*Patrycja*
Zjadłam śniadanie i poszłam się przebrać. Podczas jedzenia zauważyłam, że mamy pustą lodówkę, więc postanowiłam, że pójdę na zakupy. Gdy wychodziłam zauważyłam Loczka.
- Dokąd idziesz? - zapytał.
- Na zakupy, bo mamy pustą lodówkę.
- Ej, to poczekaj pójdę z Tobą, bo będziesz miała na pewno dużo torb, bo nas wykarmić to wielki problem.
- No dobra.
- Będę za jakieś 10 minut.
- Co? Tak długo?
- No dobra, dla Ciebie będę za 2 minuty.
- Okej.
Po chwili na dół zszedł Harry. Jejciu, jaki on cudowny.
- No dobra to chodźmy do tego samochodu. - powiedział Harold.
*Podczas zakupów*
- Weź jeszcze te nutelle, marchewki, mnóstwo soków i te cukierki.
- Harry, już starczy, my tego nie zjemy przez dwa miesiące!
- Żebyś się nie zdziwiła.
- Co?
- Nie słyszałaś jak my dużo jemy?
- Jakoś nie rzuciło mi się w oczy.
- No to jeszcze te cukierki. - powiedział wrzucając do naszego CZWARTEGO wózka pięć paczek cukierków.
- Ale to nam się nie zmieści.
- Chodź to Ci coś pokażę. - złapał mnie za rękę i pociągnął do sprzętów AGD.
- Co my tu robimy?
- Musimy coś kupić.
- A niby co?
- Dodatkową lodówkę.
- Hazza, nie dość, że kupujemy tyle jedzenia, to jeszcze lodówkę?
- Oj nie marudź.
- Ehh.
Zamówił lodówkę, miała do nas dojechać już za około 20 minut. A my zapłaciliśmy za jedzenie i pojechaliśmy do domu.
W drodze powrotnej patrzyłam na Harrego, on to zauważył.
- Co się tak na mnie patrzysz? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Ładny jesteś.
- Ej, a wiesz, że ładny jest pedał? Dziękuję. - powiedział ze smutną miną.
- Oj no przepraszam, jesteś baardzo przystojny.
- Ehh, no cóż, wiem, dlatego mam tak dużo fanek.
- Ooo, własnie dziwie się, że w sklepie Cie nie zaatakowały fanki.
- Noo, bo zauważyły piękną dziewczynę przy moim boku i się bały.
- Hhahahahahahah, już już, nie oszukuj.
- Cicho bądź, nie oszukuję. - mówiąc to zatrzymał sie na środku drogi.
- Głupku! Co Ty robisz?!
- Przeproś za to słowo, które przed chwilą powiedziałaś. - powiedział z uśmiechem.
- Głupku?
- Dokładnie.
- Głupi jesteś, głupi jesteś!- zaczęłam krzyczeć i śmiać się jednocześnie.
- Nie mów tak o mnie!
- Ehh, no dobra, przepraszam.
- Wybaczam. - powiedział i jednocześnie zaczął mnie całować.
Odwzajemniła jego pocałunek i tak staliśmy na środku drogi, a inni na nas trąbili.
- Czy to oznacza, że Ty też mnie kochasz?- zapytał Harry.
- Taak. - powiedziałam z uśmiechem całując Go.
*W tym samym czasie w domu*
- Naill! Oddawaj Marcie to jedzenie, ona jest głodna! - usłyszałam Liama
- Liam, nie drzyj się tak, ja też jestem głodny. - od krzyczał Niall.
- Oddawaj!
- Nieee!
- W tej chwili to oddaj!
- A jak nie to co?
- Naślę na Ciebie Harrego, gdy wróci ze sklepu.
- Aaaa, no dobra oddaję.. - powiedział i podszedł dając Marcie to jedzenie.
- Ej, chłopaki a gdzie jest Zuza z Louisem i Paulina z Zaynem, bo Kinga poszła pozwiedzać Londyn, a oni? - zapytała Marta.
- Hhahahha, pewnie się całują. - powiedziała Magda.
- Co beze mnie?! - zapytał z krzykiem Niall.
- Ej, masz tu chyba towarzyszkę, no nie? - zapytał Liam.
- Eee, chyba nie. - powiedział Niall lekko się krzywiąc.
- To ja idę ich poszukać. - powiedziała Magda i poszła na górę.
- Zayn, Paulina, Louis, Zuza, gdzie jesteście?
- Ja i Zuza, jesteśmy w pokoju u mnie!- krzyknął Louis.
- Co robicie?
- Nic takiego.
- Moge wejść?
- No nie wiem..
- Wchodzę!- powiedziała i weszła do pokoju.
*Zuza*
- A Ty tu po co? - zapytałam.
- Chciałam zobaczyć, czy żyjecie.
- Żyjemy, więc możesz już wyjść.
- Ehh, no dobra. A gdzie Zayn i Paulina?
- Pewnie na dachu.. - powiedział Louis.
- Coo?
- No bo tam Zayn lubi siedzieć i pewnie ją tam zabrał.
- Idę im poprzeszkadzać. - powiedziała Magda i wyszła z pokoju.
*Paulina*
Siedzieliśmy i rozmyślaliśmy nad życiem.
- Paulina.
- Tak?
- Albo nie. Nie ważne.
- Jak chcesz.
Wtedy przyszła Magda, popatrzyła na nas, zaczęła się śmiać i poszła do domu.
Dodałyśmy już drygą część i się cieszymy, mamy już 229 wyświetleń stron, 2 obserwatorów oraz 19 komentarzy! Jesteście wielcy! Najwięcej zyskałyśmy 7 komentarzy, czy pod którymś z nowych rozdziałów, uda nam się zdobyć więcej? :D / PPAM
środa, 26 września 2012
ROZDZIAŁ III (część I)
*Liam*
Jest jakaś późna godzina w nocy, a ja nie mogę zasnąć. Ciągle moje myśli są związane z Martą, ta jej twarz, cudowna figura. Kurwa! Liam przestań myśleć o niej, po spędzonych kilku godzinach z nią nie mogłem się zakochać. Ja nie jestem taki! Kurwa! Nie myśl o niej! Nie możesz! Ona nie jest dla Ciebie, ona jest z Polski, a Ty z Londynu! Ona przyjechała tu tylko na wakacje, na nic więcej.. Oczekuje dobrej zabawy, ale bez żadnych zobowiązań. Dobra Liam idź spać!
*Rano*
- Czego Ty kurwa, ode mnie chcesz? - krzyczał Harry.
- Oddaj mi jedzenie!- krzyczał Niall.
- Nie! Sam sobie zrób!
- Ale to przecież ja zrobiłem !
- No to zrobisz jeszcze raz!
- Liaaaam! On mi zabrał jedzenie!
- Kurwa! Dziękuję za cudowną pobudkę! - wykrzyczałem im prosto w twarz.
- Jezu, czemu się tak drzecie rano? - zapytała Marta, wchodząc do pokoju. Jeju, czemu to ona? - pomyślałem.
- To oni, kłócą się o żarcie, jak zawsze, musisz się przyzwyczaić. - odpowiedziałem.
- A która jest godzina?
