wyjedziemy. Ciągnęło mnie coś do Londynu, ale nasi rodzice nie byli z tego zadowoleni. Byłby to nasz pierwszy wyjazd za granicę, więc nie chciałyśmy wybierać zbyt odległego miejsca, a po za tym byśmy nie płaciły za hotel, bo mamy mieszkać u Magdy.
Trzy.. Dwa.. Jeden i.. <dryńńń>, koniec szkoły i do domu, wyjazdy, odpoczynek, zabawa i spędzanie czasu z wyjątkowymi osobami. Razem z Martą zaczekałyśmy na Paulinę, Zuzę, Kingę i Anetę przy drzwiach, zaczynając rozmowę.
- No to jak, gdzie wyjeżdżamy w tym roku? Włochy, Hiszpania, Francja? - zapytała Marta.
- Ja myślałam o Londynie, bo jest najbliżej i tam mieszka Magda, a tak po za tym to nasz pierwszy wyjazd za granicę bez opieki.. - odpowiedziałam.
- I może spotkamy któregoś chłopca z One Direction. - dodała Aneta.
Poszłyśmy do szafek i się przebrałyśmy. Następnie zabrałyśmy nasze rzeczy i wyszłyśmy ze szkoły. Teraz dwa miesiące bez nauki.
- To co dzisiaj robimy? - zapytała Paulina.
- Ja myślałam o tym, abyśmy porozmawiały z rodzicami o naszym wyjeździe, a potem zrobiły jakiś piknik. - odpowiedziała Zuza.
- To bardzo dobry pomysł - zgodziłyśmy się wszystkie.
Reszta drogi minęła nam jeszcze szybciej niż zawsze. Mieszkałyśmy obok siebie, więc nie musiałyśmy daleko iść bez chociaż jednej z nas. Na piknik umówiłyśmy się na 20:00, a była 17:30, przed nami jeszcze dłuugie rozmowy z rodzicami i prośbami o pozwolenie na wylot do Londynu. Gdy weszłam do domu poszłam do rodziców i zaczęłam rozmowę.
- Mamo, tato mogę jechać do Londynu?
- Z kim? - zapytał tata.
- Z dziewczynami.
- Jakimi?
- Anetą, Martą, Pauliną, Kingą i Zuzą.
- A gdzie będziecie mieszkały?
- Przecież, wiesz że w Londynie mieszka Magda i ona powiedziała, że możemy u niej zamieszkać. Będziemy tam dwa miesiące a potem wrócimy do Warszawy.
- A imprezy?
- Obiecuję, że nie będę na nich piła ani nic brała.
- Patrząc na Anetę, to ja nie wiem co Wy tam będziecie robić. - powiedział tata.
- Jejku, poza tym jesteśmy już pełnoletnie, no nie? A Wasza zgoda jest tylko potrzebna, żebym dobrze się tam czuła. - powiedziałam uśmiechając się lekko.
- Ehh, no dobrze może jakoś dacie sobie tam radę.
- Czyli mogę jechać?
- No skoro chcesz..
- Dziękuję, KOCHAM WAS! - wykrzyczałam i pobiegłam do pokoju by naszykować się na piknik.
Poszło mi bardzo dobrze, nie sądziłam, że pójdzie tak łatwo. Nawet nie musiałam ich tak bardzo prosić.
No to mamy prolog, zobaczymy kiedy wstawimy Rodział I, ale postaramy się jak najszybciej. / PPMA
Ostatnia lekcja matematyki, a potem do domu i wakacje. Siedząc w ławce z Martą rozmyślałam dokąd w tym roku wyjedziemy. Ciągnęło mnie coś do Londynu, ale nasi rodzice nie byli z tego zadowoleni. Byłby to nasz pierwszy wyjazd za granicę, więc nie chciałyśmy wybierać zbyt odległego miejsca, a po za tym byśmy nie płaciły za hotel, bo mamy mieszkać u Magdy.