Wtedy spojrzałem na zegarek. Godzina 8:23.
- Nooo, 8:23!
- Co?! Wy chyba jacyś pojebani jesteście! Dajcie mi spać!
- Eee, Marta, spokojnie. A wy co tu jeszcze robicie? Idźcie robić to jedzenie! - powiedziałem do chłopaków.
- Ale tak ładnie się to zapowiada- powiedział Harry.
- Idź do Patrycji Harry! Słyszałem wczoraj Wasze odgłosy, wiecie macie pokój obok mnie, więc wszystko słychać!
- Coo? My nic nie robiliśmy, tylko gadaliśmy. - tłumaczył się Loczek.
- Taaa, wiemy swoje.
Wtedy Harry i Niall poszli do kuchni, a u mnie została Marta.
- Na prawdę oni coś wczoraj robili? - zapytała z tym pięknym uśmiechem Marta.
- Nie, ale wiesz, trzeba było ich stąd jakoś wyprosić.
- Hhahahah, no tak. Dobra idę się przebrać.
- Okej.
Zszedłem na dół, a tam Patrycja kłóciła się z Harrym.
- Ty debilu! Jest godzina 8:36, a Ty mnie już obudziłeś!
- Oj nie marudź, nie jest tak wcześnie.
- Jaki Ty głupi jesteś!
- Hhahahahha, wiem, że mnie lubisz. - powiedział i posłał jej swój zacny uśmiech.
Patrycja tylko wywróciła oczami i odwróciła się.
No tak nasz Loczek jest flirciarzem. Po chwili weszła Marta. Jejciu ona jest piękna.
* Harry*
Patrycja, nie tylko piękne imię, ale i piękna dziewczyna. Nie wiem czemu nie znalazła swojej miłości. Może to ja jestem tą miłością.. Hmm, byłoby cudownie, może trzeba jej powiedzieć co do niej czuję. No, ale kurde zakochać się w jeden dzień?! To niemożliwe! Tylko Hazza tak potrafi!
- Patrycja, słuchaj muszę Ci coś powiedzieć. - powiedziałem do dziewczyny.
- No słucham Cię. - odpowiedziała uśmiechając się.
- No bo, wiesz, ehh, albo nie ważne.
- Mów, zacząłeś to dokończ.
- Noo, bo ten no i ten noo i zakochałem się w Tobie.
- Czekaj, czekaj bo nie załapałam, powtórz to.
- No bo ten noo i teen nooo i noo.
- No, ale co dalej?
- Noo, bo tenn noo, zakochałem się w Tobie.
- Słucham?
- Oj mówiłem, że nie ważne. - powiedziałem i wyszedłem z kuchni.
No tak, jak zwykle zacny Harold musiał coś zchrzanić.
*Patrycja*
Co? On powiedział, że się we mnie zakochał. Ja chyba śnię. Uszczypnęłam się, ale to było realistyczne. Chciałam już za nim pobiec, lecz poczułam mocny ból brzucha. Taa, jestem głodna jak to zwykle ja. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie coś do jedzenie.
No dobra jest rozdział III, może dodamy następną część, jeszcze dziś. Dziękujemy Rosali, za małą reklamę naszej książki, jesteśmy wdzięczne. / PPAM
Jest jakaś późna godzina w nocy, a ja nie mogę zasnąć. Ciągle moje myśli są związane z Martą, ta jej twarz, cudowna figura. Kurwa! Liam przestań myśleć o niej, po spędzonych kilku godzinach z nią nie mogłem się zakochać. Ja nie jestem taki! Kurwa! Nie myśl o niej! Nie możesz! Ona nie jest dla Ciebie, ona jest z Polski, a Ty z Londynu! Ona przyjechała tu tylko na wakacje, na nic więcej.. Oczekuje dobrej zabawy, ale bez żadnych zobowiązań. Dobra Liam idź spać!
*Rano*
- Czego Ty kurwa, ode mnie chcesz? - krzyczał Harry.
- Oddaj mi jedzenie!- krzyczał Niall.
- Nie! Sam sobie zrób!
- Ale to przecież ja zrobiłem !
- No to zrobisz jeszcze raz!
- Liaaaam! On mi zabrał jedzenie!
- Kurwa! Dziękuję za cudowną pobudkę! - wykrzyczałem im prosto w twarz.
- Jezu, czemu się tak drzecie rano? - zapytała Marta, wchodząc do pokoju. Jeju, czemu to ona? - pomyślałem.
- To oni, kłócą się o żarcie, jak zawsze, musisz się przyzwyczaić. - odpowiedziałem.
- A która jest godzina?
Wtedy spojrzałem na zegarek. Godzina 8:23.
- Nooo, 8:23!
- Co?! Wy chyba jacyś pojebani jesteście! Dajcie mi spać!
- Eee, Marta, spokojnie. A wy co tu jeszcze robicie? Idźcie robić to jedzenie! - powiedziałem do chłopaków.
- Ale tak ładnie się to zapowiada- powiedział Harry.
- Idź do Patrycji Harry! Słyszałem wczoraj Wasze odgłosy, wiecie macie pokój obok mnie, więc wszystko słychać!
- Coo? My nic nie robiliśmy, tylko gadaliśmy. - tłumaczył się Loczek.
- Taaa, wiemy swoje.
Wtedy Harry i Niall poszli do kuchni, a u mnie została Marta.
- Na prawdę oni coś wczoraj robili? - zapytała z tym pięknym uśmiechem Marta.
- Nie, ale wiesz, trzeba było ich stąd jakoś wyprosić.
- Hhahahah, no tak. Dobra idę się przebrać.
- Okej.
Zszedłem na dół, a tam Patrycja kłóciła się z Harrym.
- Ty debilu! Jest godzina 8:36, a Ty mnie już obudziłeś!
- Oj nie marudź, nie jest tak wcześnie.
- Jaki Ty głupi jesteś!
- Hhahahahha, wiem, że mnie lubisz. - powiedział i posłał jej swój zacny uśmiech.
Patrycja tylko wywróciła oczami i odwróciła się.
No tak nasz Loczek jest flirciarzem. Po chwili weszła Marta. Jejciu ona jest piękna.
* Harry*
Patrycja, nie tylko piękne imię, ale i piękna dziewczyna. Nie wiem czemu nie znalazła swojej miłości. Może to ja jestem tą miłością.. Hmm, byłoby cudownie, może trzeba jej powiedzieć co do niej czuję. No, ale kurde zakochać się w jeden dzień?! To niemożliwe! Tylko Hazza tak potrafi!
- Patrycja, słuchaj muszę Ci coś powiedzieć. - powiedziałem do dziewczyny.
- No słucham Cię. - odpowiedziała uśmiechając się.
- No bo, wiesz, ehh, albo nie ważne.
- Mów, zacząłeś to dokończ.
- Noo, bo ten no i ten noo i zakochałem się w Tobie.
- Czekaj, czekaj bo nie załapałam, powtórz to.
- No bo ten noo i teen nooo i noo.
- No, ale co dalej?
- Noo, bo tenn noo, zakochałem się w Tobie.
- Słucham?
- Oj mówiłem, że nie ważne. - powiedziałem i wyszedłem z kuchni.
No tak, jak zwykle zacny Harold musiał coś zchrzanić.
*Patrycja*
Co? On powiedział, że się we mnie zakochał. Ja chyba śnię. Uszczypnęłam się, ale to było realistyczne. Chciałam już za nim pobiec, lecz poczułam mocny ból brzucha. Taa, jestem głodna jak to zwykle ja. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie coś do jedzenie.
No dobra jest rozdział III, może dodamy następną część, jeszcze dziś. Dziękujemy Rosali, za małą reklamę naszej książki, jesteśmy wdzięczne. / PPAM
poniedziałek, 24 września 2012
ROZDZIAŁ II
*Paulina*
Obudził mnie dźwięk sms'u od mamy.
,,Tata po Ciebie przyjedzie o 19:00, chociaż macie lot później, no ale nic. Ja niestety nie wyrobię się, mam nadzieję, że miło Wam upłyną te dwa miesiące. :)"
Spojrzałam na zegarek i się trochę przeraziłam była godzina 13:58. Szybko zeskoczyłam z łóżka i rozpoczęłam pakowanie. Po baaardzo długim czasie pakowania zakończyłam to męczące zadanie. Byłam strasznie głodna, ale niestety okazało się, że nie zapakowałam pidżamy oraz stroju kąpielowego. No tak, moje inteligencja. Miejsca już nie było w żadnej walizce, więc postanowiłam, że wezmę jeszcze torbę, może mi się przydać. Wrzuciłam ostatnie rzeczy i zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Oglądając telewizor usłyszałam mój dzwonek. Pobiegłam do pokoju i odebrałam.
- Paulina, za 10 minut przed domem Zuzy i Kingi.- powiedziała Marta.
- Co? Jak to?
- Chcemy spotkać się jeszcze przed wylotem.
- Ehh, no dobra to się ogarnę i idę.
Szybko wzięłam prysznic, założyłam ciuchy i ułożyłam włosy w niechlujnego koka. Wzięłam telefon i zorientowałam się, że jestem spóźniona już 10 minut. Szybko założyłam buty i pobiegłam przed dom bliźniaczek. Na szczęście nie byłam ostatnia, bo Patrycji jeszcze nie było. Po jakimś czasie nasza spóźnialska przyjaciółka się pojawiła. Była godzina 19:02 kiedy zadzwonił Ptysi telefon.
- Tak mamuś, co jest?
- Wasz lot został odwołany.
- Co jak to? Nie lecimy?!
Wszystkie stałyśmy przerażone.
- Nieee. Lecicie, ale macie bilety na 20:00, więc macie niecałą godzinę, poinformuj tam dziewczyny, ale sądzę, ze jestem na głośniku i wszystkie mnie słyszą.
- Jak zwykle masz rację. Dobra zaraz będę w domu, pa.
- Pa.
Patrycja rozłączyła się i włożyła telefon do kieszeni.
- No to jest tak jak słyszałyście, na lotnisku mamy być najpóźniej o 19:45. Ja spadam się ogarnąć i pakować do samochodu, do zobaczenia na lotnisku- powiedziała Ptysia.
-Paa. - krzyknęłyśmy wszystkie i zrobiłyśmy to samo co nasza przyjaciółka, czyli poszłyśmy do domu.
Gdy weszłam poczułam zapach jagodzianek, czyżby moja babcia przyjechała? Weszłam do kuchni i zobaczyłam tam babcię oraz tatę.
- Już jesteś? - zapytał tata.
- Tak, bo mamy jednak wylot o 20:00, a teraz jest już.. - zerknęłam na zegarek - 19:05.
- No dobra to chodź pójdziemy po rzeczy, a Ty mamo wyjmuj już jagodzianki.
Poszłam z tatą na górę i wzięłam walizkę oraz torbę, tata wziął jeszcze trzy walizki i zeszliśmy na dół. W tym czasie babcia pakowała jagodzianki do jakiegoś opakowania. Zaniosłam rzeczy do samochodu i poszłam do kuchni.
- I jak masz już jakiegoś chłopaka?- zapytała babcia.
-Baaabciu! Nie, jeszcze nie mam. - odpowiedziałam.
- To masz to, w ten sposób poderwiesz niejednego, bo przez żołądek do serca- odpowiedział mi i wręczyła wielkie opakowanie z jagodziankami.
Założę się, że jest tam ich powyżej dwudziestu, ale jak usiądziemy do nich w siódemkę to pójdą w mniej niż 10 minut. Po długim pożegnaniu z babcią weszłam do samochodu i pojechałam na lotnisko. Byłam tam o 19:34 po jakimś czasie dołączyła do mnie reszta i postanowiłyśmy, że powiadomimy Madzie o naszym wcześniejszym wylocie.
- Madziuś, kochaniee.. - zaczęła Patrycja.
- Co jest?
- Lot jednak mamy o 20:00, więc wiesz..
- Taaa, mam być wcześniej na lotnisku.
- Dokładnie, dobra kończymy, bo nam jeszcze samolot ucieknie, pa.
- Patrycja czekaj!
- Hę?
- Pozdrów dziewczyny, nie mogę się doczekać waszego przyjazdu. Pa.
- Hhahahahha, spoko, pa.
Po wszelkich przejściach przy ochronie weszłyśmy do samolotu, Założyłam słuchawki i odpłynęłam w sen. Śniło mi się, że już dzisiaj spotkamy się z chłopakami.
*Po paru godzinach*
- Paula, wstawaj, zaraz lądujemy!- krzyczała mi do ucha Aneta, pełna radości jestem ciekawa co ją tak rozweseliło.
- Już, już, za chwilkę.
- Już! Zaraz poznamy chłopców!
- Co? Jak to?!
- Madzia dzwoniła i powiedziała, że mamy mieszkać u jej wujka, bo on wyjeżdża, a tam chłopcy mieszkają.
- Co? Na serio?
- Tak!
- YEAA! Jednak sny się spełniają!
Aneta wybuchła śmiechem. Po chwili usłyszałyśmy głos, aby zapiać pasy. Wylądowałyśmy. Jak najszybciej pobiegłyśmy po bagaże i zaczęłyśmy szukać Magdy. Po chwili usłyszałyśmy dość głośny pisk naszej poszukiwanej, wpadłyśmy sobie w ramiona jakbyśmy się całe życie nie widziały, chociaż dla nas tak było.
- Jejciu, jak Ty wyładniałaś! - krzyknęła Zuza, gdy witałyśmy się z modeleczką.
- Hhahahah, wy też strasznie się zmieniłyście. Stęskniłam się za Wami!
I zaczęłyśmy się jeszcze bardziej przytulać.
*Po 30 minutach*
Wyszłyśmy z naszego powozu.
- Ja Wam dziewczynki wezmę bagaże, a wy lećcie się sobą nacieszyć i poznać chłopców. - powiedział tata Magdy.
- DZIĘKUJEMY!- krzyknęłyśmy wszystkie jednocześnie. Podeszłyśmy pod drzwi domu. W oknach było widać chłopców.
- Dziewczyny, ja się boję. - zakomunikowałam reszcie.
- Ja też. - powiedziała Zuza.