Trzy.. Dwa.. Jeden i.. <dryńńń>, koniec szkoły i do domu, wyjazdy, odpoczynek, zabawa i spędzanie czasu z wyjątkowymi osobami. Razem z Martą zaczekałyśmy na Paulinę, Zuzę, Kingę i Anetę przy drzwiach, zaczynając rozmowę.
- No to jak, gdzie wyjeżdżamy w tym roku? Włochy, Hiszpania, Francja? - zapytała Marta.
- Ja myślałam o Londynie, bo jest najbliżej i tam mieszka Magda, a tak po za tym to nasz pierwszy wyjazd za granicę bez opieki.. - odpowiedziałam.
- I może spotkamy któregoś chłopca z One Direction. - dodała Aneta.
Poszłyśmy do szafek i się przebrałyśmy. Następnie zabrałyśmy nasze rzeczy i wyszłyśmy ze szkoły. Teraz dwa miesiące bez nauki.
- To co dzisiaj robimy? - zapytała Paulina.
- Ja myślałam o tym, abyśmy porozmawiały z rodzicami o naszym wyjeździe, a potem zrobiły jakiś piknik. - odpowiedziała Zuza.
- To bardzo dobry pomysł - zgodziłyśmy się wszystkie.
Reszta drogi minęła nam jeszcze szybciej niż zawsze. Mieszkałyśmy obok siebie, więc nie musiałyśmy daleko iść bez chociaż jednej z nas. Na piknik umówiłyśmy się na 20:00, a była 17:30, przed nami jeszcze dłuugie rozmowy z rodzicami i prośbami o pozwolenie na wylot do Londynu. Gdy weszłam do domu poszłam do rodziców i zaczęłam rozmowę.
- Mamo, tato mogę jechać do Londynu?
- Z kim? - zapytał tata.
- Z dziewczynami.
- Jakimi?
- Anetą, Martą, Pauliną, Kingą i Zuzą.
- A gdzie będziecie mieszkały?
- Przecież, wiesz że w Londynie mieszka Magda i ona powiedziała, że możemy u niej zamieszkać. Będziemy tam dwa miesiące a potem wrócimy do Warszawy.
- A imprezy?
- Obiecuję, że nie będę na nich piła ani nic brała.
- Patrząc na Anetę, to ja nie wiem co Wy tam będziecie robić. - powiedział tata.
- Jejku, poza tym jesteśmy już pełnoletnie, no nie? A Wasza zgoda jest tylko potrzebna, żebym dobrze się tam czuła. - powiedziałam uśmiechając się lekko.
- Ehh, no dobrze może jakoś dacie sobie tam radę.
- Czyli mogę jechać?
- No skoro chcesz..
- Dziękuję, KOCHAM WAS! - wykrzyczałam i pobiegłam do pokoju by naszykować się na piknik.
Poszło mi bardzo dobrze, nie sądziłam, że pójdzie tak łatwo. Nawet nie musiałam ich tak bardzo prosić.
No to mamy prolog, zobaczymy kiedy wstawimy Rodział I, ale postaramy się jak najszybciej. / PPMA
poniedziałek, 10 września 2012
KILKA SŁÓW
HEJKA :D
Jest to blog, na którym będzie opowiadanie o chłopcach z One Direction. Wiemy, że jest mnóstwo takich blogów, ale mamy nadzieję, że nasz blog również znajdzie sobie czytelników. Autorkami tego blogu będą cztery dziewczyny:
-Patrycja
-Paulina
-Marta
-Aneta
Będziemy starały się w ten blog dać wszystkie nasz uczucia i takie tam.
Liczymy na Wasze opinie na temat naszego pisania i wszystkie rady chętnie przyjmujemy. Prolog postaramy dodac się jak najszybciej. Noo, to chyba na tyle dzisiaj :D
Paa :d / PPMA
Subskrybuj:
Posty (Atom)