- I ja. - powiedziały jednocześnie Kinga i Aneta, po tych słowach wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Gdy się już ogarnęłyśmy przemówiła do nas Magda.
- Nie ma czego, nie bójcie się, oni nie gryzą.
- My się nie boimy!- powiedziała Patrycja, pokazując na siebie i Martę.
- Dobra wchodzimy! - powiedziała Magda.
Madzia naciskneła na klamkę i weszłyśmy do środka. Nagle usłyszałyśmy jakby pędzące stado słoni, które zlatuje po schodach.
- Ej, można trochę ciszej?!- krzyknęła Magda.
-Ehh, no skoro chcesz- odpowiedział jej jeden z chłopaków, sądząc po głosie obstawiam, że to Louis.
Zeszli i stanęli w równym rządku.
- Dziewczyny, wy wiecie który jak się nazywa, więc nie będę Wam ich przedstawiała, ale Wy chłopaki teraz słuchajcie, bo nie będę powtarzać tego. Ta pierwsza od lewej to Kinga, potem są Zuza, Marta, Patrycja, Paulina i Aneta. - przedstawiła nas Magda.
- No hej!- powiedzieli jednocześnie chłopcy.
- A teraz tak, Liam pokaż Marcie jej pokój. Harry, Ty Patrycji. Louis Ty Zuzie i Kindze. Niall Ty Anecie. A Ty Zayn Paulinie. Ja idę pomóc tacie znosić Wasze walizki.
- Dlaczego ja Anecie? - zamruczał cicho Niall, co tylko ja usłyszałam i zaczęłam się cicho śmiać.
Zayn złapał mnie za rękę i pociągnął na schody. Szliśmy bardzo długo tymi schodami. W końcu doszliśmy.
- Twój pokój jest na samej górze. Wiesz że mieszkacie w domu wujka Magdy, no nie?
- Taaa.
- No właśnie, bo jej wujka nie ma. A tak w ogóle to pokój masz obok mnie. Tam na samym końcu jest łazienka, obok jest mój pokój, tutaj Twój, a tam jest druga łazienka. Noo, to wchodź do pokoju, a ja zaraz przyniosę Twoje torby.
- Nie musisz, dam sobie radę.
- Ale ja chcę!
- Ehh, no niech będzie.
Zayn zszedł na dół a po chwili przyszedł z moimi WSZYSTKIMI torbami. Silny chłopak.
*Około 23:34*
Leżałam w łóżku i rozmyślałam, czy to się naprawdę zdarzyło, jednak podczas moich rozmyśleń usnęłam, bo byłam bardzo zmęczona.
JEJCIU! 7 komentarzy! DZIĘKUJEMY! + dwóch obserwatorów. Jesteśmy wdzięczne za to. Nie wiecie ile daje nam to radości. No i dzisiaj jest rozdział II, miejmy nadzieję, że się podoba. Miałyśmy skończyć ten rozdział w innym momęcie, ale postanowiłyśmy, że jednak w tym. Mamy nadzieje, że się podoba. Rozdział III postaramy się dodać w środę. :) /PPMA
Obudził mnie dźwięk sms'u od mamy.
,,Tata po Ciebie przyjedzie o 19:00, chociaż macie lot później, no ale nic. Ja niestety nie wyrobię się, mam nadzieję, że miło Wam upłyną te dwa miesiące. :)"
Spojrzałam na zegarek i się trochę przeraziłam była godzina 13:58. Szybko zeskoczyłam z łóżka i rozpoczęłam pakowanie. Po baaardzo długim czasie pakowania zakończyłam to męczące zadanie. Byłam strasznie głodna, ale niestety okazało się, że nie zapakowałam pidżamy oraz stroju kąpielowego. No tak, moje inteligencja. Miejsca już nie było w żadnej walizce, więc postanowiłam, że wezmę jeszcze torbę, może mi się przydać. Wrzuciłam ostatnie rzeczy i zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Oglądając telewizor usłyszałam mój dzwonek. Pobiegłam do pokoju i odebrałam.
- Paulina, za 10 minut przed domem Zuzy i Kingi.- powiedziała Marta.
- Co? Jak to?
- Chcemy spotkać się jeszcze przed wylotem.
- Ehh, no dobra to się ogarnę i idę.
Szybko wzięłam prysznic, założyłam ciuchy i ułożyłam włosy w niechlujnego koka. Wzięłam telefon i zorientowałam się, że jestem spóźniona już 10 minut. Szybko założyłam buty i pobiegłam przed dom bliźniaczek. Na szczęście nie byłam ostatnia, bo Patrycji jeszcze nie było. Po jakimś czasie nasza spóźnialska przyjaciółka się pojawiła. Była godzina 19:02 kiedy zadzwonił Ptysi telefon.
- Tak mamuś, co jest?
- Wasz lot został odwołany.
- Co jak to? Nie lecimy?!
Wszystkie stałyśmy przerażone.
- Nieee. Lecicie, ale macie bilety na 20:00, więc macie niecałą godzinę, poinformuj tam dziewczyny, ale sądzę, ze jestem na głośniku i wszystkie mnie słyszą.
- Jak zwykle masz rację. Dobra zaraz będę w domu, pa.
- Pa.
Patrycja rozłączyła się i włożyła telefon do kieszeni.
- No to jest tak jak słyszałyście, na lotnisku mamy być najpóźniej o 19:45. Ja spadam się ogarnąć i pakować do samochodu, do zobaczenia na lotnisku- powiedziała Ptysia.
-Paa. - krzyknęłyśmy wszystkie i zrobiłyśmy to samo co nasza przyjaciółka, czyli poszłyśmy do domu.
Gdy weszłam poczułam zapach jagodzianek, czyżby moja babcia przyjechała? Weszłam do kuchni i zobaczyłam tam babcię oraz tatę.
- Już jesteś? - zapytał tata.
- Tak, bo mamy jednak wylot o 20:00, a teraz jest już.. - zerknęłam na zegarek - 19:05.
- No dobra to chodź pójdziemy po rzeczy, a Ty mamo wyjmuj już jagodzianki.
Poszłam z tatą na górę i wzięłam walizkę oraz torbę, tata wziął jeszcze trzy walizki i zeszliśmy na dół. W tym czasie babcia pakowała jagodzianki do jakiegoś opakowania. Zaniosłam rzeczy do samochodu i poszłam do kuchni.
- I jak masz już jakiegoś chłopaka?- zapytała babcia.
-Baaabciu! Nie, jeszcze nie mam. - odpowiedziałam.
- To masz to, w ten sposób poderwiesz niejednego, bo przez żołądek do serca- odpowiedział mi i wręczyła wielkie opakowanie z jagodziankami.
Założę się, że jest tam ich powyżej dwudziestu, ale jak usiądziemy do nich w siódemkę to pójdą w mniej niż 10 minut. Po długim pożegnaniu z babcią weszłam do samochodu i pojechałam na lotnisko. Byłam tam o 19:34 po jakimś czasie dołączyła do mnie reszta i postanowiłyśmy, że powiadomimy Madzie o naszym wcześniejszym wylocie.
- Madziuś, kochaniee.. - zaczęła Patrycja.
- Co jest?
- Lot jednak mamy o 20:00, więc wiesz..
- Taaa, mam być wcześniej na lotnisku.
- Dokładnie, dobra kończymy, bo nam jeszcze samolot ucieknie, pa.
- Patrycja czekaj!
- Hę?
- Pozdrów dziewczyny, nie mogę się doczekać waszego przyjazdu. Pa.
- Hhahahahha, spoko, pa.
Po wszelkich przejściach przy ochronie weszłyśmy do samolotu, Założyłam słuchawki i odpłynęłam w sen. Śniło mi się, że już dzisiaj spotkamy się z chłopakami.
*Po paru godzinach*
- Paula, wstawaj, zaraz lądujemy!- krzyczała mi do ucha Aneta, pełna radości jestem ciekawa co ją tak rozweseliło.
- Już, już, za chwilkę.
- Już! Zaraz poznamy chłopców!
- Co? Jak to?!
- Madzia dzwoniła i powiedziała, że mamy mieszkać u jej wujka, bo on wyjeżdża, a tam chłopcy mieszkają.
- Co? Na serio?
- Tak!
- YEAA! Jednak sny się spełniają!
Aneta wybuchła śmiechem. Po chwili usłyszałyśmy głos, aby zapiać pasy. Wylądowałyśmy. Jak najszybciej pobiegłyśmy po bagaże i zaczęłyśmy szukać Magdy. Po chwili usłyszałyśmy dość głośny pisk naszej poszukiwanej, wpadłyśmy sobie w ramiona jakbyśmy się całe życie nie widziały, chociaż dla nas tak było.
- Jejciu, jak Ty wyładniałaś! - krzyknęła Zuza, gdy witałyśmy się z modeleczką.
- Hhahahah, wy też strasznie się zmieniłyście. Stęskniłam się za Wami!
I zaczęłyśmy się jeszcze bardziej przytulać.
*Po 30 minutach*
Wyszłyśmy z naszego powozu.
- Ja Wam dziewczynki wezmę bagaże, a wy lećcie się sobą nacieszyć i poznać chłopców. - powiedział tata Magdy.
- DZIĘKUJEMY!- krzyknęłyśmy wszystkie jednocześnie. Podeszłyśmy pod drzwi domu. W oknach było widać chłopców.
- Dziewczyny, ja się boję. - zakomunikowałam reszcie.
- Ja też. - powiedziała Zuza.
- I ja. - powiedziały jednocześnie Kinga i Aneta, po tych słowach wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Gdy się już ogarnęłyśmy przemówiła do nas Magda.
- Nie ma czego, nie bójcie się, oni nie gryzą.
- My się nie boimy!- powiedziała Patrycja, pokazując na siebie i Martę.
- Dobra wchodzimy! - powiedziała Magda.
Madzia naciskneła na klamkę i weszłyśmy do środka. Nagle usłyszałyśmy jakby pędzące stado słoni, które zlatuje po schodach.
- Ej, można trochę ciszej?!- krzyknęła Magda.
-Ehh, no skoro chcesz- odpowiedział jej jeden z chłopaków, sądząc po głosie obstawiam, że to Louis.
Zeszli i stanęli w równym rządku.
- Dziewczyny, wy wiecie który jak się nazywa, więc nie będę Wam ich przedstawiała, ale Wy chłopaki teraz słuchajcie, bo nie będę powtarzać tego. Ta pierwsza od lewej to Kinga, potem są Zuza, Marta, Patrycja, Paulina i Aneta. - przedstawiła nas Magda.
- No hej!- powiedzieli jednocześnie chłopcy.
- A teraz tak, Liam pokaż Marcie jej pokój. Harry, Ty Patrycji. Louis Ty Zuzie i Kindze. Niall Ty Anecie. A Ty Zayn Paulinie. Ja idę pomóc tacie znosić Wasze walizki.
- Dlaczego ja Anecie? - zamruczał cicho Niall, co tylko ja usłyszałam i zaczęłam się cicho śmiać.
Zayn złapał mnie za rękę i pociągnął na schody. Szliśmy bardzo długo tymi schodami. W końcu doszliśmy.
- Twój pokój jest na samej górze. Wiesz że mieszkacie w domu wujka Magdy, no nie?
- Taaa.
- No właśnie, bo jej wujka nie ma. A tak w ogóle to pokój masz obok mnie. Tam na samym końcu jest łazienka, obok jest mój pokój, tutaj Twój, a tam jest druga łazienka. Noo, to wchodź do pokoju, a ja zaraz przyniosę Twoje torby.
- Nie musisz, dam sobie radę.
- Ale ja chcę!
- Ehh, no niech będzie.
Zayn zszedł na dół a po chwili przyszedł z moimi WSZYSTKIMI torbami. Silny chłopak.
*Około 23:34*
Leżałam w łóżku i rozmyślałam, czy to się naprawdę zdarzyło, jednak podczas moich rozmyśleń usnęłam, bo byłam bardzo zmęczona.
JEJCIU! 7 komentarzy! DZIĘKUJEMY! + dwóch obserwatorów. Jesteśmy wdzięczne za to. Nie wiecie ile daje nam to radości. No i dzisiaj jest rozdział II, miejmy nadzieję, że się podoba. Miałyśmy skończyć ten rozdział w innym momęcie, ale postanowiłyśmy, że jednak w tym. Mamy nadzieje, że się podoba. Rozdział III postaramy się dodać w środę. :) /PPMA
czwartek, 20 września 2012
ROZDZIAŁ I
*Marta*
- Mamoo, tatoooo mogę jechać do Londynu, nie będę sama bo pojadą też Patrycja, Paulina, Aneta, Kinga i Zuza. Będziemy mieszkały u Magdy, już z nią rozmawiałyśmy. Przez cały rok szkolny ciężko się uczyłam, a mam jeszcze kasę z tamtych wakacji. Obiecuję, że będę grzeczna i nic nie zbroję, proszę Was. - powiedziałam, gdy moi rodzice wrócili z pracy.
- Ehh, ma już osiemnaście lat, a co roku z dziewczynami wyjeżdżały gdzieś już od dwóch lat, więc.. - zaczęła mama.
-Ale zawsze mieli jakąś opiekę i byli w Polsce, a teraz Londyn i bez opieki. - powiedział tata.
- Ale zauważ, że będą mieszkały u Magdy, więc jej rodzice się nimi zaopiekują i nic głupiego nie zrobią, a po za tym one są już duże, za kilka miesięcy będą miały dziewiętnaście lat, a niektóre już mają. Ja bym im zaufała..
-Kilka miesięcy? Jeszcze mają ponad 7 miesięcy!
- Ja tam się zgadzam, Marta się uczyła pilnie w roku szkolnym, pieniądze ma, sądzę, ze jest odpowiedzialna, a przede wszystkim same będą tylko w samolocie, a tam nic nie zrobią..
-Ehh, no może i masz rację.
- To co mogę jechać ? - zapytałam.
-Jedź. - powiedziała mama.
- Ehh, no dobra, możesz - odpowiedział tata.
- Jest! Dziękuję, kocham Was! - krzyknęłam wchodząc po schodach.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam, że jest godzina 19:30 a o 20:00 miałyśmy się spotkać pod domem Patrycji. Poszłam do garderoby i zaczęłam wybierać jakieś ciuchy na ten wieczór. Po długich rozmyśleniach w końcu się zdecydowałam. Wyszłam z domu bez niczego, bo dzisiaj wszystkie rzeczy brała Aneta. Podeszłam pod dom Patrycji, gdzie były wszystkie oprócz Kingi i Zuzy, bardzo głośno rozmawiały i przekrzykiwały się, więc mogłam się domyśleć, że wszystkie polecimy do Londynu. Gdy do nich doszłam poinformowałam je o decyzji moich rodziców i zaczęłyśmy skakać ze szczęście. Po chwili Patrycja powiedziała, że zadzwoni do Kingi.
- Halo, Kinia, gdzie wy jesteście? - zapytała.
- No już zaraz będziemy, bo Zuza kończy rozmowę z rodzicami na temat naszego wyjazdu.
- A Tobie pozwolili?
- Tak, tylko, że ja wcześniej się zapytałam, a Zuza dopiero teraz poszła.
- Aaa, to coś czuję, że wszystkie polecimy. No dobra, to czekamy na Was, pa.
- Okej, pa.
Za jakieś dziesięć minut przyszły do nas już dziewczyny i Zuza powiedziała, że wszystkie jedziemy do Londynu. Zaczęłyśmy skakać z radości,a przechodni patrzyli się na nas, jakbyśmy były psychicznie chore.
Po około pół godziny drogi, dotarłyśmy na łąkę, na której zawsze robiłyśmy pikniki. Zaczęłyśmy wyjmować rzeczy z koszyka, ale zanim to skończyłyśmy, Kinga zaczęła mówić.
- To kto dzwoni do Magdy, aby ją poinformować, że będzie miała nas na głowie, przez dwa miesiące? - po tych słowach wszystkie usiadłyśmy i nie kończąc rozkładania słodyczy, zaczęłyśmy wyjmować telefony.
-Ja to zrobię!- powiedziałam i nacisnęłam zieloną słuchawkę, nikt już mi nie mógł zaprzeczyć. Jest połączenie, jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty, cisza, piąty, szósty i jest odebrała.
- Magda, możemy przyjechać- krzyczałyśmy wszystkie razem tak, że nasze słowa nie były zrozumiane.
- Ejj, ciszej, spokojniej i pojedynczo, proszę mówić. - odpowiedziała nam na te krzyki.
- No właśnie - zaczęłam mówić - no to tak, możemy do Ciebie przylecieć, bilety mamy już zamówione przez mamę Kingi i Zuzy, lot mamy na 23:30, czyli w Londynie będziemy tak około pierwszej. Czekaj na nas na lotnisku. - powiedziałam.
- No dobra będę czekała, ale dziewczyny zapomniałam Wam coś powiedzieć..
- Masz brata, lub siostrę?
- Hhahahah, nie ale bardzo bym chciała.
- To co to takiego?
- Moim nowym wujkiem jest Paul. - powiedziała i można było domyślić się, że na słowo wujkiem zrobiła cudzysłów rękoma.
- Ten od One Direction? - zapytała z krzykiem Aneta.
- Taak, ciszej.
- Czyli znasz chłopców? - zapytała Paulina.
- No można tak powiedzieć.
- Można tak powiedzieć? - zapytałam.
- No bo przedstawiliśmy się sobie, ale nie gadaliśmy.
- CUDOWNIE!- wykrzyczałyśmy wszystkie w słuchawkę telefonu.
- Zapoznasz nas z nimi? - zapytała Patrycja.
- Jeżeli oni znajdą czas, a wy bardzo byście chciały, to się jakoś postaram załatwić spotkanie z nimi.
- To ja mam cudowny pretekst!- powiedziała Zuza.
- Tak, jaki?
- 4 lipca masz urodziny, to je wyprawisz i ich zaprosisz.
- Hhahhahaha, dobry plan, ale czy oni przyjdą..
- Na pewno, jak się dowiedzą kto będzie - dodała Paulina.
-No dobra to ich już poinformuje, żeby znaleźli czas, a teraz muszę kończyć, bo mnie mama woła. Pa.
- Pa, Madziuś- krzyknęłyśmy wszystkie.
Po rozmowie wróciłyśmy do dalszego rozpakowania koszyka.
*Po kilku godzinach*
Na łące siedziałyśmy, grałyśmy w piłkę, rozmawiałyśmy, wygłupiałyśmy się i nasz stały punkt robiłyśmy zdjęcia. Gdy przypadkowo nagle spojrzałam na zegarek zobaczyłam, że jest 1:23, poinformowałam o tym dziewczyny i postanowiłyśmy, ze będziemy się zbierały. Powoli lecz w bardzo śmieszny sposób posprzątałyśmy pozostawione rzeczy i ruszyłyśmy w drogę powrotną. Po około 20 minutach rozstałyśmy się idąc do swoich domów. Następnego dnia czekało nas duuże pakowanie, Na lotnisku miałyśmy być o 23:00, wcześniej się nie będziemy widziały. Czuję, że ten wyjazd będzie inny niż zawsze i coś się zmieni w naszym życiu.
No to mamy i rozdział pierwszy, postanowiłyśmy, że go wymyślimy w szkole i tak się stało, z tego powodu, że trzy administratorki chodzą do jednej klasy, było nam jeszcze łatwiej. Trochę lekcji było, no ale zawsze się znajdzie czas na to, żeby coś napisać. Dostałyśmy bardzo miłego komentarza pod ostatnim rozdziałem i zostałyśmy poproszone o kilka informacji na temat administratorek i bohaterów, więc tak administratorki są również bohaterami tego opowiadania. A informacje na nasz temat dodamy gdy będzie trochę więcej osób, które będą to czytały, miejmy nadzieję, że grupa osób czytających będzie się powiększała. No to chyba tyle z tego co miałyśmy napisać. / PPMA
- Mamoo, tatoooo mogę jechać do Londynu, nie będę sama bo pojadą też Patrycja, Paulina, Aneta, Kinga i Zuza. Będziemy mieszkały u Magdy, już z nią rozmawiałyśmy. Przez cały rok szkolny ciężko się uczyłam, a mam jeszcze kasę z tamtych wakacji. Obiecuję, że będę grzeczna i nic nie zbroję, proszę Was. - powiedziałam, gdy moi rodzice wrócili z pracy.
- Ehh, ma już osiemnaście lat, a co roku z dziewczynami wyjeżdżały gdzieś już od dwóch lat, więc.. - zaczęła mama.
-Ale zawsze mieli jakąś opiekę i byli w Polsce, a teraz Londyn i bez opieki. - powiedział tata.
- Ale zauważ, że będą mieszkały u Magdy, więc jej rodzice się nimi zaopiekują i nic głupiego nie zrobią, a po za tym one są już duże, za kilka miesięcy będą miały dziewiętnaście lat, a niektóre już mają. Ja bym im zaufała..
-Kilka miesięcy? Jeszcze mają ponad 7 miesięcy!
- Ja tam się zgadzam, Marta się uczyła pilnie w roku szkolnym, pieniądze ma, sądzę, ze jest odpowiedzialna, a przede wszystkim same będą tylko w samolocie, a tam nic nie zrobią..
-Ehh, no może i masz rację.
- To co mogę jechać ? - zapytałam.
-Jedź. - powiedziała mama.
- Ehh, no dobra, możesz - odpowiedział tata.
- Jest! Dziękuję, kocham Was! - krzyknęłam wchodząc po schodach.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam, że jest godzina 19:30 a o 20:00 miałyśmy się spotkać pod domem Patrycji. Poszłam do garderoby i zaczęłam wybierać jakieś ciuchy na ten wieczór. Po długich rozmyśleniach w końcu się zdecydowałam. Wyszłam z domu bez niczego, bo dzisiaj wszystkie rzeczy brała Aneta. Podeszłam pod dom Patrycji, gdzie były wszystkie oprócz Kingi i Zuzy, bardzo głośno rozmawiały i przekrzykiwały się, więc mogłam się domyśleć, że wszystkie polecimy do Londynu. Gdy do nich doszłam poinformowałam je o decyzji moich rodziców i zaczęłyśmy skakać ze szczęście. Po chwili Patrycja powiedziała, że zadzwoni do Kingi.
- Halo, Kinia, gdzie wy jesteście? - zapytała.
- No już zaraz będziemy, bo Zuza kończy rozmowę z rodzicami na temat naszego wyjazdu.
- A Tobie pozwolili?
- Tak, tylko, że ja wcześniej się zapytałam, a Zuza dopiero teraz poszła.
- Aaa, to coś czuję, że wszystkie polecimy. No dobra, to czekamy na Was, pa.
- Okej, pa.
Za jakieś dziesięć minut przyszły do nas już dziewczyny i Zuza powiedziała, że wszystkie jedziemy do Londynu. Zaczęłyśmy skakać z radości,a przechodni patrzyli się na nas, jakbyśmy były psychicznie chore.
Po około pół godziny drogi, dotarłyśmy na łąkę, na której zawsze robiłyśmy pikniki. Zaczęłyśmy wyjmować rzeczy z koszyka, ale zanim to skończyłyśmy, Kinga zaczęła mówić.
- To kto dzwoni do Magdy, aby ją poinformować, że będzie miała nas na głowie, przez dwa miesiące? - po tych słowach wszystkie usiadłyśmy i nie kończąc rozkładania słodyczy, zaczęłyśmy wyjmować telefony.
-Ja to zrobię!- powiedziałam i nacisnęłam zieloną słuchawkę, nikt już mi nie mógł zaprzeczyć. Jest połączenie, jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty, cisza, piąty, szósty i jest odebrała.
- Magda, możemy przyjechać- krzyczałyśmy wszystkie razem tak, że nasze słowa nie były zrozumiane.
- Ejj, ciszej, spokojniej i pojedynczo, proszę mówić. - odpowiedziała nam na te krzyki.
- No właśnie - zaczęłam mówić - no to tak, możemy do Ciebie przylecieć, bilety mamy już zamówione przez mamę Kingi i Zuzy, lot mamy na 23:30, czyli w Londynie będziemy tak około pierwszej. Czekaj na nas na lotnisku. - powiedziałam.
- No dobra będę czekała, ale dziewczyny zapomniałam Wam coś powiedzieć..
- Masz brata, lub siostrę?
- Hhahahah, nie ale bardzo bym chciała.
- To co to takiego?
- Moim nowym wujkiem jest Paul. - powiedziała i można było domyślić się, że na słowo wujkiem zrobiła cudzysłów rękoma.
- Ten od One Direction? - zapytała z krzykiem Aneta.
- Taak, ciszej.
- Czyli znasz chłopców? - zapytała Paulina.
- No można tak powiedzieć.
- Można tak powiedzieć? - zapytałam.
- No bo przedstawiliśmy się sobie, ale nie gadaliśmy.
- CUDOWNIE!- wykrzyczałyśmy wszystkie w słuchawkę telefonu.
- Zapoznasz nas z nimi? - zapytała Patrycja.
- Jeżeli oni znajdą czas, a wy bardzo byście chciały, to się jakoś postaram załatwić spotkanie z nimi.
- To ja mam cudowny pretekst!- powiedziała Zuza.
- Tak, jaki?
- 4 lipca masz urodziny, to je wyprawisz i ich zaprosisz.
- Hhahhahaha, dobry plan, ale czy oni przyjdą..
- Na pewno, jak się dowiedzą kto będzie - dodała Paulina.
-No dobra to ich już poinformuje, żeby znaleźli czas, a teraz muszę kończyć, bo mnie mama woła. Pa.
- Pa, Madziuś- krzyknęłyśmy wszystkie.
Po rozmowie wróciłyśmy do dalszego rozpakowania koszyka.
*Po kilku godzinach*
Na łące siedziałyśmy, grałyśmy w piłkę, rozmawiałyśmy, wygłupiałyśmy się i nasz stały punkt robiłyśmy zdjęcia. Gdy przypadkowo nagle spojrzałam na zegarek zobaczyłam, że jest 1:23, poinformowałam o tym dziewczyny i postanowiłyśmy, ze będziemy się zbierały. Powoli lecz w bardzo śmieszny sposób posprzątałyśmy pozostawione rzeczy i ruszyłyśmy w drogę powrotną. Po około 20 minutach rozstałyśmy się idąc do swoich domów. Następnego dnia czekało nas duuże pakowanie, Na lotnisku miałyśmy być o 23:00, wcześniej się nie będziemy widziały. Czuję, że ten wyjazd będzie inny niż zawsze i coś się zmieni w naszym życiu.
No to mamy i rozdział pierwszy, postanowiłyśmy, że go wymyślimy w szkole i tak się stało, z tego powodu, że trzy administratorki chodzą do jednej klasy, było nam jeszcze łatwiej. Trochę lekcji było, no ale zawsze się znajdzie czas na to, żeby coś napisać. Dostałyśmy bardzo miłego komentarza pod ostatnim rozdziałem i zostałyśmy poproszone o kilka informacji na temat administratorek i bohaterów, więc tak administratorki są również bohaterami tego opowiadania. A informacje na nasz temat dodamy gdy będzie trochę więcej osób, które będą to czytały, miejmy nadzieję, że grupa osób czytających będzie się powiększała. No to chyba tyle z tego co miałyśmy napisać. / PPMA
środa, 19 września 2012
PROLOG
*Patrycja*
Ostatnia lekcja matematyki, a potem do domu i wakacje. Siedząc w ławce z Martą rozmyślałam dokąd w tym roku wyjedziemy. Ciągnęło mnie coś do Londynu, ale nasi rodzice nie byli z tego zadowoleni. Byłby to nasz pierwszy wyjazd za granicę, więc nie chciałyśmy wybierać zbyt odległego miejsca, a po za tym byśmy nie płaciły za hotel, bo mamy mieszkać u Magdy.
Trzy.. Dwa.. Jeden i.. <dryńńń>, koniec szkoły i do domu, wyjazdy, odpoczynek, zabawa i spędzanie czasu z wyjątkowymi osobami. Razem z Martą zaczekałyśmy na Paulinę, Zuzę, Kingę i Anetę przy drzwiach, zaczynając rozmowę.
- No to jak, gdzie wyjeżdżamy w tym roku? Włochy, Hiszpania, Francja? - zapytała Marta.
- Ja myślałam o Londynie, bo jest najbliżej i tam mieszka Magda, a tak po za tym to nasz pierwszy wyjazd za granicę bez opieki.. - odpowiedziałam.
- I może spotkamy któregoś chłopca z One Direction. - dodała Aneta.
Poszłyśmy do szafek i się przebrałyśmy. Następnie zabrałyśmy nasze rzeczy i wyszłyśmy ze szkoły. Teraz dwa miesiące bez nauki.
- To co dzisiaj robimy? - zapytała Paulina.
- Ja myślałam o tym, abyśmy porozmawiały z rodzicami o naszym wyjeździe, a potem zrobiły jakiś piknik. - odpowiedziała Zuza.
- To bardzo dobry pomysł - zgodziłyśmy się wszystkie.
Reszta drogi minęła nam jeszcze szybciej niż zawsze. Mieszkałyśmy obok siebie, więc nie musiałyśmy daleko iść bez chociaż jednej z nas. Na piknik umówiłyśmy się na 20:00, a była 17:30, przed nami jeszcze dłuugie rozmowy z rodzicami i prośbami o pozwolenie na wylot do Londynu. Gdy weszłam do domu poszłam do rodziców i zaczęłam rozmowę.
- Mamo, tato mogę jechać do Londynu?
- Z kim? - zapytał tata.
- Z dziewczynami.
- Jakimi?
- Anetą, Martą, Pauliną, Kingą i Zuzą.
- A gdzie będziecie mieszkały?
- Przecież, wiesz że w Londynie mieszka Magda i ona powiedziała, że możemy u niej zamieszkać. Będziemy tam dwa miesiące a potem wrócimy do Warszawy.
- A imprezy?
- Obiecuję, że nie będę na nich piła ani nic brała.
- Patrząc na Anetę, to ja nie wiem co Wy tam będziecie robić. - powiedział tata.
- Jejku, poza tym jesteśmy już pełnoletnie, no nie? A Wasza zgoda jest tylko potrzebna, żebym dobrze się tam czuła. - powiedziałam uśmiechając się lekko.
- Ehh, no dobrze może jakoś dacie sobie tam radę.
- Czyli mogę jechać?
- No skoro chcesz..
- Dziękuję, KOCHAM WAS! - wykrzyczałam i pobiegłam do pokoju by naszykować się na piknik.
Poszło mi bardzo dobrze, nie sądziłam, że pójdzie tak łatwo. Nawet nie musiałam ich tak bardzo prosić.
No to mamy prolog, zobaczymy kiedy wstawimy Rodział I, ale postaramy się jak najszybciej. / PPMA
Ostatnia lekcja matematyki, a potem do domu i wakacje. Siedząc w ławce z Martą rozmyślałam dokąd w tym roku wyjedziemy. Ciągnęło mnie coś do Londynu, ale nasi rodzice nie byli z tego zadowoleni. Byłby to nasz pierwszy wyjazd za granicę, więc nie chciałyśmy wybierać zbyt odległego miejsca, a po za tym byśmy nie płaciły za hotel, bo mamy mieszkać u Magdy.
Trzy.. Dwa.. Jeden i.. <dryńńń>, koniec szkoły i do domu, wyjazdy, odpoczynek, zabawa i spędzanie czasu z wyjątkowymi osobami. Razem z Martą zaczekałyśmy na Paulinę, Zuzę, Kingę i Anetę przy drzwiach, zaczynając rozmowę.
- No to jak, gdzie wyjeżdżamy w tym roku? Włochy, Hiszpania, Francja? - zapytała Marta.
- Ja myślałam o Londynie, bo jest najbliżej i tam mieszka Magda, a tak po za tym to nasz pierwszy wyjazd za granicę bez opieki.. - odpowiedziałam.
- I może spotkamy któregoś chłopca z One Direction. - dodała Aneta.
Poszłyśmy do szafek i się przebrałyśmy. Następnie zabrałyśmy nasze rzeczy i wyszłyśmy ze szkoły. Teraz dwa miesiące bez nauki.
- To co dzisiaj robimy? - zapytała Paulina.
- Ja myślałam o tym, abyśmy porozmawiały z rodzicami o naszym wyjeździe, a potem zrobiły jakiś piknik. - odpowiedziała Zuza.
- To bardzo dobry pomysł - zgodziłyśmy się wszystkie.
Reszta drogi minęła nam jeszcze szybciej niż zawsze. Mieszkałyśmy obok siebie, więc nie musiałyśmy daleko iść bez chociaż jednej z nas. Na piknik umówiłyśmy się na 20:00, a była 17:30, przed nami jeszcze dłuugie rozmowy z rodzicami i prośbami o pozwolenie na wylot do Londynu. Gdy weszłam do domu poszłam do rodziców i zaczęłam rozmowę.
- Mamo, tato mogę jechać do Londynu?
- Z kim? - zapytał tata.
- Z dziewczynami.
- Jakimi?
- Anetą, Martą, Pauliną, Kingą i Zuzą.
- A gdzie będziecie mieszkały?
- Przecież, wiesz że w Londynie mieszka Magda i ona powiedziała, że możemy u niej zamieszkać. Będziemy tam dwa miesiące a potem wrócimy do Warszawy.
- A imprezy?
- Obiecuję, że nie będę na nich piła ani nic brała.
- Patrząc na Anetę, to ja nie wiem co Wy tam będziecie robić. - powiedział tata.
- Jejku, poza tym jesteśmy już pełnoletnie, no nie? A Wasza zgoda jest tylko potrzebna, żebym dobrze się tam czuła. - powiedziałam uśmiechając się lekko.
- Ehh, no dobrze może jakoś dacie sobie tam radę.
- Czyli mogę jechać?
- No skoro chcesz..
- Dziękuję, KOCHAM WAS! - wykrzyczałam i pobiegłam do pokoju by naszykować się na piknik.
Poszło mi bardzo dobrze, nie sądziłam, że pójdzie tak łatwo. Nawet nie musiałam ich tak bardzo prosić.
No to mamy prolog, zobaczymy kiedy wstawimy Rodział I, ale postaramy się jak najszybciej. / PPMA
poniedziałek, 10 września 2012
KILKA SŁÓW
HEJKA :D
Jest to blog, na którym będzie opowiadanie o chłopcach z One Direction. Wiemy, że jest mnóstwo takich blogów, ale mamy nadzieję, że nasz blog również znajdzie sobie czytelników. Autorkami tego blogu będą cztery dziewczyny:
-Patrycja
-Paulina
-Marta
-Aneta
Będziemy starały się w ten blog dać wszystkie nasz uczucia i takie tam.
Liczymy na Wasze opinie na temat naszego pisania i wszystkie rady chętnie przyjmujemy. Prolog postaramy dodac się jak najszybciej. Noo, to chyba na tyle dzisiaj :D
Paa :d / PPMA
Subskrybuj:
Posty (Atom)